Czernica – wieża widokowa w Górach Bialskich


I w końcu dotarłam w Góry Bialskie. Mówią, że są najbardziej dzikie z całej Ziemi Kłodzkiej, że tutejsze puszcze potrafią hipnotyzować niczym bieszczadzka buczyna, a miasteczka są równie klimatyczne, co te podkarpackie. Tak właśnie trafiam do Bielic – ostatniej wsi, na końcu wąskiej, dziurawej drogi, gdzie mieści się niewielki parking tuż obok węzła szlaków. Niechaj Was nie zwiedzie znak zakazu przed niewielkim mostem, spokojnie można podjechać te kilka metrów, gdzie mieści się właśnie darmowy parking na kilka samochodów. Góry Bialskie często są traktowane jako część Gór Złotych, a jeszcze na przekór należą do Śnieżnickiego Parku Krajobrazowego. Dolina Górnej Białej Lądeckiej właściwie oddziela pasmo Gór Złotych od Bialskich i to nią rozpoczynam marsz zgodnie z żółtymi znakami. 

Bielice – węzeł obok parkingu
Moim pierwszym szczytem w Górach Bialskich nie będzie Rudawiec, należący do Korony Gór Polski, natomiast stawiam na Czernicę z wieżą widokową. Na szczyt czeka mnie około 1,5h marszu, co konsekwentnie przekłada się na dystans 4km. Początkowo maszeruję wspomnianą doliną, a szeroka droga prowadzi wzdłuż potoku Biała Lądecka. Po około 5 minutach docieram do rozstaju, gdzie szlak żółty odbija w prawo. Jak się można domyślać, większość turystów leci na wprost na Rudawiec, a ja powolutku się od nich oddalam. 

Dolina Górnej Białej Lądeckiej
Choć do pokonania będę mieć około 300 metrów przewyższenia, to pierwsze podejście jest umiarkowane i bardzo przyjemne. Maszeruję lasem, a wiatr delikatnie wprawia w ruch liście, powodując przyjemny dla ucha szum. Po około kilometrze wychodzę na otwarty teren i przecinam drogę pożarową, która na chwilę daje nadzieję na wygodny trekking. Jednak szlak szybko odbija w prawo i prowadzi dość ostro w górę ponownie lasem, a w dodatku ścieżka jest rozjeżdżona przez sprzęt ciężki, co nie ułatwia marszu. Na szczęście po około kwadransie zdobywam szczyt Płoska i od tej pory wędrówka jest bardzo przyjemna. Wąska ścieżka kluczy między świerkami, a miękka ściółka poprzecinana korzeniami drzew wygląda nadzwyczaj urokliwie. Szlak prowadzi grzbietem i choć pozbawiony jest widoków, to czuć dzikość tego miejsca. Na trasie praktycznie nie ma turystów, co wcale mnie nie zaskakuje, i dzięki temu mogę w pełni cieszyć się otaczającą mnie przyrodą. Jest magicznie. 

Ścieżka poprzecinana korzeniami
Wśród świerków
Na grzbiecie
Po godzinie marszu wyłania się przede mną wieża widokowa, co oczywiście zwiastuje rychłe zdobycie szczytu Czernicy. Wierzchołek o wysokości 1083m n.p.m. porasta gęsty bór świerkowy, dlatego drewniana konstrukcja jest idealnym rozwiązaniem, by móc podziwiać widoki, a jest co podziwiać. Szeroka panorama obejmuje Góry Bialskie i Złote, ale to Masyw Śnieżnika z jego najwyższym szczytem pierwszy rzuca się w oczy i najbardziej przyciąga wzrok. Bardzo mi się podoba ten nowy dla mnie krajobraz i cieszę się, że moje pierwsze obcowanie z pasmem bialskim jest tak przyjemne. Po nasyceniu oczu, schodzę do stóp wieży i tam na jednej z ławek odpoczywam przy szumie smreków i w promieniach słońca.

Wieża widokowa
Czernica – 1083m n.p.m.
Widok na Masyw Śnieżnika
Góry Bialskie
Góry Złote
Zejście z wieży
I ja malutka 😊
Do samochodu wracam po śladach, czyli ponownie szlakiem żółtym. Całość trasy zamykam w Bielicach po 8km, niesamowicie wyciszona i zarazem naładowana pozytywną energią. Góry Bialskie na pewno mnie kupiły – ciszą, pustymi szlakami i tą magią, której nie da się opisać ani złapać. Z pewnością wrócę w ten górski zakątek, bo miłe wspomnienia zawsze przyciągają mnie jak magnes. 


A.N.

31.07.2022




1 komentarz: