Beskidy w maju wymiatają! - Cieńków, Zielony Kopiec, Malinowska Skała, Malinów, Salmopol, Czupel i Grapa


I znowu przyszedł maj, a wiosna nigdzie nie smakuje lepiej niż w Beskidzie Śląskim, usłanym soczystymi polanami. Właśnie dlatego planujemy wędrówkę długą, obfitą w zieleń, a trasa przewiduje zdobycie aż 8 szczytów. Wyzwanie? Raczej przyjemność 😉
Pętlę zaczniemy w jednym z piękniejszych zakątków Wisły, czyli przy Małej Zaporze i jej słynnym wodospadzie. Zostawiamy samochód na dużym, bezpłatnym parkingu, a naszą uwagę zwraca budynek dawnego PTTK, który właśnie przechodzi generalny remont. Czyżby niebawem schronisko wróciło do łask? 


Remont generalny
Wodospad na Małej Zaporze
Z góry
Wędrówkę rozpoczynamy szlakiem żółtym, a ten przewiduje około 30 minut na pierwszy szczyt, który ze wszystkich zapada w pamięć najgłębiej. To właśnie Cieńków jest obecnie naszym celem, a jego sielankowe oblicze plasuje go jako jeden z najpiękniejszych zakątków Beskidu Śląskiego. Ciepły, majowy dzień sprzyja lenistwu na świeżym powietrzu, więc po pokonaniu wspomnianego odcinka, nie pozostaje nam nic innego, jak siąść na wierzchołku i delektować się porankiem w objęciach natury. Jest przepięknie. 

Widok ze stoku
Szczyt i charakterystyczne drzewo
Sielanka
Mleczyki 💛
Tam pójdziemy niebawem…
Opuszczenie Cieńkowa jest wewnętrzną walką z samym sobą i choć czeka nas jeszcze długa wędrówka, to kompletnie nie chce nam się podnosić. Ruszamy szutrową drogą w kierunku Cieńkowa Wyżniego, a dalej szlak żółty prowadzi aż na przełęcz Gawlasi. Czeka nas około 2 godzin marszu, który w takich okolicznościach przyrody jest niesamowitą przyjemnością. Ścieżka prowadzi naprzemiennie lasem i odkrytym terenem, raz się zwężając, by za chwilę stać się szeroką drogą pożarową. Dzień jest ciepły niczym latem, delikatny wiatr schładza nieco powietrze, a niewymagające podejścia nie pozwalają się zmęczyć.

Ciężko opuścić to miejsce
Niby idziemy w górę
A ciągle się oglądamy
Widać już nasz cel
O 9:45 z Przełęczy Gawlasi ruszamy na Zielony Kopiec. Co prawda podejście jest intensywne, ale za to krótkie. Sam szczyt nie jest położony na szlaku, więc by go oficjalnie „klepnąć”, trzeba podejść wąską ścieżką między borówkami. Tam czeka miejsce do odpoczynku i przepiękna panorama na Beskid Śląski, Żywiecki oraz Mały, a przy dobrej widoczności również Małą Fatrę i Tatry. Ruch turystyczny na wierzchołku oczywiście jest niewielki, co sprzyja obcowaniu z górami.

Ostatnie podejście
Ścieżka na szczyt dobrze wydeptana
Widok na grzbiet od Malinowskiej po Skrzyczne
Po przewie ruszamy w kierunku kolejnego szczytu, którym jest Malinowska Skała. Według mapy czeka nas nań 40 minut marszu, a wierzchołek doskonale widać z Zielonego Kopca. Szlak zielony prowadzi wciąż grzbietem, dzięki czemu widoki nie opuszczają nas ani na chwilę i aż trudno uwierzyć, że jeszcze w latach 90-tych ten odcinek był całkowicie zalesiony. Najpierw tracimy wysokość, by potem finalnie ją odrobić i o 11:00 meldujemy się na Malinowskiej. Tutaj ruch turystyczny jak zwykle spory, charakterystyczna skała oblegana, a widok na Skrzyczne wyborny. Siadamy i my na chwilę, korzystając z uroków ciepłego dnia. 

Malinowska Skała i Skrzyczne
W kierunku Beskidu Żywieckiego
Szczytem numer 5 na naszej trasie jest Malinów, który zdobywamy w drodze na Przełęcz Salmopolską. Szlak jest nam doskonale znany i kilkakrotnie przebyty, więc nie jesteśmy zaskoczeni ani krótkim podejściem, ani widokowym grzbietem, ani przyjemnym zejściem. Na Salmopolu korzystamy z uroków cywilizacji i zamawiamy zimne napoje, a potem ruszamy na drugą połowę pętli. Czeka nas wędrówka po przeciwległym grzbiecie do obecnie przez nas pokonanego. 

Widok Na Malinowską Skałę w drodze na Malinów
Przełęcz Salmopolska
Na przełęczy zmieniamy znaki na żółte i podążamy na Smrekowiec, a w dalszej kolejności na Czupel. Oba szczyty Beskidu Śląskiego nie są popularnym celem wędrówek, chociaż te tereny również kuszą ładnymi panoramami. Na pierwszy Smrekowiec, czeka nas godzina wędrówki, a popołudniowe słońce daje nam popalić. Idzie się fatalnie – mamy w nogach 19 kilometrów, więc każde podejście daje się we znaki. Na szczęście wspomniane beskidzkie, zielone panoramy wynagradzają trudy. O ile przez Smrekowiec przebiega bezpośrednio szlak, o tyle przez Czupel już nie. Dlatego kiedy na Waszej drodze pojawi się napis „punkt widokowy” koniecznie pójdźcie we wskazanym kierunku. Widoki ze szczytu są obłędne, zwłaszcza kiedy obserwuje się całą przebytą dotychczas drogę 😮

Szlak żółty
Panorama z Czupla
Malinowska Skała i Zielony Kopiec
Cieńków
Po powrocie na szlak zielony zmierzamy w kierunku ostatniego szczytu tego dnia – Grapy. Czeka nas tam około 30 minut marszu, a szlak przebiega najpierw po luźnych kamieniach, a potem wąską, wygodną ścieżką. Grapa w lecie jest opustoszała, natomiast w zimie funkcjonuje tu stok narciarski z wyciągiem krzesełkowym. W maju zielona polana usłana jest trawą i kwiatami, a ze szczytu prezentuje się bardzo ładna panorama na Pasmo Czantorii. 

Wyciąg i Stożek
Polana
Co prawda ze szczytu nigdzie nam się nie spieszy, bo pozostała nam zaledwie godzina drogi do samochodu, ale ciemne chmury nadciągające zza pleców nie wróżą niczego dobrego. Mając na uwadze, że maj jest jednym z najbardziej burzowych miesięcy, prędko zakładamy plecaki i udajemy się w dół. Szlak zielony prowadzi między zabudowaniami, a po 30 minutach podążamy już drogą krajową 942. Niestety nie udaje nam się uciec przed deszczem i na ostatnim kilometrze dość solidnie nas przemacza. Całość pętli zamykamy w 27 kilometrach, po 9 godzinach. 

Droga z Grapy
Beskidy w maju zachwycają! Lubię wracać w te rejony, ponieważ wiosną w wyższych górach zalega jeszcze śnieg, a w Beskidach już wszystko tonie w zieleni. Dni są długie, dlatego spokojnie można pozwolić sobie na większe pętle, które w tych rejonach aż proszą się o pokonanie. Trasę dwoma wiślańskimi grzbietami polecam po stokroć, nie pożałujecie widoków, a ruch turystyczny wydaje się bardziej skupiać na bardziej popularnych szczytach. Także pakuj plecak i ruszaj 😁

A.P.

18.05.2019



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz