Tatry Zachodnie i Wysokie w pakiecie - Kondratowa, Goryczkowe, Kasprowy, Gąsienicowa

Tatrzańskie lato staram się skutecznie pomijać ze względu na tłumy turystów, a już polskie Tatry w sezonie w szczególności wypieram z umysłu. Przychodzi jednak taki moment, kiedy zakwita wierzbówka kiprzyca i jakoś serducho mimowolnie ciągnie w góry. Tak powstaje nietypowy plan dotarcia do Hali Gąsienicowej - przez Kondratową, Goryczkowe i Kasprowy Wierch.
Wędrówkę rozpoczynam w Kuźnicach, gdzie o godzinie 8:00 już panuje całkiem spory ruch. Obieram szlak niebieski i czym prędzej uciekam w górę. Mój pierwszy cel pośredni to Polana Kalatówki, którą osiągam po 20 minutach marszu. Upalny, letni dzień daje się we znaki od samego rana i strach pomyśleć jak słońce będzie potem doskwierać. Nabieram duży łyk wody, po czym oddalam się w kierunku Hali Kondratowej.

Kuźnice
Kalatówki z widokiem na Kasprowy Wierch
Hotel Górski
Marsz kontynuuję szlakiem niebieskim, który po chwili wprowadza mnie w las. Wędrówka w cieniu drzew jest zbawienna, a ruch turystyczny również jakby maleje. Trawersuję zbocza Kalackiej Kopy, by po 20 minutach moim oczom ukazało się schronisko na Hali Kondratowej. Ku mojemu zaskoczeniu budynek zewsząd otoczony jest wierzbówką, której różowe kwiatostany cudownie kontrastują z soczystą zielenią tatrzańskich grzbietów. Zatrzymuję się w tych pięknych okolicznościach przyrody na śniadanie i choć otaczają mnie tłumy turystów, to po cichutku liczę, że większość zasadza się na Giewont, a tylko nieliczni obiorą szlak zielony.

Wierzbówka, schronisko i Kopa Kondracka

Wierzbówka kiprzyca
Schronisko
Szlak zielony
Wspomniany szlak zielony prowadzi na Przełęcz pod Kopą Kondracką. Początkowo maszeruję po równym terenie, przemierzając piękną Halę Kondratową, by niebawem wejść w zakosy. Te, choć całkiem przyzwoicie rozkładają przewyższenie, to sierpniowy upał w połączeniu z podejściem i tak wyciska z wędrowca siódme poty. Na szlaku można pomarzyć o cieniu, a gdy tylko jakiś się pojawi, natychmiast weń staję i zachłannie piję wodę. Po upływie godziny wreszcie wchodzę na grań i tym samym zdobywam przełęcz. Siadam, ściągam plecak z barków, biorę głęboki wdech i chłonę ten tatrzański krajobraz.

Kopa, Przełęcz Kondracka oraz Giewont widziane z Hali Kondratowej
Suchy Wierch Kondracki i Kopa Kondracka
Szlak zielony
Giewont widziany z przełęczy
Kopa Kondracka, Małołączniak i Krzesanica
Na południu Liptowskie Kopy i Krywań
Po chwili ruszam w dalszą drogę. Udaję się w kierunku Kasprowego Wierchu, choć moim celem tak naprawdę są Goryczkowe. Ten odcinek czerwonego szlaku przemierzyłam tylko raz kilka lat temu, ale zapadł w mojej pamięci jako niezwykle widokowy i niepowtarzalny. Dzisiaj chcę go przejść powoli, samotnie, delektując się każdym jego kawałkiem. Najpierw podążam wąską ścieżką ścisłym grzbietem, by niebawem dotrzeć do Suchych Czub. Ich skaliste wierzchołki patrzą nieco złowrogo i nijak mają się do położenia w Tatrach Zachodnich. Szlak omija jednak szczyty i prowadzi południowym stokiem po słowackiej stronie. Nie mniej jednak teraz po raz pierwszy mogą przydać się do asekuracji ręce, ale to nie jedyny taki punkt na czerwonym szlaku. Trzeba przyznać, że przejście Goryczkowych Czub jest atrakcyjne, ale i charakterne.

Pierwszy odcinek za przełęczą
Suche Czuby na tle Kasprowego i Tatr Wysokich oraz dobrze widoczny szlak czerwony
Za mną Tatry Zachodnie
Północne ściany

Szlak trawersuje południowe stoki
Kolejnym szczytem na trasie jest Goryczkowa Czuba, która podobnie jak jej poprzedniczki od północy jest skalista, a od południa porastają ją trawiaste zbocza. Szlak znowu omija wierzchołek, po czym stromo opada do Goryczkowej Przełęczy. Czeka mnie utrata ponad 100 metrów przewyższenia, które oczywiście będzie trzeba niebawem odrobić. Widoki wciąż są zachwycające – przede mną niezmiennie rozpościera się panorama Tatr Wysokich oraz Kasprowy Wierch, natomiast za mną cały wachlarz szczytów Tatr Zachodnich. Letni wiatr delikatnie wprawia w ruch trawę, a wąska ścieżka nadaje dzikości temu miejscu.

Goryczkowa Czuba
Kasprowy, Beskid i Świnica
Zachodnie
Zejście do przełączki i dalszy przebieg szlaku przez Pośredni Wierch Goryczkowy
Za mną około połowa drogi. Aktualnie zdobywam Pośredni Wierch Goryczkowy, który szlak ponownie omija południową stroną. Idę niespiesznie, mijając raz po raz wędrowców i nieustannie podziwiając krajobraz. Można by pomyśleć, że widoki są nieco monotonne na całym tym odcinku, jednak wciąż zmieniająca się perspektywa, absolutnie nie pozwala się nudzić. Zresztą szlaki prowadzące grzbietem, czy granią są kwintesencją wędrówek górskich. Z każdym metrem zbliżam się do Kasprowego Wierchu, który choć wydaje się na wyciągnięcie ręki, to oddalony jest o co najmniej 30 minut marszu. Ale kto by się spieszył do tego popularnego i obleganego wierzchołka, kiedy wokół otacza mnie sama natura.

Goryczkowa Czuba w tle z Ciemniakiem i Tomanowym Wierchem
Sielankowy szlak czerwony
Kasprowy coraz bliżej
Chwila oddechu z widokiem na Zachodnie
Finalnie po 1h 30 minutach marszu granicznym szlakiem zdobywam Kasprowy Wierch. Wybija południe, a tłumy turystów na szczycie wcale mnie nie zaskakują. Nie mam ochoty przebywać tu dłużej niż to konieczne, więc najpierw skupiam się na zdjęciach, następnie dostaniu się do toalety, a potem ucieczce do Doliny Gąsienicowej. Tam udam się szlakiem żółtym, ale najpierw chłonę krajobraz. Trzeba przyznać, że szczyt Kasprowego jest niesamowicie widokowy, co zawdzięcza swojemu położeniu na granicy Tatr Wysokich i Zachodnich (choć oficjalnie to Liliowe je oddzielają). Na wschód możemy podziwiać poszarpane granie Kościelca, czy Świnicy, na południe łagodne, lecz masywne Liptowskie Kopy, na zachód cały przekrój szczytów Tatr Zachodnich, a na północ Zakopane i odległe beskidzkie pasma. Ta różnorodna panorama robi robotę!

Goryczkowe i Czerwone Wierchy
Sucha Przełęcz, Beskid, Świnica oraz Orla Perć
Zbliżenie na Beskid i Świnicę
Tędy na Słowację –  w tle Pośredni Wierszyk i Krywań
Widok na wierzchołek Kasprowego i stację kolei
Niebawem maszeruję już żółtym szlakiem w kierunku Murowańca i choć jestem zmęczona upałem, to do przodu pcha mnie marzenie o zimnym piwie w schronisku 😁 Początkowo dość znacznie tracę wysokość, a kamienny szlak pięknie eksponuje widok na całą Zieloną Dolinę Gąsienicową. Druga połowa odcinka to marsz po umiarkowanie równym terenie i w zasadzie nabijanie kilometrów do schroniska. Ten etap jest nieco nużący i tak naprawdę marzę, by być już na miejscu.

Dolina Gąsienicowa i jej otoczenie
Po odpoczynku i ugaszeniu pragnienia w Murowańcu, ruszam w kierunku Hali Gąsienicowej, która właściwie była inspiratorem całej tej wędrówki. To właśnie jej słynne letnie zdjęcia z wierzbówką ściągnęły mnie latem w polskie Tatry, ale paradoksalnie to miejsce zostawiłam sobie na sam koniec. Właściwie to ja nawet nie jestem wybitną fanką tej doliny - jak wiecie, lubię uciekać w miejsca mniej oczywiste. Właśnie dlatego dziś najpierw nasyciłam się Doliną Kondratową i Goryczkowymi, by tutaj już tylko dopiąć pętlę. Ale jest cudownie – krajobraz, przyroda, widoki, i wciąż palące słońce jakby mniej doskwiera. Siadam pod jedną z bacówek na hali, patrzę i oddycham.

Betlejemka od zaplecza
Bacówki pośród wierzbówki
Zbliżenie
Hala Gąsienicowa i Kościelce
Od Żółtej Turni po Świnicę
Ja w moim świecie
💚💚💚
Stąd pozostaje już tylko powrót do samochodu – najpierw niebieskim szlakiem do Przełęczy między Kopami, a potem wciąż niebieskim przez Boczań aż do Kuźnic. Schodzi się fatalnie – tłumy turystów barykadują praktycznie całą szerokość szlaku, tak iż idąc szybciej, trzeba się nieustannie przepychać. Finalnie udaje mi się bezpiecznie wrócić i domykam trasę na 23-kilometrze.
Co to był za dzień! Tatrzańskie lato ma w sobie tyle uroku, że ciężko zapomnieć jego zapach i smak. Z jednej strony nie lubię szczytu sezonu w górach, ale to właśnie w sierpniu mają one w sobie jakiś magnes. Okres burzowy się skończył, przyroda wciąż się zieleni, ale jakby już zbliża do jesieni, a przejrzystość powietrza delikatnie się wyostrza. Dzisiejsza trasa to świetny wybór na długi letni dzień, tak by się nie spieszyć i korzystać ze wszystkich walorów szlaku i miejsc. A tych jest pod dostatkiem. 


A.N.

21.08.2020

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz