Czeskie Beskidy – Radhošť, Radegast + bonus Stezka Valaška


Choć Beskid Śląsko-Morawski leży tuż za przysłowiową miedzą, to nie było mi z nim po drodze - zawsze wybór padał na Słowację. Wreszcie wiosną 2019 postanawiamy zmienić stan rzeczy, a na początek znajomości z czeskimi Beskidami wybieramy szlak naszpikowany różnymi atrakcjami. 
Udajemy się do miejscowości Trojanovice, na parking Ráztoka, który o godzinie 8:00 jest praktycznie pusty. Po uiszczeniu opłaty 80kC ruszamy w drogę. Nasza trasa zamyka się dzisiaj w ładną pętelkę, a na wędrówkę w górę wybraliśmy szlak zielony przewidziany na 2 godziny, aczkolwiek Czesi przedstawiają odległości w kilometrach. Tak więc do grzbietu Radhošťa czekają nas 4 km marszu. Alternatywą dla szlaku pieszego jest kolejka krzesełkowa, która wywozi wprost na przełęcz Pustevny, jednak od strony południowej można dostać się na nią również samochodem. Dodatkowo na miejsce także można wybrać drogę asfaltowo-rowerową, co sprawia, że każdy tutaj znajdzie coś odpowiedniego dla siebie. Wszystkie te opcje utwierdzają nas również w przekonaniu, że dzisiaj ruch turystyczny będzie spory. 
Obrany przez nas szlak zielony niebawem odbija w prawo i na początku prowadzi wspomnianą drogą asfaltową. Trasa rowerowa oddziela się od szlaku po 10 minutach i wiedzie na przełęcz Pustevny, podczas gdy trasa piesza prowadzi na grzbiet Radhošťa. Na szlaku jest sucho, barwy panują iście jesienne, jednak świergot ptaków ewidentnie wskazuje na wiosnę. Temperatura sprzyja zrzuceniu z siebie kurtek i dalej spokojnym miarowym tempem zdobywamy wysokość. Szlak jest fantastyczny - kompletnie niewymagający, słoneczny i umiarkowanie widokowy. 

Na początku asfalt
Potem już lasem
Pierwsze widoki
Od wysokości około 900m n.p.m. pojawia się pod nogami śnieg, ale jest jeszcze mocno zmrożony, więc idzie się bardzo wygodnie. Na szlaku występują również powalone drzewa, jednak ścieżka jest udrożniona i spokojnie da się lawirować między wiatrołomami, by nie zrobić sobie krzywdy. Po 1h 20 minutach docieramy do grzbietu, gdzie odsłaniają się pierwsze widoki na czeskie góry, a słońce przyjemnie razi w oczy. 

Okno na zachód
Widok na Jaworniki
Nasz dalszy kierunek
Na grzbiecie skręcamy w prawo, skąd czeka nas 1km na szczyt Radhošťa, który wznosi się na wysokość 1129m n.p.m. i jest najwyższym punktem dzisiejszej trasy. Szeroka droga jest doskonale ubita przez ratrak, ale czuć jak z każdą minutą śnieg mięknie. Niebawem mijamy schronisko pod Radhošťem, a raczej hotel z pięknym widokiem, a już po 15 minutach stoimy na wierzchołku. Na wstępie w oczy rzuca się 3-metrowy posąg Cyryla i Metodego, w całości wykonany z brązu. Za nim usytuowana jest kaplica pod ich wyzwaniem, która została zbudowana w 1898 roku na wzór grekokatolickiej cerkwi, a jej złotą kopułę można było wypatrzeć już z daleka. W kaplicy od lipca do września odbywają się msze, ale poza nabożeństwami jest udostępniona do zwiedzania. Wejście jest bezpłatne, jedynie eksploracja dzwonnicy kosztuje 5kC, co jest opłata wręcz symboliczną.

Hotel pod Radhošťem
Szczyt Radhošťa – posąg i kaplica
Budynek kaplicy
Po krótkim odpoczynku w promieniach słońca, ruszamy grzbietem w kierunku Radegasta, który posiada aż 3 wierzchołki. Najpierw musimy wrócić do rozstaju, z którego tu przyszliśmy, a dalej kontynuujemy wędrówkę szerokim traktem, który pod śniegiem skrywa bitą, szutrową drogę. Ruch turystyczny tak jak przewidywaliśmy jest spory i wzrasta z każdą minutą. Szlak niebieski prowadzi widokowym grzbietem, a marsz jest wciąż niewymagający. Po 15 minutach docieramy na środkowy wierzchołek Radegasta, który jest najbardziej widokowy i teraz już nie tylko możemy obserwować pasmo Jaworników, ale również po północnej stronie Ondrejnik, Łysą Górę oraz nasze kolejne cele – Pustevny i Ścieżkę Valaška. 

Panorama na północ
Lysa Hora oraz Stezka Valaška
Po kilku minutach docieramy na ostatni wierzchołek Radegasta - najwyższy, ale i najważniejszy, bo właśnie tutaj stoi pomnik słowiańskiego bóstwa – Radogosta, który według wierzeń był bogiem słońca i ognia. Legenda również głosi, że Cyryl i Metody mieli zburzyć jego pomnik, ale jak widzimy na własne oczy, ten stoi niewzruszony. Na miejscu można zakupić oczywiście piwo Radegast i przekąski, są ławeczki, jest przyjemnie 😊

Radegast we własnej osobie
Widok w kierunku Radhošťa
Po chwili ruszamy niebieskim szlakiem w kierunku przełęczy Pustevny, a dzieli nas od niej zaledwie 1,5 kilometra. Wciąż szeroka droga prowadzi nieznacznie w dół i po 20 minutach docieramy do naszej destynacji. Zastajemy tu masę turystów, wspomniany wcześniej parking, górną stację kolejki, restauracje, bary i kompleks schronisk turystycznych autorstwa Dušana Jurkoviča, które robią najbardziej pozytywne wrażenie. Mimo wszystkich negatywnych odczuć, pogoda jest wspaniała, więc siadamy w jednej z knajpek i popijając zimną kofolę, dajemy odpocząć naszym nogom. Relaks zawsze mile widziany, choć zdecydowanie jest tu zbyt gwarno.

Pustevny widziany ze szlaku
Schronisko autorstwa Dušana Jurkoviča 
Widok z okolic Pustevnego
Przed nami pozostał ostatni punkt programu, a zarazem bonus - Stezka Valaška. Nie chcemy jednak tak szybko kończyć wędrówki, więc postanawiamy dostać się do wieży widokowej drogą okrężną, czyli przez szczyt Tanečnice. Tym samym czeka nas 2,5-kilometrowa pętla czerwonym szlakiem i około 100 metrów przewyższenia. Tutaj ponownie się mamy okazję się wyciszyć, ponieważ ścieżka nie jest bardzo uczęszczana i dopiero po 30 minutach docieramy do drewnianej konstrukcji. 

Bonus na koniec wędrówki
Stezka Valaška jest nową atrakcją w paśmie Beskidu Śląsko-Morawskiego i została otwarta w grudniu 2018 po 1,5-rocznej budowie. Ścieżka w koronach drzew jest czynna w wysokim sezonie w godzinach 9:00-18:00, jednak dokładny rozkład polecam sprawdzić na stronie https://stezkavalaska.cz/. Za wstęp osoby dorosłej zapłacimy 200kC, co daje ok. 33zł. Przebywanie na konstrukcji nie jest jakkolwiek ograniczone czasowo, a nawet są przygotowane specjalne poduchy, by odpoczywać nań w promieniach słońca. Spacer odbywa się na wysokości 6-9 metrów nad ziemią i po pokonaniu kilku schodów (są także podjazdy dla niepełnosprawnych) stajemy przed pierwszą atrakcją – Chodnikiem Himalajskim. Pod tą nazwą kryje się wiszący most o długości 135 metrów, udekorowany modlitewnymi chorągiewkami oznaczającymi niebo, wodę, ogień, ziemię i powietrze. Most jest solidną konstrukcją na stalowych linach, jednak trochę na nim kołysze.

Pierwszy etap spaceru
Chodnik Himalajski z modlitewnikami
Most można również ominąć i skorzystać z równoległej drogi
Himalajski Chodnik w tle Radhošť
Po pokonaniu mostu himalajskiego idziemy krętą drogą na wieżę o wysokości 22 metrów. Punktem kulminacyjnym jest Skywalk, czyli szklany balkon z przezroczystą podłogą zawieszony na wysokości 30 metrów. Na widokówce może przebywać zaledwie 5 osób, ale turyści grzecznie ustawiają się w szeregu i każdy czeka na swoją kolej do zrobienia zdjęcia. Czekamy również i my, a pierwsze wejście na podest delikatnie przyspiesza bicie serca 😉

Widok z wieży na Radhost
W kierunku Łysej Góry
Balkon widokowy Skywalk
Stezka Valaška ma niestety jeden minus, jak wszystkie tego typu konstrukcje - na górze dość mocno wieje. Z tego powodu nie zabawiamy tam zbyt długo i wkrótce zbieramy się do drogi powrotnej. W dół wybieramy szlak niebieski, który biegnie równolegle do kolejki krzesełkowej, co oznacza, że wysokość utracimy szybko, ale i ostro. Kolana trochę ubolewają, ale finalnie po 25 minutach znajdujemy się na równiutkim asfalcie. Podążamy cichą doliną wzdłuż potoku i po kolejnych 25 minutach jesteśmy już na parkingu.

Dolina
Widok z dołu na kolejkę i stok
Nasz pierwszy raz w Beskidzie Śląsko-Morawskim był pełen wrażeń. Czy warto odwiedzić ten rejon? Zdecydowanie polecam wybraną przez nas pętlę, ponieważ czeka Was wtedy mnóstwo atrakcji – szczyty, panoramy, schronisko, pomniki i na koniec spacer w chmurach. Ponad to trasa jest niesłychanie łatwa i będzie dobrym wyborem o każdej porze roku. Choć Słowacja jest memu sercu dużo bliższa, to Czechy również mi się spodobały. Na pewno wrócę w tamtejsze Beskidy.


A.P.
23.03.2019



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz