W poszukiwaniu pierwszego śniegu: Pilsko jesienno – zimową porą

Prognozy od dawna zapowiadały słoneczną niedzielę. Nie mamy wątpliwości, żeby wybrać się na Pilsko. Dwukrotnie trafiłam na niepogodę, więc za trzecim razem musi się udać – zanosi się idealna widoczność.
O 7:00 ruszamy z Bielska, by po 8:00 startować z Korbielowa żółtym szlakiem na Halę Miziową. Pierwszy odcinek pokonujemy droga asfaltową i po 15 minutach odbijamy w lewo leśną ścieżką. Z czasem droga staje się ostrzejsza. Cały czas wiedzie przez las, zacienionym zboczem.



Kondycyjnie jak i technicznie bardzo przyjemna trasa, trzeba jednak uważać na śliskie kamienie. O tej porze roku w nocy już łapią przymrozki. Wraz z wysokością docierają do nas pierwsze promienie słońca.



Niedługo potem odnajdujemy na szlaku pierwszy jesienny śnieg, miejscami już topniejący. Krajobraz przypomina raczej wczesną wiosnę niż późną jesień.
Po ok 1,5h docieramy na Halę Miziową. Wyłania się piękny widok na Babia Górę, a i ludzi sporo.




Przed podejściem na szczyt robimy przerwę w schronisku i nabieramy siły. Budynek do moich ulubionych nie należy, ale to tylko subiektywne odczucie.
Po odpoczynku ruszamy w górę czarnym szlakiem. Im wyżej, tym na zboczu więcej śniegu. W zacienionych miejscach ślisko. Przed ostatnim wzniesieniem oglądam się za siebie i ukazuje się piękny widok na Rysiankę i Lipowską.



Daleko w dole także zostaje schronisko.



Zmierzamy dalej wąską ścieżką między kosodrzewinami aż na szczyt. Gdy docieramy na „polski wierzchołek” mój wzrok przyciągają ośnieżone Tatry górujące nad morzem chmur. Widoczność jest rewelacyjna.



A Babia jakby na wyciągnięcie ręki.



Po 10minutach docieramy na słowacki szczyt Pilska. Otoczenie zapiera dech w piersiach. Tatry Wysokie i Zachodnie, Mała Fatra, całe Beskidy…  Jest pięknie…




W cienkiej warstwie śniegu odbijają się promienie słońca. Jedyną niedogodnością jest słaby, ale zimny wiatr, który nie pozwala nam przysiąść na chwilę i dłużej nacieszyć się zimowym krajobrazem. Podążamy z powrotem do niebieskiego szlaku i po 10 minutach na rozstaju skręcamy w prawo, by dalej zmierzać wzdłuż granicy polsko-słowackiej. Tutaj już zdecydowanie cieplej. Podczas zejścia towarzyszy nam obłędny widok po prawej stronie.



Szlak prowadzi początkowo między kosodrzewinami po śniegu, by potem wieść nas świerkowym lasem. Śnieg stopniowo zanika, miejscami sporo błota, ale im niżej tym bardziej sucho. Idziemy cały czas wzdłuż słupków granicznych na wprost Babiej Góry.



Po ok 1,5h znajdujemy się na Przełęczy Glinne tuż przy przejściu granicznym. Znajdujemy ławkę w słońcu i odpoczywamy przed ostatnim odcinkiem trasy.



Kolejne 5km idziemy drogą asfaltową aż na parking, gdzie zostawiliśmy samochód. Droga mało uczęszczana przez samochody, dla nas jednak znana – zawsze tędy jeździmy do Zakopanego. Dziś jednak musieliśmy nacieszyć się Tatrami z daleka.
Widok był jednak niesamowity i zapada nam w pamięć. Wracamy do domu pełni energii i odliczamy do następnego weekendu w górach.



A.N.

26.10.2014


2 komentarze:

  1. Ja byłem na Pilsku 2 listopada, ale zupełnie innym szlakiem. Widoki i pogodę miałem "identico" , z tym że śniegu było już mniej.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na mój blog: http://mateuszorantek.blogspot.com/

    ps. zauważyłem, że mieszkasz w moim ukochanym mieście :)

    OdpowiedzUsuń