Już od dawna chciałam wybrać się na Czantorię zimą, choć liczyłam na piękną pogodę i bajkowy, biały krajobraz. Niestety w niedzielę nie spodziewamy się pożądanych warunków, a świat pogrążony jest w mrocznych i niskich chmurach. Absolutnie nas to jednak nie zniechęca do wędrówki i mimo wszystko ruszamy z parkingu pod wyciągiem ku przygodzie. Szlak czerwony prowadzi prawą stroną stoku narciarskiego i od początku jest wymagający. Stawianiu kolejnych kroków nie pomaga świeży śnieg i brak śladu.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEj6PElCOHGA82thqeLP-hHl_zPiJJ38GRuh2XNavm_exEdhB52whZUhe48C3F-Rhqw4KW9mhgn_kNE91znmb_XSdNZUtFi4HKXCHXue_BHsxXKi6FTaxZ5G-mXyR_I8p-xLvfF8WCdT0CzUd_-i6pxFXREEvV4rX4h-nzcJUk827Nh3ZWXQiuXDaNYbxxw=w640-h426) |
Dolna stacja wyciągu |
Znakowana ścieżka po chwili odbija w prawo i prowadzi trawersem przez las. Delikatnie prószy śnieg, jest bezwietrznie, więc żwawym tempem i w dobrych humorach pniemy się w górę. Po około 30 minutach wchodzimy w chmury, a nachylenie terenu znacznie się wyostrza. Im jesteśmy wyżej, tym na podłożu leży więcej śniegu, co spowalnia wędrówkę. Wraz z wysokością wzmaga się również wiatr, co skutkuje ogólnym pogorszeniem nastrojów. Po 1,5-godzinnym katorżniczym podejściu docieramy na Polanę Stokłosica, czyli górną stację kolei linowej Czantoria.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiKgqr2e4iIzTGR_ZgZBDxznBuXN6CKSRZ5Ab-cO_JULyW5lejUtmjegFFeeQH2o9QDZOL0s7cjUm3z4BSepBgfLHl9qDC21Fup4TRV1knR7UoKiQaePxwzK9E3Ej8gySFp9pgKQaVLzBPL1myA_aaTTpk3IibeS0Kw8T6NUU5s4kw8-ASXmGo8_WugEkc=w427-h640) |
Czerwony szlak |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEh4ILVMtwqbkuz1yCnwbycr0GFEjdPEBqDeAE66kzVekNnAp_5PqevClIsffGCfgPJfTSmCk30Z2JGV3GUfi0dfGK6ZvJJc9NM7TAzUZ0r-JV1k4tKaEelVuCmV637L5FD97xXnr5ruJ3rLEZOx3ZrLZoRdlAnV8hTT0dEnKSAFuORoSQsPE0nhtqdBK2I=w640-h424) |
Wchodzimy w chmury |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiJmpWLbMlNMf_ksY6J_RXq2b3DVuhcwlD-pKW5JlSi0onxRHH0VE7jM3PEHe05tvtZ41fonJILhPQrK3hM6a0fh4PwScbCNAu7F1uOxzrgdTp5lNyJYkn50CpBhqM1UGgUu63fT5g769H_ExGFA0udVSS3YkZx58kZGf6Q-lgoNEJpOptcJkWi2HFzyDA=w640-h424) |
Okolice Polany Stokłosica |
Choć aura nie zachęca do dalszej wędrówki i tak ruszamy w kierunku szczytu. Po krótkim, wygodnym odcinku zaczyna się zabawa - śnieg jest kopny, więc trzeba włożyć sporo siły, by dalej się poruszać. Ostatni etap jest zdecydowanie przystępniejszy i finalnie po 35 minutach zdobywamy szczyt Wielkiej Czantorii. Wierzchołek ma wysokość 995m n.p.m. i choć kopułę szczytową otacza las, to podziwianiu widoków służy metalowa konstrukcja. Wstęp na 29-metrową wieżę jest płatny i przy dobrej pogodzie można obserwować z niej Beskid Śląski, Żywiecki oraz Śląsko-Morawski. Na szczycie po stronie polskiej i czeskiej znajduje się bufet, a kilkaset metrów na zachód usytuowane jest czeskie schronisko - Chata Čantoryje.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjldGUcIDhhx3XzKslb-4Rv-aTm8js8v8O2yCKuyu4uswKf-705Z3I7A3KYIZ-pgt7NtGVHnv_amnf3ndv_CGPWlG9qCcTWKwP_k32rCD6uStg36iRgtBgTvAiCERJqu7qH4l1wmAc1Yqn72iHlx-4IDvyBlGZJLxV_u4TvOpLR_WnrxNCvv7y7xUztZ0I=w640-h428) |
Kopuła szczytowa |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiMq5SMRyFpYmqQlmcT71i7hTAy7VyilQDMvKtIWC9XEewYfLUvnPXwvPAb7COmgQDr0hv7tjHxi-ey3ZGwcXi6SfcTJKIzc8W8Qr1nQjW4dusFmL72wPpWgGCaE2MmSF9xuHy24qmN1plSzweJaDHCoZwdweyodb8DdevIjk1UJS6F-nvovDufskv0mos=w640-h426) |
Bufet |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEiWzS-9ufzrAvcP__nU27BltYGuEH-nOE8tb19bg1BOKDLX50k_GJ7jtmssW2NfwGILx97a16veiwsys2sb9grExC3SJql-MGk_UJvQFZkaVZp7S4d3i4c-bcqGr2pDSiyrlwo27f5Nq7m-7mjL1qSDstGi7JtnGdw_kEFj3DX-9S6V3dKnv0ly9d5piHw=w427-h640) |
Wieża widokowa |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjNY6zslI5o_mjCHb_im8nzJzEYvC0YLNbWrh5wR24FmCnUagirP-TRHRUsMhZiNTGDyywhpDeG6nzWzMQRG4nEUtYU2O_dS3fIWtJ8JhS1paqxgnvCYvG-ntR4WD80F1Ytm3hkG6AJdm2GjibhoVS19FRazReglZcgWUNQkohOgiVTM8jDj8hT7GwZXE4=w640-h426) |
Szlakowskazy |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEjtiVRqlgT1qsJPpK2BWVz8FR3NSNpOADnK2SV96oXF7Y7lQc5utZ_1CvZRJYdjd1ehrAqZPCqUCNqdzi8c-9APQeUG4y62iWk01-IlZp7ffxu3yzBa_QLx6DdIoU8iGqpKA-0GkoKNvWCr97pJIC8vFYc0nqFub12gv-FGAYS--zOJAnvyCQfz3Rejvag=w640-h428) |
Droga do schroniska |
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgYyEp4cZ3ZCi0k5EZ0PRF3-7uoxy_xJcqwfUFPnxuXTuElFTD2-D8TW3XKsyO06sVOPKT8JU7vNgJamOHJ3KI6anRS7xOKlqnB3eG58MuhP54aOkuXjfne6RmvZUVWNmouhQn8Wtnz8xsDo5GkBXh_i9uLTP_orQd-am0-jP185iASwwvDNG5ULhXBR_8=w640-h426) |
Tam wiedzie szlak graniczny na Soszów i Stożek |
Tutaj kończy się nasza wędrówka, a powrót przebiegać będzie tą samą drogą. Zejście idzie znacznie sprawniej, ponieważ świeży puch amortyzuje kolana i znacznie przyspiesza marsz. Po 45 minutach meldujemy się na parkingu i odjeżdżamy w kierunku domu. Dzisiejsza 7-kilometrowa wędrówka była pozbawiona widoków, ale przebywanie w górach nawet w mrocznym krajobrazie ma swój urok. Czasami są takie dni, kiedy człowiek potrzebuje pojechać w Beskidy, zaznać spokoju na szlaku i zahartować organizm. Tak właśnie było dzisiaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz