Barwy Tatr – jesienny Nosal


Zawsze zastanawiam się czemu akurat na wyjazdach czas tak szybko leci. Czy to właśnie górskie otoczenie służy całkowitemu odcięciu i szybszemu upływowi czasu? Zagadka zostaje po raz kolejny nierozwikłana i przychodzi ten moment, kiedy trzeba się pakować i wracać do domu. Jak już nakazuje tradycja, ostatni dzień musi być również aktywnie spędzony. Dzisiaj wybór pada na Nosal – łatwo dostępny, aczkolwiek wcale nie taki łatwy kondycyjnie szczyt.
Na szlak ruszam chwilę przed 10:00. Podążam wzdłuż Potoku Bystra i niebawem docieram do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Z tej strony o dziwo budka zamknięta, więc z dychą w kieszeni ochoczo rozpoczynam wędrówkę 😉


Szlak zielony
Szlak od początku nabiera tempa i już po kilku krokach zaczynam piąć się w górę po skałach. Miejscami trzeba uważać, bo kamienie są wyślizgane, ale bez większych problemów pokonuję kolejne metry. Droga od tej strony jest bardzo widokowa, więc zachwycam się wszechobecną jesienią. To jest właśnie to, na co liczyłam i czego oczekiwałam po październikowym wyjeździe. Wczoraj w Tatrach zobaczyłam więcej zimy aniżeli jesieni, a dziś jest naprawdę kolorowo! W dodatku już po 15 minutach pojawiają się pierwsze punkty z ciekawą panoramą, trzeba tylko każdorazowo zachować ostrożność, ponieważ za każdą wychodnią skalną kryje się przepaść.

Pierwsze okno widokowe
Schody do nieba 😉
Ośnieżone szczyty i kolorowe Kuźnice
Giewont wyłania się zza Wielkiej Krokwi
Zakopane, Kościelisko i Butorowy Wierch
Następne podejście przebiega po sypkim gruncie, a jego intensywność w żadnym wypadku nie maleje. Wcale mnie ten fakt nie dziwi, bo choć Nosal do kolosów nie należy (1206m n.p.m.), to deniwelacja przekłada się na 270 metrów wzniesienia do 1,5km dystansu. Niebawem znajduję się nieopodal widokowej kazalnicy, skąd wyraźnie widać skalne wychodnie.

Sypki grunt
Kasprowy Wierch i Goryczkowe Czuby
Giewont z kulfonem skalnym
Białe szczyty i kolorowe lasy
Wychodnie skalne
Dobrym tempem pokonuję kolejne przewyższenie, a pogoda zdecydowanie dopisuje. Błękitne niebo pięknie współgra z jesiennym krajobrazem, a rześkie powietrze doskonale filtruje płuca. W dodatku ruch turystyczny jest raczej znikomy, więc mogę pławić się w górskiej ciszy. Obecnie znajduję się w miejscu, skąd wreszcie widać wierzchołek Nosala i jego imponujące urwisko.

Jedna z kazalniczek
Nosal i ludziki szczycie
Urwisko robi wrażenie 😮
Na szczycie znajduję się finalnie po 30 minutach. Prawdę powiedziawszy, spodziewałam się nieco więcej turystów w niedzielę, a tu zaledwie 4 osoby kręcą się po wierzchołku. Zajmuję dogodne miejsce z widokiem na całość panoramy i pławiąc się w promieniach słońca, podziwiam otaczający krajobraz. Na Nosalu gołym okiem widać walkę zimy z jesienią. Powiewa nieco chłodny wiatr, ale i tak jest całkiem przyjemnie.

Panorama z sosenką
Przełęcz miedzy Kopami i całe otoczenie Doliny Gąsienicowej - od Wołoszyna po Świnicę
Kasprowy Wierch i Goryczkowe Czuby
Kuźnice, Kalatówki i białe Tatry Zachodnie
Czerwone Wierchy i Giewont
Wołoszyn, Buczynowe Turnie i Żółta Turnia
Pamiątkowe z widokiem na Zakopane i masyw Gubałówki
Kuźnice
Po godzinie leniuchowania zbieram się do zejścia. Dla urozmaicenia schodzę drugą stroną góry, czyli przez Nosalową Przełęcz do Kuźnic. Początek szlaku jest bardziej skalisty i eksponowany przez co robią się zatory. źniej droga przebiega bez większych problemów, najpierw po leśnych schodach, a potem wygodnym, szerokim traktem. Po niecałych 10 minutach melduję się na przełęczy, a wokół panuje niczym niezmącona cisza.

Pierwszy etap zejścia
Wielki Kopieniec
Wygodny szlak
Nosalowa Przełęcz
Według tabliczek czeka mnie 30 minut marszu do Kuźnic, ale zapewne odcinek pokonam szybciej. Zielonym szlakiem jeszcze nie wędrowałam, więc jestem ciekawa, co mnie tam czeka. Szeroka droga prowadzi przez las i jest pozbawiona jakichkolwiek widoków oraz niespodzianek. Szlak po drugiej stronie góry jest decydowanie bardziej atrakcyjny, nawet pomimo tych zabójczych podejść.

Tędy na Wielki Kopieniec
A tędy do Kuźnic
Zejście zajmuje około 15 minut i podczas gdy na szlaku wiało nudą, w Kuźnicach jest wręcz przeciwnie - gwarno i tłumnie. Szybko uciekam z głównej arterii i kończę wędrówkę ostatnim spojrzeniem na Nosal.

Ostatnie spojrzenie
Bystry Potok
Nosal to zdecydowanie szczyt nie na całodzienną wędrówkę, ale spacer można polecić właściwie każdemu. Choć podejście jest nieco intensywne, to na tyle krótkie, że naprawdę warto. Widok jest niewspółmierny do wysiłki, więc będąc w Zakopanem jest to punkt "must see". Ja chętnie tam zaglądam.


A.N.
25.10.2015



2 komentarze:

  1. "Paradoksalnie właśnie za tym udręczeniem fizycznym kryje się ukojenie psychiczne. Właśnie wtedy, gdy zmęczenie ciała sięga zenitu, dusza osiąga błogi azyl." - trafnie napisane :) Podejście na Nosal faktycznie do lajtowych nie należy, ale widoczki z niego całkiem przyjemne. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak to już jest w tych górach, że im więcej trudu, tym lepsze widoki :D

    OdpowiedzUsuń