Zimowa pętla przez Beskid Żywiecki - Rysianka, Redykalna, Boracza


16-kilometrowa pętla w Beskidzie Żywieckim zimą? Właściwie czemu nie! Dzień zapowiada się pogodny, śnieg na szlakach wystarczająco ubity, a w dodatku na trasie będą aż trzy schroniska. Przy takich warunkach nie można lepiej wybrać wędrówki, aniżeli przez Rysiankę, Lipowską i Boraczą.
I tak pewnego lutowego dnia około godziny 8:00 sznuruję mocno buty, zakładam stuptuty, naciągam czapkę na uszy i ruszam zielonym szlakiem na Halę Rysianka. Początkowo maszeruję drogą między domami, a na śliskiej nawierzchni nieocenione są kije trekkingowe. Po dwóch kilometrach szlak wreszcie ucieka do lasu, a podejście przyjemnie rozgrzewa kończyny w ten zimowy dzień. Choć słońce już wzeszło jakiś czas temu, to północno-zachodnie stoki Rysianki wciąż wypełnia cień. Wraz ze zdobywaną wysokością wzmaga się wiatr, który w mgnieniu oka zasypuje moje ślady. Drobinki śniegu złowrogo tańczą w powietrzu, a wysokie świerki ponuro skrzypią w oddali. 

Szlak zielony na Rysiankę
Pierwsze promienie słońca dosięgają mnie na Hali Pawlusiej. Tafla śniegu na polanie zjawiskowo błyszczy, a krajobraz od razu robi się bardziej przytulny. Spoglądam chwilę na Romankę i Martoszkę, po czym ruszam w prawo w kierunku Rysianki. Trójkolorowy szlak wskazuje do celu 25 minut, a ścieżka jest dobrze wydeptana i przede wszystkim pusta. Odsłania się również panorama na wschód z masywnym Pilskiem i dumną Babią Górą. Idę niespiesznym krokiem, bo i gdzie miałabym się spieszyć, kiedy zimne policzki powoli nabierają rumieńców. 

Hala Pawlusia
Zima 💙
Widok na Beskid Śląski
Pilsko i Babia Góra
Po 15 minutach wychodzę na otwarty teren. Tutaj wiatr gra pierwsze skrzypce, wprawiając w ruch śnieżną pokrywę. Szlak jest kompletnie niewidoczny, a zaspy śniegu skutecznie utrudniają wędrówkę. Walczę z wiatrem i zapadającym puchem, a cel choć widoczny, to jeszcze nie taki bliski. Z przyjemnością się jednak zatrzymuję, podziwiając ten zimowy spektakl i otaczający mnie krajobraz. I choć słońce razi mnie w oczy, a zmrożone ziarenka śniegu uderzają w policzki, to maszeruję z uśmiechem na ustach. Niebawem docieram do schroniska i nim zniknę w jego podwojach, jeszcze raz spoglądam wokół siebie. I chyba lubię tę egoistyczną zimę, tylko ona tak okrutnie paraliżuje, jednocześnie przyspieszając bicie serca. 

Pilsko i Babia widziane z Rysianki
Mówią, że wiatru nie widać
Schronisko już blisko
Hala Rysianka jest nie tylko jedną z najbardziej widokowych polan w Beskidzie Żywieckim, ale również bardzo licznie odwiedzaną przez turystów o każdej porze roku. Choć jest jeszcze przed 10:00, to zajmuje jeden z ostatnich stolików wewnątrz budynku, zamawiam świeżutką drożdżówkę z borówkami i rozgrzewam się w promieniach słońca. Schronisko powstało w 1937 roku i posiada 50 miejsc noclegowych w pokojach 2-10-osobowych. W sezonie wiosenno-jesiennym można również skorzystać z pola namiotowego, którego „strzeże potężny kocur, czarny jak noc, wielki jak świnia. Jego kły są ostre niczym brzytwa, pazury silniejsze niż u jastrzębia. Jednym susem mógłby skoczyć do tchawicy i zabić na miejscu. Na szczęście ze względu na wrodzone lenistwo nie chce mu się tego robić. Ale mógłby! Mógłby, gdyby tylko chciał” (źródło rysianka.com.pl). 

Schronisko PTTK Rysianka
Hala Rysianka
Widok na Pilsko i Tatry
Po odpoczynku obieram szlak żółty, którym najpierw dotrę na Halę Lipowską, a potem dalej na Halę Redykalną. Czeka mnie marsz po równym terenie i dobrze ubitym śniegu, w otoczeniu pachnących świerków i promieni słońca. Na szlaku pojawiają się turyści, choć nie ma dużego natężenia ruchu. Dzień jest piękny, trzyma lekki mróz, dzięki czemu czapy śniegu wciąż zalegają na drzewach. Po 10 minutach mijam równie malowniczą Halę Lipowską i bez przystanku wędruję dalej. 

Szlak na Halę Lipowską
Hala Lipowska
Widok na Małą Fatrę
Następnie czeka mnie godzina marszu szlakiem żółtym, a wąska ścieżka wśród choinek jest niesamowicie klimatyczna. Oczywiście ten wariant nie prowadzi tylko lasem, bo po drodze mijam dwie widokowe polany – Halę Bieguńską i Bacmańską. Śnieg wraz z upływem dnia robi się bardziej miękki, co trochę spowalnia na prostkach, ale za to w dół nadaje przyspieszenia. Nieustannie towarzyszy mi widok na Tatry i Małą Fatrę, a także liczne grzbiety Beskidu Żywieckiego. Najbardziej malowniczym punktem na trasie jest Hala Redykalna, która wzięła swa nazwę od redyku, czyli wyjścia tudzież powrotu owiec z hal. Zatrzymuję się tutaj na moment, by złapać oddech i nasycić oczy piękną panoramą.

Klimatyczny las
Hala Bieguńska
Hala Bacmańska
Hala Redykalna
Od kolejnego schroniska – na Hali Boraczej, dzieli mnie około 30 minut marszu, tym razem tylko w dół. Ruch turystyczny jest wciąż niewielki, ścieżka wydeptana, a i widoki mnie nie opuszczają. Idąc, rozmyślam o nieuchronnym końcu trasy, bo stamtąd czeka mnie już tylko marsz drogą do samochodu. Boracza sama w sobie nie robi na mnie zimą jakiegoś piorunującego wrażenia, bo i trudno przebić magiczne hale, przez które dziś wędrowałam.

Hala Cukiernica
Hala Boracza ze schroniskiem
Wędrówkę kończę po 16 kilometrach w Żabnicy Skałka i choć nieco zmarznięta, to jakże przyjemnie czuć palące policzki po całodniowej wędrówce. Najbardziej cieszy mnie fakt, że pokrywa była na tyle ubita, że można było śmigać bez rakiet śnieżnych, które jednak wymagają nieco więcej wysiłku. Zima w górach zawsze cieszy, a takie solidniejsze pętle tym bardziej dodają skrzydeł - na kolejne wędrówki i na cały roboczy tydzień. 



A.P.
13.02.2022



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz