Pilsko zimową porą

12 stycznia - w Bielsku śniegu brak. Postanawiamy ruszyć na Pilsko. Jedziemy do Korbielowa w poszukiwaniu zimy, ale tam też jej nie zastajemy. Dzień nie jest słoneczny, ale nie pada.
Wybieramy zielony szlak spod wyciągu, który początkowo prowadzi ostro pod górę. Dopiero po 45min droga robi się lżejsza i wiedzie zakosami przez las. W tym momencie zaczyna delikatnie prószyć śnieg. Szlak przyjemnie prowadzi w górę, raz bardziej po płaskim terenie, czasem bardziej wymagająco. Wraz z wysokością pod nogami pojawia się śnieg, a pod nim zdradliwa warstwa lodu.
Po 1,5 godzinnym marszu docieramy na Halę Miziową. Pilsko schowane w chmurach i pokryte sporą warstwą śniegu nie zachęca do odwiedzin.



Po odpoczynku w schronisku postanawiamy ruszać w górę. Pierwsze podejście na Halę Cebulową do najłatwiejszych nie należy. Świeży nieubity śnieg przykrywa grubą warstwę lodu, co znacznie utrudnia podejście.



Po około 20 minutach mamy za sobą najgorszy odcinek trasy. Teraz pozostaje wędrówka na szczyt po łagodniejszym terenie. Niestety dziś widokami się nie nacieszymy.
Im wyżej tym bardziej daje się odczuć wiatr. Na górze niesamowity krajobraz skuty śniegiem i lodem.




Pozostaje nam 10 minut wędrówki na słowacki szczyt. Idąc pomiędzy kosodrzewinami pod nogami skrzypi lód, a z nieba zaczyna sypać zmrożony śnieg. Wiatr niefortunnie kieruje go na nas, co boleśnie odczuwamy na twarzach. Warunki są niesprzyjające, ale jeszcze tylko kawałek i Pilsko będzie nasze. Na szczycie nie ma nikogo, co wcale nas nie dziwi. Robię szybko zdjęcia i szykujemy się do powrotu. Jest naprawdę nieprzyjemnie.



Zejście szlakiem czarnym na Hale Miziową również niełatwe. Trzeba uważać z każdym krokiem, żeby się nie wy…walić ;) Po sporych trudach ponownie wchodzimy do schroniska i ogrzewamy się. Teraz doceniamy komfort i odpoczynek w ciepłym miejscu.
Do Korbielowa schodzimy nartostradą. Szybsza wersja powrotu do samochodu. Pomimo stromizny schodzi się przyjemnie. Śnieg amortyzuje kolana i po niecałej 1,5h docieramy pod wyciąg.

Dzisiejszy dzień nie był idealnym pod względem warunków i pogody. Był jednak wyjątkowy, bo w takich warunkach zdobycie szczytu smakuje jeszcze bardziej.

A.N.

12.01.2014
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz