Pilsko - zimowe krajobrazy Beskidu Żywieckiego


Niedzielny poranek dobrze rokuje - po tygodniu opadów zza chmur wreszcie wyłaniają się bajecznie ośnieżone góry. Około 8:00 meldujemy się w Sopotni Wielkiej, skąd planujemy rozpocząć wędrówkę przez zimowy Beskid Żywiecki. Startujemy drogą asfaltową między domami i już po 10 minutach jesteśmy przy początku szlaku zielonego wskazującego „Hala Miziowa – 2h 30min”. Zgodnie ze znakami odbijamy w lewo na leśną ścieżkę, która początkowo prowadzi delikatnie w górę. Gdzieniegdzie topnieje śnieg, tworząc strumień wody pod butami, a im wyżej, tym robi się bardziej bajkowo. Słońce rozświetla kryształki śniegu spadające ochoczo z drzew i wszystko było by czarujące, gdyby ten śnieg nie spadał wprost na głowę z całkiem sporą siłą. 

Zima na szlaku
Magiczny krajobraz
Szlak z biegiem czasu coraz bardziej się wyostrza, wciąż prowadzi przez las, choć czasem teren się nieco odsłania i ukazuje zimowe widoki. Po 90 minutach nieco monotonnego marszu docieramy do krzyżówki i kontynuujemy wędrówkę kolorem zielonym. Do schroniska pozostało około godziny drogi i to w miękkim, zapadającym śniegu. Całe szczęście krajobraz wokół jest bajkowy, więc niedogodności schodzą na drugi plan. Po wyznaczonym czasie docieramy na Halę Miziową i zmierzamy w kierunku schroniska na odpoczynek. Na zewnątrz zastajemy gwar i tłumy narciarzy, podczas gdy w środku panuje cisza i spokój.

Szlak zielony
Hala Miziowa i widok na Pilsko
Schronisko i Babia Góra
Po 30 minutach ruszamy zdobyć szczyt Pilska. Obieramy szlak czarny, choć ciężko mówić o szlaku, ponieważ idziemy prawą stroną stoku narciarskiego. Podejście nie należy do przyjemnych - jest stromo, śnieg odrobinę miękki i trzeba uważać na wszechobecnych narciarzy wyłaniających się zza każdego drzewa. Po 15 minutach znajdujemy się na szczycie Kopiec i odbijamy w lewo na najbardziej wymagający odcinek. Choć marsz w marcowym słońcu wyciska z nas siódme poty, to wraz z wysokością odsłaniają się widoki warte każdego trudu. Po kolejnych 20 minutach meldujemy się na Górze Pięciu Kopców, błędnie uważanej za polski wierzchołek Pilska. Szczyt może jednak pochwalić się obłędną panoramą w kierunku północnym, wschodnim oraz zachodnim.

Widok na Halę Cudzichową, Rysiankę oraz Lipowską
Hala Miziowa została w dole
Góra Pięciu Kopców
Babia Góra
Lecimy dalej na Pilsko, na które pozostało około 15 minut marszu. Latem szlak prowadzi wśród kosówki, jednak teraz jest ona schowana pod śniegiem. Boleśnie się o tym kilka razy przekonujemy, zapadając się pomiędzy jej gałęzie. Na otwartym terenie pojawia się zimny wiatr, który wraz z wysokością się nasila. Mimo wspomnianych przeciwności niebawem meldujemy się na szczycie Pilska. Krajobraz jest piękny, ale złudne nadzieje na odpoczynek, czy błogie leniuchowanie zostają rozwiane i to dosłownie. Pozostaje szybkie rzucenie okiem na okoliczne grzbiety i pożegnanie z Pilskiem. 

Pilsko - 1557m n.p.m.
Widok na Diablak
Zmrożona tabliczka
Wędrówka w dół przebiega bez większych przeszkód, po śniegu schodzi się niebywale szybko, więc po 20 minutach jesteśmy ponownie na Hali Miziowej. Spoglądam ostatni raz za siebie na wredne Pilsko, które znowu przegoniło mnie zimnym wiatrem. Ten drugi szczyt Beskidu Żywieckiego jest nie mniej kapryśny od królowej Babiej Góry - najlepszą widoczność oferuje w pakiecie z lodowatym wiatrem, a ciepła aura na przekór zabiera widoki. Jednak w zimowej szacie zbocza Pilska wyglądają nadzwyczaj pięknie, nie mogę oderwać wzroku.

Zbocza Pilska
Zmrożony krajobraz z Babią Górą w tle
Ostatnie spojrzenie na Halę Miziową
Drogę powrotną kontynuujemy zielonym szlakiem, a po 40 minutach jesteśmy ponownie na krzyżówce, gdzie dla urozmaicenia wybieramy wariant czarny przez Halę Uszczawne. Odcinek ten jest zdecydowanie bardziej widokowy i właśnie przez ładną panoramę gdzieś na hali gubimy szlak, odtąd dreptając swoją własną ścieżką. Finalnie wychodzimy we właściwym miejscu, a nawet trochę skracamy trasę i już po godzinie jesteśmy przy samochodzie. Pętla zamyka się na 21 kilometrze.
Późno zimowa trasa w śniegu była całkiem przyzwoita i nie nastarczyła wielu trudności. Szlaki były w większości przedeptane, a zimowy krajobraz zachwycał. Pilsko osobiście uwielbiam, ale wariant zielony z Sopotni był beznadziejnym wyborem. Są o wiele ładniejsze szlaki i właśnie nimi polecam zdobyć tę niemałą górę.


A.N.

15.03.2015



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz