Wędrówka w śnieżycy - Szyndzielnia i Klimczok

Jak to w święta w brzuchu zawsze za dużo niż być powinno, więc w drugi dzień Bożego Narodzenia postanawiamy ruszyć w góry. 25-tego grudnia o śniegu można pomarzyć, podczas gdy 26-tego wyglądam rano przez okno i jest biało. Nareszcie :D
O 8:15 wyruszamy z parkingu pod Dębowcem czerwonym szlakiem w górę. Krajobraz wokół w 100% zimowy, a śnieg wciąż sypie. Czasem robi się mniej przyjemnie jak zawieje w oczy, ale nie będę narzekać, bo zbyt długo czekaliśmy na białą zimę.


Droga bardzo dobrze przez nas znana mija szybko i po 1,5h meldujemy się w schronisku na Szyndzielni. Tam robimy sobie przerwę na rozgrzanie i osuszenie ubrań z mokrego śniegu.



Turystów jak na drugi dzień świąt całkiem sporo, a wokół schroniska pełno bawiących się dzieciaków.
To jednak nie koniec naszej wędrówki, więc po odpoczynku ruszamy w kierunku Klimczoka. Szlak jest pusty i dość zasypany. Drogę na szczyt musimy sami przecierać, co nas dodatkowo spowalnia. Niemniej jednak po 30 minutach zdobywamy szczyt Klimczoka pochłonięty przez śnieg.
Dziś nawet w chmurach i śnieżycy nie dostrzegamy schroniska na zboczu Magury.




Na miejscu nie zabawiamy zbyt długo i jak tylko zrobiłam zdjęcia szykujemy się do odwrotu.
Po świeżym puchu schodzi się całkiem przyjemnie, a z naprzeciwka zaczynają pojawiać się inni śmiałkowie. W drodze powrotnej omijamy schronisko i schodzimy wzdłuż zbocza Szyndzielni. Nogi zapadają się w śniegu, ale to akurat frajda ;)
Równem tempem maszerujemy wciąż tym samym szlakiem i po 1,5h znajdujemy się przy samochodzie. Wracamy do domu zasypani, ale warto było spędzić taki dzień w górach. Zresztą co się dziwić jak tak rzadko przychodzi do nas zima.
A że jutro ma się wypogodzić mam już w głowie kolejny niecny plan na wędrówkę… :D

A.N.

25.12.2014


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz