Eliaszówka - graniczny Beskid Sądecki


Beskid Sądecki choć nie jest zlokalizowany zbyt blisko mojego miejsca zamieszkania, to staram się wpaść weń w odwiedziny raz na jakiś czas. Tak powstaje plan na niezbyt forsowną wycieczkę na Eliaszówkę, która nota bene jest najwyższym szczytem słowackiego pasma Ľubovnianska Vrchovina, czyli dorzucę również kolejną cegiełkę do Korony Gór Słowacji.
Trasę zaplanowałam ze wsi Kosarzyska nieopodal Piwnicznej, gdzie pojawiamy się około 8:30. Zostawiamy samochód przy kościele i odtąd mamy do pokonania pieszo spory odcinek asfaltem. Tak się bowiem składa, że czerwony szlak na Obidzę jest drogą jezdną i wyprowadza aż na wysokość 931m n.p.m. Szosa nie oznacza, że będzie lekko, ponieważ podejście nie ustępuje górskim odcinkom i równie mocno potrafi zmęczyć. Dzięki temu jednak szybko pokonujemy przewyższenie, a wraz z nim odsłaniają się górskie krajobrazy.


Sucha Dolina
Coraz wyżej
Widok z osiedla Obidza
Po dwóch godzinach marszu docieramy na Przełęcz Gromadzką, skąd chociaż nam nie po drodze, udajemy się na Przełęcz Obidza. Polanę Litawcową pamiętamy z zeszłorocznej wizyty w paśmie Radziejowej, dlatego skutecznie przyciąga nas w to miejsce panorama na Tatry i Pieniny. Na przełęczy zamierzamy także zjeść śniadanie i choć wciąż króluje na niej zima, to słońce i bezwietrzna aura sprzyjają krótkiemu odpoczynkowi. 

Przełęcz Obidza czy Gromadzka…? 😉
Grzbiet Małych Pienin i Tatry
Kolejnym, głównym i jednocześnie ostatnim celem na trasie jest Eliaszówka. Szczyt leżący na granicy polsko-słowackiej, do niedawna niepozorny i zalesiony, doczekał się 20-metrowej wieży widokowej, dzięki której można podziwiać panoramę Beskidu Sądeckiego, Pienin i Gór Lubowelskich. Na wierzchołek czeka nas 45-minutowy spacer szlakiem zielonym. Pierwszy odcinek to wędrówka równym terenem naprzemiennie lasem oraz wśród ośnieżonych polan, co oznacza nieustanny widok na Pasmo Radziejowej. Drugi etap daje nieco popalić, ponieważ metry same się nie zdobędą, a im bliżej południa, tym cieplej, a jak cieplej to śnieg zmienia konsystencję na miękką i brejowatą. Finalnie o 12:30 zdobywamy szczyt, który w nagrodę mamy na wyłączność.

Najpierw lasem
Widok na Radziejową
Odcinek przez polany
Eliaszówka!
Wieża na Eliaszówce jest całkiem atrakcyjna, jednak drzewostan nie ma skrupułów i systematycznie zasłania rozpościerające się z niej widoki. Obecnie Tatry nie są już w zasięgu wzroku i trochę żal, że drewniana konstrukcja nie posiada tych kilku metrów więcej. Świetnie natomiast prezentuje się z niej Beskid Sądecki, a na szczycie poza wieżą znajduje się również altanka oraz tablice edukacyjne, oczywiście polsko-słowackie. Przyjemne miejsce, dziś opustoszałe, choć jestem ciekawa, jak wygląda w sezonie letnim.

Widok z wieży na pasmo Radziejowej, a w oddali Gorce
Pasmo Jaworzyny
W dole
Kopuła szczytowa w całej okazałości
Po odpoczynku ruszamy w dalszą drogę, czyli nieuchronnie zbliża się powrót w doliny, a dokładniej do wsi Kosarzyska. Najpierw czeka nas wędrówka wciąż zielonym szlakiem granicznym, głównie po równym terenie z niewielkimi podejściami i zejściami. Po około 20 minutach docieramy na rozległą polanę, na której usytuowane jest prywatne schronisko Chata Magóry. Miejsce niebywale widokowe serwuje panoramę na pasmo Radziejowej, a sam obiekt posiada 15 miejsc noclegowych. My natomiast omijamy chatę i kierujemy się bezpośrednio na krzyżówkę szlaków. 

Tam w dole Chata Magóry
Na rozstaju zmieniamy znaki na niebieskie, którymi będziemy się kierować około kilometra, by potem obrać drogę rowerową, która sprowadzi nas wprost pod kościół w Kosarzyskach. Niestety na jednej z krzyżówek pokręciliśmy drogę i niebawem maszerujemy zupełnie nieznaną szosą wśród zabudowań. Obserwujemy na apce, czy idziemy we właściwym kierunku i jakimś cudem wychodzimy dokładnie tam, gdzie chcieliśmy 😃

Tu gdzieś pogubiliśmy szlak
Trzeba umieć marzyć 💙
Dzisiejsza pętla wyniosła niespełna 15 kilometrów, ale w zimowych warunkach tyle wystarczyło, by nas zmęczyć. Pora wczesnowiosenna i miękki śnieg nie sprzyjają lekkim wędrówkom, jednak pustki na szlaku wynagrodziły trud. Trasę zdecydowanie można podzielić na dwie części – jedna drogami wśród zabudowań, co niekoniecznie jest tym, czego szukam w górach, natomiast drugi etap to już typowy trekking. Ciekawy rejon do odwiedzenia, jednak zdecydowanie wolę bardziej górzyste trasy, dlatego za całokształt mocne  3+ 😉


A.P.

05.03.2020



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz