Startujemy z bielskich Błoni i idziemy zielonym szlakiem. Droga prowadzi przez las wzdłuż dawnego toru saneczkowego. Ku naszemu zaskoczeniu po 30 minutach wędrówki znajdujemy się na Koziej Górze i podziwiamy poranną panoramę Bielska. Rekord trasy ustalony ;)
Przed schroniskiem cisza i spokój, tylko właściciele i jeden turysta. Jest to dość niespotykane zjawisko przed Stefanką. Robimy krótką przerwę na oddech i sprawdzamy na mapie nasz dalszy kierunek.
W dalszą wędrówkę ruszamy niebieskim szlakiem przez szczyt Koziej Góry, skąd rozciąga się piękna, jesienna panorama Bielska.
Schodzimy lekko w dół i na przełęczy skręcamy w lewo za żółtymi znakami. Przyjemna droga z kilkoma wzniesieniami nie stanowi dla nas większego problemu. Idziemy żwawym tempem przed siebie, a rozmowa umila czas. Gdy meldujemy się na Kołowrocie, mamy do wyboru Szyndzielnie lub Klimczok. Dziś wybieramy zielony szlak na Klimczok i nim podążamy. Jak się okazuje jest niewymagający, a w dodatku prowadzi obok źródeł Białki, czego wcześniej nie wiedziałam.
Po łącznie 1,5h marszu docieramy do siodła pod Klimczokiem. Podziwiamy szczyt z dołu, po czym kierujemy się na odpoczynek do schroniska.
Jest ciepło i przyjemnie. Ruch dosyć spory, to i z miejscem ciężko. Rozsiadamy się na ławkach na zewnątrz i tak się rozleniwiamy, że aż nie chce nam wracać do domu. Zejście planowałyśmy do Bystrej i mamy do wyboru 2 trasy. Finalnie jednak wybieramy szlak czerwony grzbietem Magury, który wygląda na bardziej widokowy. Przekonujemy się o tym dość szybko. W pewnym momencie zatrzymujemy się, a nasze oczy nie dowierzają. Czyżby z Klimczoka można było zobaczyć Tatry? Nie mylimy się, po prostu trafiamy na doskonałą widoczność. Stoimy jak wryte, a ja uwieczniam chwile w obiektywie.
Kontynuujemy wędrówkę po odkrytym terenie, podziwiając przy tym Szczyrk i Żywiec w dole.
Po 30 minutach szlak rozdziela się z żółtym i odbija w lewo. Droga potem prowadzi łagodnie w dół i po kolejnych 30 minutach znajdujemy się na rozstaju szlaków w Bystrej. Po ostrzejszym zejściu docieramy na drogę asfaltową i przystanek MZK. Niestety w tym rejonie autobusy nie jeżdżą zbyt często, więc czeka nas kolejne 15 minut marszu na następny przystanek. O 14:00 jedziemy już do domu. Pora odpocząć przed wieczorną imprezą ;)
A.N.
05.10.2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz