Polsko-czeska wędrówka - Szrenica, Źródła Łaby, Labská Bouda, Śnieżne Kotły

Kiedy opuszczam o 7.00 hotel, Szklarska Poręba świeci pustkami. Słyszę świergot ptaków, szum drzew kołysanych wiatrem i zupełnie samiutka zmierzam na szlak Karkonoskiego Parku Narodowego. Sierpniowy poranek jest rześki, a pierwsze promienie słońca nieśmiało dotykają moich chłodnych policzków. Maszeruję szlakiem czerwono-czarnym, który ma mnie doprowadzić do Wodospadu Kamieńczyka, a potem oczywiście pomknę na Szrenicę. Słyszę swój oddech, a kroki wyznacza bicie serca.

Wejście do Karkonoskiego Parku Narodowego
Kamieńczyk, a w tle Wysoki Kamień
Po 30 minutach znajduje się koło wodospadu, skąd czeka mnie godzinny spacer na Halę Szrenicką. Nazywam ten odcinek spacerowym, bynajmniej nie przez jego niewymagający charakter, ponieważ czeka mnie około 350 metrów przewyższenia na dystansie 2,5 km. Jednak całość szlaku na wspomnianą halę prowadzi deptakiem, przypominającym miejski chodnik, więc tak sobie go ochrzciłam spacerniakiem. Na szlaku wciąż o tej porze nie ma turystów, więc nieustannie wsłuchuję się w szept świerków. Po 45 minutach melduję się na Hali Szrenickiej, skąd mogę podziwiać rozległą panoramę Gór Izerskich. Natomiast ogromne schronisko oferuje aż 100 miejsc noclegowych i dużą jadalnię, jednak dziś je omijam i przerwę zamierzam zrobić dopiero na szczycie Szrenicy. 

Chodnik wśród świerków
Dalej deptak
Schronisko na Hali Szrenickiej
Widok na Wysoki Kamień
Hala Szrenicka i schronisko
Na szczyt Szrenicy czeka mnie kilometr marszu. Początkowo podążam za czerwonymi oznaczeniami, by na granicy zmienić szlak na czarny. Podejście jest umiarkowane i wciąż przebiega szeroką, wygodną drogą. Jest godzina 9:00, więc ruch turystyczny powoli się wzmaga, jednak o tłumach wciąż nie ma co mówić. Po kwadransie jestem już na wierzchołku o wysokości 1362m n.p.m. i z platformy widokowej podziwiam masyw Śnieżnych Kotłów, które również mam dzisiaj w planach. Panorama obejmuje jednak znacznie więcej – Góry Izerskie, czeskie masywy Karkonoszy oraz Kotlinę Jeleniogórską. Szczyt Szrenicy jest rumowiskiem skalnym, gdzie wzniesiono sporych rozmiarów schronisko. To oferuje aż 90 miejsc noclegowych oraz domową kuchnię. Czmycham do środka na śniadanie. 

Droga na szczyt
Platforma widokowa i schronisko
Widok na Czechy
Śnieżne Kotły
Rumowisko skalne
Po krótkiej przerwie ruszam w dalszą drogę. Wracam do krzyżówki szlaków na granicy i skręcam w lewo ku zespołowi skalnemu Trzy Świnki. Wydawać by się mogło, że będę robić klasyczny trekking na Śnieżne Kotły, jednak w mojej głowie zawsze zrodzi się bardziej skomplikowany i pokrętny plan. I tak po kwadransie niespodziewanie skręcam w prawo i żółtym szlakiem uciekam za granicę. Po polskiej stronie widać sporo wędrowców, podczas gdy po paru krokach na ziemi czeskiej nie ma kompletnie nikogo. Uwielbiam te moje alternatywy. 

Szlak na Trzy Świnki
Uciekam do Czech
Za mną Szrenica
Maszeruję żwawo wśród kosówki, tracąc nieco wysokość i po chwili docieram do schroniska Vosecká Bouda. Mijam je bez przystanku i natychmiast obieram szlak zielony. Kamienny dukt trawersuje zbocza Sokolnika, a przy tym oferuje piękny widok na czeską stronę Karkonoszy. Przyroda wokół mnie jest niesamowita, a niewymagające podejście pozwala w pełni docenić każdy centymetr krajobrazu. Wdycham zapach lata, słońce przyjemnie oślepia oczy, a nogi jakby same stawiają kroki. 

Vosecká bouda
Szlak zielony
Czeskie Karkonosze
Lato
Po 30 minutach docieram do kolejnej krzyżówki – Łabska Łąka. Jak nazwa wskazuje znajduję się na rozległej górskiej równinie, która oferuje piękną panoramę na Śnieżne Kotły, Śnieżkę czy Koželský hřeben. Część łąki zajmują torfowiska wysokie, dlatego cała jej powierzchnia objęta jest rezerwatem. Moja trasa zakłada wciąż marsz szlakiem zielonym, który za 500 metrów doprowadzi mnie do Źródeł Łaby. Odcinek prowadzi niewymagającą szeroką drogą i nie zajmuje więcej jak 5 minut. Źródła Łaby to ciekawy punkt na trasie – na miejscu zastaję studnię będącą symbolicznym źródłem rzeki oraz herby ważniejszych czeskich miast, przez które przepływa Łaba. Jest ona największą rzeką Czech, ma długość około 1200km i wpada do Morza Północnego. 

Szlak przez Łabską Łąkę
Łabska Łąka i Śnieżne Kotły
Źródło Łaby
Herby miast
Marsz kontynuuję szlakiem zielonym, a za kilometr czeka mnie kolejny punkt na trasie. Prawdę mówiąc, uwielbiam takie pętle, kiedy co kawałek czeka na mnie coś nowego, a dzięki temu droga kompletnie się nie dłuży. Uwielbiam odkrywać nowe miejsca, lubię ten mały dreszczyk emocji, kiedy nie wiem, czego się spodziewać na miejscu. Tak jest i teraz, kiedy zmierzam do schroniska Labská Bouda, a szeroka droga z widokiem na najwyższe szczyty Karkonoszy sprawia, że zwalniam kroku. Sam budynek nie robi na mnie większego wrażenia, jest nieco surrealistyczny, a ponieważ nie mam potrzeby przerwy, niebawem obieram kolejny cel. 

Szlak z widokiem na Śnieżkę
Śnieżne Kotły nie dają o sobie zapomnieć
Labská Bouda
Widok spod schroniska
Zaledwie 400 metrów od schroniska znajduje się Wodospad Łaby, którego 35-metrowa kaskada jest jedną z największych w Czechach. Wodospad można podziwiać z tarasu widokowego, jednak nie pozwala on obejrzeć go w pełnej krasie, przez co wrażenia są w zasadzie nijakie. Jak się można domyślać, nie zabawiam na miejscu długo i w końcu zmierzam na odwlekane Śnieżne Kotły, czyli żółtym szlakiem wracam do Polski. Do pokonania mam 200 metrów deniwelacji, ale karkonoskie widoki ani na chwilę nie pozwalają skupić się na wysiłku. Kamienny dukt wśród kosówki oferuje rozległą panoramę, a droga mija niepostrzeżenie. 

Platforma widokowa
Górny próg Wodospadu Łaby
Szlak żółty
Widok na Łabskie schronisko
Przyjemnie do góry
Z tyłu cały czas masywne Karkonosze
Po 30 minutach marszu wyłania się przede mną charakterystyczny budynek stacji przekaźnikowej, jednak mój wzrok przyciągają ogromne połacie kwitnących wrzosów, które mienią się w odcieniach fioletu. Jest dopiero sierpień, więc jestem niezmiernie ciekawa, jak prezentuje się kopuła szczytowa we wrześniu. Podejście od strony Czech daje zupełnie nową perspektywę widoków, choć po paru krokach muszę zapomnieć o samotnej wędrówce i dzielić widokówki nie tylko z zimnym wiatrem, ale i tłumami turystów. Taki urok popularnych miejsc w popularnych godzinach. 

Szlak od czeskiej strony i wrzosy 💜
Za mną
Urwiska niezmiennie robią wrażenie
Wielki Szyszak
Przede mną teraz ostatni punkt programu, czyli schronisko pod Łabskim Szczytem, gdzie mam zamiar nieco odpocząć, bo potem czeka mnie już tylko powrót w doliny. Szlak żółty jest kompletnie niewymagający, do zejścia wręcz idealny, ponieważ nie nadwyręża nóg. To jeden z częściej wybieranych wariantów zdobycia Śnieżnych Kotłów, stąd ruch turystyczny jest całkiem spory. Wciąż jest widokowo, więc po prostu idę i się uśmiecham. Dziś zobaczyłam nowe miejsca w Karkonoszach, a na tym szlaku czuję się jak w domu. 

Łabski Szczyt
Szrenica i schronisko pod Łabskim Szczytem
Do Szklarskiej Poręby udam się również szlakiem żółtym. Początkowo prowadzi szeroką, brukowaną drogą, potem czeka mnie krótki, bardziej stromy odcinek przez las, a na koniec pozostaje bardzo przyjemny spacer. Trasę zamykam na 22 kilometrze i choć nieco czuję dystans w nogach, to jestem mega zadowolona z pokonanej pętli. Odwiedziłam ponownie znane punkty po polskiej stronie, ale udało mi się eksplorować nowe zakątki i to cieszy najbardziej. To już druga trasa, kiedy uciekam na stronę czeską i jestem zachwycona tamtejszymi krajobrazami. Chyba pora zaplanować dłuższe wędrówki stricte w czeskich Karkonoszach. Czuję, że nie będę żałować.


A.N.

03.08.2021

 



1 komentarz:

  1. Ciekawa fotorelacja, czeska strona jak najbardziej do odwiedzenia.

    OdpowiedzUsuń