Słowacki raj. Dzień 2. Sobota godzina 6:00.
Wstaję z łóżka i zaglądam przez szybę pełną kropel deszczu. Nie zapowiada się optymistycznie. Mimo odstraszającej aury schodzimy na śniadanie i zastanawiamy się co robić. Zostać na kwaterze i zwariować z nudów, czy świadomie wyjść na deszcz? Po chwili dochodzimy do konsensusu, że w sumie to nie pada aż tak mocno, więc decydujemy się na zrealizowanie zamierzonego planu na dziś: Veľký Kyseľ & Sokolia Dolina.
Opuszczamy przytulną kwaterę po 7:00 i zmierzamy do Podlesoka, skąd rozpoczniemy naszą wędrówkę. Po uiszczeniu opłaty za wstęp do Parku Narodowego w wysokości 1,5€ odnajdujemy szlak niebieski, który prowadzi przez 15 minut drogą asfaltową. Po upływie wspomnianego czasu docieramy do rozstaju, skręcamy w prawo zgodnie z zielonymi znakami i idziemy w kierunku Kláštoriska, znanego już nam z dnia wczorajszego. Według tabliczek czeka nas 1h 40 minut marszu. Ścieżka od razu pnie się ostro w górę, dając nam niezły wycisk, a do tego cały czas siąpi, co jednak nie jest bardzo odczuwalne, kiedy idzie się pod koronami drzew. O wiele bardziej wkurzające jest duszne i ciężkie powietrze, które nie pozwala nam normalnie oddychać. Szlak w dalszym etapie nieco łagodnieje i nagle łączy się z szeroką żółtą drogą. Patrzymy z niedowierzaniem na tabliczkę, na której widnieje napis „Kláštorisko 0,14h”. Okazuje się, że do rozstaju szliśmy zaledwie 45 minut 😃
![]() |
Optymistyczny szlakowskaz 😊 |
![]() |
Chata Klastorisko |
![]() |
Rozstaj "Nad Kyselom" |
![]() |
Wzdłuż potoku szlakiem żółtym |
![]() |
Początek wąwozu Kyseľ |
![]() |
Krystaliczny potok |
![]() |
Stupacky i most nad Obrowskim Wodospadem |
![]() |
Już za nami |
![]() |
Czemu te barierki są takie wygięte...? |
![]() |
Fantazyjnie ruchoma drabina |
![]() |
Vodopad Karolinycho |
![]() |
Próg wodospadu i sztuczne ułatwienia |
![]() |
Niby ładnie, ale wczoraj było podobnie |
![]() |
Pawlasov vodopád |
![]() |
Wodospad Obrońców Przyrody |
![]() |
Vodopad v Barikade i drabinka falista... |
Po 20 minutach zmarznięci i opatuleni niczym w środku zimy (jest maj!), ruszamy żółtym szlakiem, następnie niebieskim, a później trasa pokrywa się z wczorajszą drogą powrotną. Całość zajmuje nam 2 godziny, a kiedy docieramy do Hrabusic przestaje padać. Teraz?! Jednak absolutnie nie żałujemy swojej decyzji, bo i tak nie spodziewaliśmy się niczego nadzwyczaj zaskakującego w kolejnej dolinie. Zastanawiam się tylko, czy przy lepszej pogodzie Veľký Kyseľ wywarłby na nas większe wrażenie, czy tak po prostu działa na nas Słowacki Raj. Rokliny faktycznie są klimatyczne, ale po odwiedzeniu dwóch, śmiem twierdzić, że są bardzo podobne do siebie. Pozostaje nam czekać na dzień jutrzejszy i trzecią dolinę, która kto wie, może nas zaskoczy...
![]() |
Popołudnie na kwaterze - przejaśnia się... |
A.N.
02.05.2015
Jestem w stanie przetrzymać deszcz. Nie raz i nie dwa chodziło się w deszczu, w pelerynie, etc. Ale wręcz nie znoszę takiej aury, gdy szlak wiedzie lasem, wąwozem, kiedy ta cała wilgoć oblepia z każdej strony i jest bardzo duszno. Mam wtedy ochotę usiąść na najbliższym kamieniu i czekać na słońce. ;)
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem. Dlatego też zaprzestajemy dalszej męki...
OdpowiedzUsuń