Jesienna przygoda w Małej Fatrze - Suchy i Mały Krywań


Mała Fatra jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych pasm górskich Słowacji. Jej niesamowite piękno i unikalny charakter skradły nie jedno serce i omamiły wiele dusz. Większość wędrowców rozpoczyna eksplorację po północnej stronie, gdzie jest większa baza wypadowa, a do pokonania mniejsza deniwelacja. Dlatego ja na przekór udaję się na południowe tereny tego pasma, by odkryć dotąd nieznane mi okolice.
W miejscowości Turčianske Kľačany melduję się nieco przed 8:00 i zostawiam samochód na niewielkim parkingu przy cmentarzu. Niebawem odnajduję szlak zielony, który zaprowadzi mnie do celu dopiero za 3h 45 minut, a do pokonania czeka mnie aż 1111 metrów przewyższenia. Choć matematyka nie wygląda optymistycznie, to jednak moja nostalgiczna dusza niebawem pokonuje ścisły umysł. Po 15 minutach marszu przez wieś wychodzę na niewielką polanę, gdzie pierwsze promienie słońca ogrzewają mokrą od rosy trawę, a ponad mgłą mienią się w złotych odcieniach górskie zbocza. Jak ja kocham jesień 💛

Jesienne mgły
Szlak o poranku
Po chwili znikam w tym różnobarwnym lesie, a wąska ścieżka prowadzi umiarkowanie w górę. Wraz z upływem czasu podejście jest bardziej wymagające, ale rześkie powietrze i tony liści pod stopami pozwalają zapomnieć o przyspieszonym oddechu. Ten pozornie zwyczajny las potrafi zachwycić, ten zwyczajny krajobraz w październiku staje się magicznym miejscem, pośród tych kolorowych drzew można znaleźć ukojenie. Szlak miejscami naprawdę daje kondycyjnie popalić, ale marsz w nieznane ma swój nieskazitelny urok. Po 1h 30 minutach docieram do Chaty pod Kľačianskou Magurou, która jest jednym z niewielu schronisk w paśmie Małej Fatry. Oferuje ona 30 miejsc noclegowych, ciepłe posiłki oraz zimną kofolę.

Magiczny las
Chata pod Kľačianskou Magurou
Po śniadaniu ruszam w dalszą drogę. Marsz kontynuuję szlakiem zielonym, a do celu pozostało mi około 90 minut. Wąska ścieżka trawersuje wschodnie zbocza Kľačianskiej Magury, jest niewymagająca i zupełnie pusta. Z czasem opuszczam las liściasty i wkraczam w piętro regla górnego, a między świerkami nareszcie wyłania się cel – Suchy. Organizm dostaje porcję dodatkowej motywacji, choć tak naprawdę nigdzie mi się nie spieszy. Delektuję się jesiennym otoczeniem, a niebawem rudymi zboczami głównej grani Małej Fatry.

Ścieżka ku przygodzie
Pierwsze spojrzenie na Suchy
Masyw z bliska
Przede mną ostatnie podejście na szczyt, ostatnie 150 metrów wzwyż. Wąska ścieżka prowadzi z Przełęczy pod Suchym ostro w górę, jednak wraz z wysokości pojawiają się rozleglejsze widoki. Powoli stawiam kroki, rozglądam się wokół, a ten jesienny krajobraz do mnie przemawia. Obserwuję nie tylko rude zbocza i masywne grzbiety Małej Fatry, ale także inne łańcuchy górskie, których na Słowacji nie brakuje. Otoczenie, słońce i nachylenie terenu przyjemnie mnie rozgrzewają, a zza kosówki niebawem wyłania się wierzchołek.

Sedlo pod Suchym
Mały Krywań
Mała Fatra Luczańska
Na południu kolejne górskie łańcuchy
Po łącznie 3 godzinach marszu staję na wierzchołku Suchego o wysokości 1468m n.p.m. Na szczycie nie ma zbyt wiele miejsca, a skaliste zbocza góry są niezwykle charakterystyczne. Słowacka flaga powiewa targana lodowatym wiatrem, więc nie zagrzeję tutaj miejsca zbyt długo. Przez moment podziwiam jednak panoramę – Małej oraz Wielkiej Fatry, Kotlinę Turczańską i Żylińską, a także odległe Beskidy. Podoba mi się, choć ten skrawek Małej Fatry jest jakiś inny, odmienny.

Wierzchołek Suchego
W dole Żylina
Wkrótce kontynuuję wędrówkę szlakiem czerwonym w kierunku Małego Krywania, kompletnie nie spodziewając się, co mnie czeka. Wąska ścieżka kluczy wśród kosówki, nieustannie oferuje widok na pobliskie szczyty, jednak zaskakuje swoim charakterem. Okazuje się, że szlak prowadzi skalistą granią i momentami muszę podczas marszu wspomóc się rękoma. Właściwie do pokonania mam trzy wzniesienia – Biele Skaly, Stratenec oraz Priehyb, a ciągłe podejścia i zejścia szybko wysysają energię. Nie takiego przebiegu się spodziewałam, raczej liczyłam na łagodne grzbiety, choć muszę przyznać, że też mi się podoba. Jest inaczej, ale równie pociągająco.

Cel – Mały Krywań
Stratenec
W tyle pozostał Suchy
Biele Skaly widziane z podejścia na Stratenec
Po minięciu szczytu Priehyb, teren ponownie robi się łagodny, widokowy, otwarty i niesamowicie wietrzny. Po chwili docieram do przełęczy, skąd czeka mnie 45 minut marszu na Mały Krywań. Podejście samo w sobie nie należy do wymagających, jednak boczny wiatr skutecznie utrudnia wędrówkę. W takich sytuacjach staram się skupić na pozytywach – panorama wokół jest doprawdy obłędna, a rude grzbiety i górskie warstwy robią piorunujące wrażenie.

Rude zbocza Małej Fatry
Za plecami Suchy, Biele Skaly i Stratenec
Dziesiątki małych, górskich wysepek
O 13:00 staję na szczycie Małego Krywania i szeroko się uśmiecham na widok nowej perspektywy. Podejście kosztowało mnie trochę zaparcia, więc siadam wygodnie za skalnym murkiem i uzupełniam kalorie. Mały Krywań jest drugim co do wysokości szczytem Małej Fatry, posiada rozległą trawiastą kopułę i oferuje dookolną panoramę. Wiatr może nie uprzyjemnia dziś życia, ale zdecydowanie wyostrza widoczność, więc z zaciekawieniem patrzę na Wielką Fatrę, Tatry, Góry Choczańśkie, czy Tatry Niżne. Na wierzchołku znajduje się także charakterystyczny betonowy słup, gdzie została przymocowana tabliczka szczytowa.

Malý Kriváň
Wielki Krywań, Stoh oraz Wielki Rozsutec
Góry Choczańskie, Wielka Fatra i Tatry Niżne
Około 13:30 zbieram się do drogi powrotnej, czyli obieram szlak niebieski do miejscowości Sučany. Trasa przewidziana jest na około 3 godziny, jednak samochód mam zaparkowany w miejscowości obok, więc droga zajmie mi zapewne więcej czasu. Początkowo ścieżka prowadzi odkrytym terenem, osłoniętym przed wiatrem, a marsz pośród złotych traw i w promieniach słońca jest wyśmienity. Z czasem wchodzę w piętro kosówki, po czym po 45 minutach na dobre znikam w lesie.

Mały Krywań zostaje w tyle
Widoki ❤
Vendovka
Przez kolejne 10 kilometrów muszę pogodzić się faktem wędrowania głównie lasem i choć odcinek nie jest wymagający, to skutecznie męczy monotonią. Nabijam dystans i staram się myśleć pozytywnie, choć doskonale zdaję sobie sprawę, że październikowe dni są krótkie i nie mogę się zbytnio ociągać. Początkowo idę w dobrym humorze i zachwycam się jesiennymi kolorami wokół, jednak potem biorę szlak na przetrwanie, odczuwając lekki ból nóg. Ostatni docinek czeka mnie drogą jezdną oraz polanami, które łącza sąsiednie miejscowości. Pętlę zamykam po 24km około 17:00, kiedy słońce chowa się za górami, a doliny powoli nikną w szarościach.

Złoty las 
W Małą Fatrę zawsze chętnie wracam, a jeszcze bardziej lubię odkrywać jej nowe ścieżki. Południowe kresy pasma są zdecydowanie rzadziej odwiedzane i właśnie ten mniejszy ruch turystyczny przyciąga mnie jak ćmę do światła. Kontemplacja przyrody w ciszy, krajobrazy na wyłączność i tempo zgodne z oddechem to coś, co doceniam w górach najbardziej. Opisana pętla może całokształtem nie zachwyci przeciętnego wędrowca, ale mnie urzekła swoją indywidualnością i jesiennym klimatem. To był cudowny dzień, niebywale oczyszczający psychicznie.


A.P.
17.10.2022



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz