Projekt Slovakia 2018

Bardzo często powtarzam, jak bardzo lubię Słowację i jej górską różnorodność, dlatego końcem 2017 roku planuję projekt, zakładający odkrywanie tego kraju ze wzmożoną intensywnością, a dokładniej raz w miesiącu. Sporządzam listę szczytów i łańcuchów adekwatnie do pór roku, tak aby odwiedzić za każdym razem inne pasmo górskie. Jednak jak to już bywa z planami, w trakcie realizacji nieraz trzeba było zamieszać i pozmieniać kolejność.


Projekt udało się zrealizować, a satysfakcja nie jest związana tylko z osiągnięciem celu, ale także możliwością bywania na Słowacji co najmniej raz w miesiącu, w dodatku w miejscach nam dotąd nieznanych i jakże pięknych. Przygoda z tym krajem bynajmniej nie kończy się na roku 2018, ponieważ bogactwo górskiego świata jest tam tak ogromne, iż życia zapewne nie starczy na zobaczenie wszystkiego. Sam projekt oczywiście najbardziej zależny był od pogody i wymagał nie lada kombinowania, poszukiwania, po branie urlopu znienacka. Przemierzamy kilometry nie tylko na szlakach, ale i samochodem, znajdując się czasem zaledwie 50km od granicy węgierskiej. To był naprawdę dobry rok i wspominam go z łezką w oku 💙
A teraz zapraszam do sprawdzenia, gdzie zaprowadził nas syndrom odkrywcy, a szczegółowe relacje znajdziecie pod niebieskimi linkami tytułowymi 👇

STYCZEŃ – MAGURA SPISKA
Nowy rok 2018 chcemy rozpocząć z przytupem, dlatego wyruszamy w dotąd nam nieznaną Magurę Spiską, którą mijaliśmy, ilekroć jechaliśmy w Tatry Słowackie. Przemierzamy grzbiet od Magurki, przez Zdziarski Wierch aż po Bachledową Dolinę. Pogoda może nie była wymarzona, ale odnaleźliśmy zimę i przy okazji wędrówki zwiedziliśmy "Chodnik wśród koron świerków". Pasmo ma ogromny potencjał widokowy.



LUTY – MAŁA FATRA
Małą Fatrę poznajemy w ubiegłym roku w sezonie letnim, jednak widzimy tam spory potencjał na zimową wędrówkę. Nasz wybór pada na szczyt Stoh i przy ekstremalnej temperaturze oraz wietrze zdobywamy wierzchołek, nie zabawiając na nim ani chwili. Takie dni są dużym testem wytrzymałości dla mnie - czy dam radę, jaka jest moja granica zimna. Mała Fatra zdecydowanie dodała mi mocy i pewności siebie.



MARZEC – NIŻNE TATRY
Na Tatry Niżne szykujemy się już od początku roku, ale ciągle coś nam przeszkadza w realizacji. Wreszcie w marcu wyjazd dochodzi do skutku i choć w dolinach wiosna rozkwita w pełni, to na wysokości ponad 2000 metrów wciąż króluje zima. Korzystamy ze słowackich dobrodziejstw i Chopoka zdobywamy stylem kolejkowym, a potem udajemy się już pieszo na Deresze, 
by odnaleźć ciszę. Pogoda i widoczność nas rozpieszczają, a Tatry Niżne po raz kolejny zawracają mi w głowie.


KWIECIEŃ – SŁOWACKI RAJ
To właśnie Słowacki Raj skłonił nas do podróży aż pod węgierską granicę. Standardowo na wędrówkę wybieramy kwiecień, ponieważ na wiosnę wodospady są najokazalsze, a wody w roklinach jest co nie miara. Wycieczka choć krótka, to obfita w atrakcje, z których największą furorę zrobił wodospad zalewający drabinę będącą szlakiem i lodowaty prysznic na niej. Zejmarska Roklina na południu pasma, to miła odmiana od północnych szlaków.



MAJ – STRAŻOWSKIE WIERCHY
Kolejna niespodzianka roku 2018 to Sulowskie Skały, będące częścią pasma Strażowskich Wierchów. Te niepozorne góry mające zaledwie 700 metrów wysokości, nazywane są Słowackimi Dolomitami, choć ja porównałabym je do naszych Pienin. Gęste lasy mieszają się tu ze strzelistymi graniami, a łatwe i niewymagające szlaki są szalenie widokowe. Soczysta, majowa zieleń tylko dodaje tym górom uroku.



CZERWIEC – GÓRY CHOCZAŃSKIE
Czerwiec „zaliczyliśmy” trochę rzutem na taśmę, ponieważ na całej Słowacji nie było pogody poza Górami Choczańskimi. Najwyższy szczyt tego pasma zdobyliśmy w roku ubiegłym, więc tym razem decydujemy się na doliny - Kwaczańską i Prosiecką. Tutaj nisko wcale nie oznacza mniej ciekawie, o czym szybko się przekonujemy, ponieważ wysokość jest odwrotnie proporcjonalna do atrakcji na szlaku. 



LIPIEC – WIELKA FATRA
Wielka Fatra to zdecydowanie jeden z najsmakowitszych kąsków tego roku. To pasmo zdecydowanie najgłębiej 
zapadło w mojej duszy i wiem, że niejednokrotnie wrócę na jej niesamowite ścieżki. Wielkie zielony kopy, porośnięte niekończącymi się oceanami traw, dalekie i obszerne panoramy, a do tego cisza smagana wiatrem. To kolejne miejsce, które muszę poznać bardziej, mocniej, lepiej…


SIERPIEŃ – TATRY WYSOKIE
Tatry Wysokie choć są nam dobrze znane, to skrywają jeszcze wiele zakątków, gdzie nasze stopy nie stały. Tym razem wybór pada na przełęcz Bystra Ławka, która okazuje się widokową petardą, połączeniem jezior z surowymi dolinami, a do tego przewyższenie przypominające, w którym paśmie jesteśmy. Wszystko komponuje się w piękną całość i jest to jeden z tych dni od wschodu do zachodu słońca w górach.



WRZESIEŃ – TATRY ZACHODNIE
Wrzesień - jesień, to zachciało się nam rudych Tatr Zachodnich. Poznajemy ich inne, dzikie oblicze, które niesamowicie nam przypada do gustu. Potężny Baraniec, zadziorny Smrek, czy skalisty Rohacz Płaczliwy są kwintesencją gór – widoków, eksploracji i adrenaliny. Zdecydowanie jest to jedna z fajniejszych tras tatrzańskich, gdzie można doświadczać gór we względnej samotności.



PAŹDZIERNIK - PIENINY
Jesień w tym roku przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Wizyta w słowackiej części Pienin zmusiła mnie do zbierania szczęki z ziemi, bo takich widoków, kolorów i przejrzystości najzwyczajniej się nie spodziewałam. Jazda samochodem we mgle, a potem raz po raz miejscówki z przepięknym widokiem na Spisz i Tatry, zachwyciły. To właśnie Leśnickie Sedlo, Wysoki Wierch oraz Wysoka sprawiły, że na nowo zakochałam się w Pieninach.



LISTOPAD – MAGURA ORAWSKA
Na koniec roku zostawiamy sobie nieco mniej ambitne cele, ale również ciekawe, a przede wszystkim nowe, nieznane.
Minčol w paśmie Magury Orawskiej jest nie tylko jej najwyższym szczytem, należącym do Korony Gór Słowacji, ale oferuje również świetną panoramę na okoliczne pasma. Morze mgieł witające nas na Kubińskiej Hali jest czymś, czego tego dnia się absolutnie nie spodziewamy, a widok na Tatry, Fatry czy Babią Górę jest zupełnie nową perspektywą. Jedno z większych zaskoczeń tego roku.


GRUDZIEŃ – ORAWSKIE BESKIDY
W grudniu postawiliśmy na poszukiwanie zimy, której w mieście nie zaznaliśmy. Tak oto trafiamy na szczyty graniczne, a dotąd przez nas pomijane – Beskid Korbielowski i Krzyżowski, znajdujące się w Beskidzie Żywieckim, czyli właśnie słowackich Orawskich Beskidach. Widoków nie uświadczyliśmy, ale tereny leśne nie zapowiadają takowych nawet przy dobrej pogodzie. Najważniejsze, że się udało znaleźć zimę i tym samym 29 grudnia zakończyć projekt SLOVAKIA 2018.



Nie mogę powiedzieć, iż realizacja słowackiego planu była nadzwyczaj prosta, ale również nie wymagała od nas wielkich poświęceń. Eksploracja Słowacji była prawdziwą przyjemnością i mamy zamiar kontynuować poznawanie tego kraju w kolejnych latach. To była wspaniała przygoda ❤

A.P.
2018



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz