Niespieszna Połonina Wetlińska - od Smereka do Brzegów Górnych


Bieszczady kojarzą się przede wszystkim z końcem świata pośród gór i nieistniejących wsi. Bieszczady to bukowe lasy pełne dzikich zwierząt oraz unikalnych roślin, Bieszczady to w końcu połoniny, które jesienią nabierają złoto-brązowych kolorów, czarując strudzonych życiem wędrowców. Połonina Wetlińska jest jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc w paśmie i ciągnie się od wsi Smerek aż do Brzegów Górnych. Końcem października stawiam na przejście jej w całości, czyli pokonanie 16 kilometrów i zdobycie 6 punktów kulminacyjnych, wliczając szczyt Smerek. Przygodę rozpoczynam o 7:50 - najpierw drogą jezdną zmierzam do punktu, gdzie szlak skręca w prawo do Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Uiszczam opłatę i zaczynam właściwą wędrówkę. 

Początek szlaku
Odcinek drogą jezdną
Szlak czerwony po chwili znika w lesie, a pod nogami poza szelestem liści pojawia się bieszczadzkie błoto. Podejście jest umiarkowane, a poranne mgły powoli ustępują błękitowi nieba. Ścieżka jest szeroka i dość wygodna, z czasem nabiera na intensywności, wymagając zwiększenia częstotliwości oddechów. Wędrówkę uprzyjemnia jednak kolorowy krajobraz, świergot ptaków i zapach bieszczadzkiego wiatru. Po 1h 30 minutach marszu wychodzę z lasu, a moim oczom po raz pierwszy ukazuje się połonina. Dostaję nowe pokłady energii na podejście na Smerek.

Wędrówka lasem
Bieszczadzki Park Narodowy
Gołe drzewa
Połonina / Smerek po raz pierwszy
Ostatni odcinek jest wymagający, ale świadomość nieuchronnego zdobycia szczytu i nań cudownej panoramy pozytywnie nastraja. Około 10:00 staję na wierzchołku Smereka i spoglądam na złoty grzbiet Połoniny Wetlińskiej. Niesamowite uczucie, kiedy ciepło zewnętrzne wlewa się do wewnątrz. Smerek posiada dwa wierzchołki, jednak dostępny turystycznie jest tylko ten niższy, gdzie postawiono krzyż, upamiętniający 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Przysiadam na szczycie na jednej z ławek, by podziwiać pasmo graniczne, Rawki i przecinające grzbiety doliny. Wokół panuje cisza przerywana tylko świstem jesiennego wiatru.

Podejście na Smerek
Grzbiet połoniny i inne bieszczadzkie łańcuchy
Rzut okiem na Połoninę Wetlińską
Smerek - szczyt
Po chwili udaję się na wschód, ku Przełęczy Orłowicza, a czerwone znaki będą towarzyszyć mi podczas całej dzisiejszej wędrówki. Maszeruję grzbietem wśród spalonych słońcem traw, których charakterystyczny szum jest kojącą melodią dla uszu. Turystów na szlaku wciąż jest niewielu, co tylko sprzyja kontemplacji przyrody. Po 20 minutach mijam przełęcz i kieruję się na kolejną kulminajcę – Szare Berdo. Nie czeka mnie tam żadne przewyższenie, a tylko piękna panorama i jesienne barwy wokół. Nie pamiętam, kiedy szłam praktycznie bezwietrzną połoniną, a październikowe powietrze było tak ciepłe, jak dziś. Delektuję się tymi warunkami, kolejne kilometry upływają spokojnie.

Zejście do Przełęczy Orłowicza z widokiem na połoninę
Smerek zostawiam w tyle
Przede mną Szare Berdo
Smerek widziany z Szarego Berda
Po chwili znikam w niewielkiej kępie drzew i zdobywam najniższą kulminację Połoniny Wetlińskiej. Wąska ścieżka kluczy między krzewami, pojawia się nieco błota, dostrzegam także czerwone korale kołyszące się na gałęziach jarzębiny. Na moment tracę z oczu panoramy, a już niebawem czeka mnie kolejne podejście, tym razem bardziej wymagające – na Hnatowe Berdo i dalej Osadzki Wierch. Hnatowe Berdo nie jest udostępnione turystycznie, jednak ze szlaku doskonale je widać. Idę powoli jego wschodnimi stokami i ponownie podziwiam szerokie bieszczadzkie kadry.

Dalszy przebieg szlaku
Szare Berdo i Smerek widziane z podejścia
Hnatowe Berdo i Smerek
Następnie zmierzam na Osadzki Wierch, który uchodzi na najbardziej widokowy punkt na szlaku i już z daleka dostrzegan turystów, którzy go okupują. Mam za sobą około 11km marszu, jednak nogi same niosą do przodu. Krajobraz, aura, pogoda, wszystko dzisiaj współgra ze sobą i pozwala w pełni delektować się Bieszczadami. Osadzki Wierch charakteryzuje się skalistą granią w przeciwieństwie do reszty połoniny, co dodaje mu jeszcze uroku. Z wierzchołka obserwuję Połoninę Caryńską oraz pasmo Tarnicy, w oddali widać również ukraińskie grzbiety. Szczyt opuszczam jednak po chwili, by zrobić sobie przerwę poniżej, tam gdzie turyści mijają mnie bez zatrzymania. Dopiero tutaj mogę w pełni odpocząć. 

Osadzki Wierch
Widok na Hasiakową Skałę, Połoninę Caryńską, Pasmo Tarnicy oraz Ukrainę
Jarzębina i Roh
Po chwili mijam również piątą kulminację Połoniny Wetlińskiej – Roh, który choć najwyższy to szlak go omija ze względu na ochronę przyrody. Zmierzam więc do ostatniego szczytu – Hasiakowej Skały, gdzie znajduje się Chatka Puchatka 2, oddana do użytku po przebudowie zaledwie miesiąc temu. To kolejny fantastyczny odcinek dzisiejszej wędrówki, grzbiet jest widokowy, a miękkie podłoże kompletnie nie męczy nóg. Zachwycam się ponownie kolorami i choć mijam co raz więcej turystów, to jestem jakby nieobecna. Rozmyślam o niesamowitej trasie, jaką mogę dzisiaj przemierzać, o tym że idę od punktu A do B, nie przejmując się kompletnie niczym, że mogę zapomnieć o tym co w dole, co przyziemne i tak naprawdę nieistotne.

Szlak do Chatki Puchatka
Za mną
Sznurek turystów
Po 30 minutach docieram do schronu turystycznego, zdobywając tym samym ostatni wierzchołek połoniny. Chatka Puchatka 2 prezentuje się całkiem przyjemnie i choć jest wielu wyznawców dawnego schroniska, to uważam, że przebudowa była potrzebna. Teraz można schronić się wewnątrz w przyzwoitych warunkach, drewniany budynek nie kłóci się z górską estetyką, a ekologiczne toalety zapobiegły wszechobecnemu zapachu uryny za dawnym budynkiem. Można odpocząć również na zewnątrz i podziwiać fenomenalne widoki, co też zamierzam uczynić, by zostać w górach jak najdłużej, by za szybko nie zejść w doliny.

Chatka Puchatka 2
Widok z prawej
Widok z lewej
Po odpoczynku kontynuuję wędrówkę czerwonym wariantem, który zaprowadzi mnie aż do Brzegów Górnych. Zejście należy do ostrych i przy błotnistym podłożu jest nie lada wyzwaniem, natomiast dzisiaj przebiega bez większych problemów. Może ilość turystów jest nieco przytłaczająca na wąskiej ścieżce i nie sprzyja ich wymijaniu, ale finalnie udaje się bez większych problemów pokonać ten odcinek. Spoglądam na ostanie widoki, po czym znikam w lesie. W Brzegach Górnych pozostaje mi zorganizowanie transportu do wsi Smerek i choć w Bieszczadach można szybko złapać stopa, to tym razem zabieram się busem. Uśmiecham się szeroko na wspomnienie pięknej wędrówki i wracam do cywilizacji, by uczcić tę przygodę obiadem i piwem w bazie PTTK w Wetlinie.

Powrót z Połoniny Wetlińskiej z widokiem na Caryńską
Niżej szlak z widokiem na Rawki
Jeśli można dzień w górach określić mianem perfekcji, to ten dzisiejszy miał wszystkie elementy by za niego uchodzić. Uwielbiam wracać w Bieszczady i zakochiwać się w nich na nowo, odkrywać znane ścieżki i eksplorować je w nowej odsłonie. Każda wędrówka jest inna, każda przygoda niezwykła, każda chwila niepowtarzalna. Móc kolekcjonować te momenty i wracać do nich wspomnieniami, to rzecz warta każdego przebytego kilometra. 


A.P.
31.10.2022



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz