Niepodległościowy wypad - Rysianka + Romanka

W Święto Niepodległości piękna pogoda, ale wieje silny wiatr. Musimy odpuścić wyższe partie gór i decydujemy się odwiedzić Halę Rysiankę, ale żeby nie było za łatwo pójdziemy przez szczyt Romanki.
W tym celu jedziemy do Żabnicy, gdzie po 8:00 ciężko znaleźć miejsce do zaparkowania. Tłumy szykują się na Rysiankę. My jednak obieramy zupełnie inny kierunek i rozpoczynamy wędrówkę szlakiem czarnym na Słowiankę. Jak szybko zauważamy jesteśmy jedyni. Po 20 minutach marszu drogą asfaltową, wchodzimy na leśną ścieżkę z dosyć ostrym podejściem. Łącznie po 45 minutach zdobywamy szczyt Słowianki na wysokości 840mnpm. Znajduje się tutaj stacja turystyczna i sporo ławek do odpoczynku. Miejsce ogólnie ustronne i wydaje mi się, że nieczęsto odwiedzane.



W dalszą wędrówkę ruszamy szlakiem niebieskim i wierząc znakom czeka nas 2h 15min marszu na szczyt. Droga prowadzi przez rozległą halę, a my szukamy naszego celu. Przed nami wznosi się tylko jedna olbrzymia góra i wbrew naszym oczekiwaniom to jest właśnie Romanka. Kurcze… przecież my jesteśmy u jej stóp…



Już na rozstaju z czerwonym szlakiem na Rysiankę dostrzegamy paradoks tabliczek. Drogę zaplanowaną na  45 minut przebywamy w 15 ;) Po rozwidleniu ścieżka zaczyna się zwężać i piąć pod coraz większym kątem. Za plecami pozostawiamy zdobytą już Słowiankę, a w oddali Skrzyczne.



Szlak coraz bardziej wymagający kondycyjnie nie odpuszcza ani na chwilę. Ścieżka jak widać jest nieuczęszczana w ogóle lub sporadycznie. Po 50 minutach marszu pod górę, przechodzimy w trawers lasem. Pachnie świerkiem i mamy czas by odetchnąć, jednocześnie się nie zatrzymując. Gdy droga ponownie zaczyna wznosić się w górę cały czas trzymamy tempo. Po łącznie 1,5h wędrówki znajdujemy się na Romance. Łatwo nie było… Na szczycie nawet nie ma tabliczki z nazwą, więc pamiątkowe zdjęcie robię na charakterystycznej kopie.



Szybko jemy przekąski, co by podładować siły i ruszamy w dalszą drogę (wiatr na szczycie nie zachęca do pozostania nań ani chwili dłużej). Idziemy żółtym szlakiem na Rysiankę i pojawiają się również turyści. Droga pierwsze wiedzie słonecznym grzbietem, ale niestety też nieosłoniętym przed wiatrem. Po chwili zaczyna się zejście w dół na Przełęcz Pawlusią. Za nami pozostaje Romanka, która stąd wygląda interesująco.



Na Rysiance zastajemy tłumy. Pomimo zimnego wiatru turyści siedzą na zewnątrz przez co nabieramy obaw, że w środku nie ma miejsca. Nie bacząc na to wchodzimy do schroniska i szukamy wolnego stolika. I czeka na nas w rogu :) Jest ciepło i przytulnie. Rozgrzewamy się herbatą i wyciągamy z plecaka jedzenie. Klimat w środku jest niebywały. Rysianka to jedno z moich ulubionych miejsc w Beskidzie Żywieckim. Na odpoczynku spędzamy ok. 1,5h i nie chce nam się wcale ruszać dalej. Jednak nie ma wyjścia. Przed powrotem łapię jeszcze w obiektywie Pilsko i Babią.



Schodzimy kawałek do rozstaju szlaków i odbijamy w lewo na zielony do Żabnicy. Droga zboczem przez las ciągnie się w nieskończoność. Już myślimy, że to koniec, a po weryfikacji GPS to dopiero połowa. Na szczęście im niżej tym cieplej, więc chociaż przyjemnie się idzie. Po godzinie wędrówki pojawia się asfalt i odliczamy do końca. Kiedy znajdujemy się przy samochodzie siadamy wygodnie w fotelach. Mimo że wędrówka nie należała do najdłuższych, to czujemy kilometry w nogach. Najważniejsze, że zamierzony cel został zdobyty, więc możemy zaliczyć długi weekend do górskich i udanych.

A.N.

11.11.2014



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz