Spacerowy grzbiet z widokiem na Tatry - Magurka i Zdziarski Wierch


Pomysł na Magurę Spiską pojawił się całkiem niespodziewanie, w poszukiwaniu pogody oraz czegoś nowego na inaugurację sezonu 2018. No więc grzebałam we wszystkich mapach, szukając czegoś sensownego, aż w końcu wpadłam na niewysokie pasmo słowackie tuż przy Tatrach Bielskich. Czemu nie...?
Z domu zbieramy się około 5:30, co jest porą iście skandaliczną jak na weekend, no ale czego się nie robi, żeby w końcu jechać w góry. Wędrówkę rozpoczniemy w jednym z naszych ulubionych miejsc na tatrzańskiej trasie, a mianowicie w punkcie Zdiar Strednica. Tutaj zostawiamy samochód, przeskakujemy na drugą stronę drogi, po czym idziemy przez polanę za niebieskimi znakami. Słońce próbuje przedrzeć się przez chmury, jednak póki co bezskutecznie. Ja się pytam, gdzie jest ta obiecana pogoda…?!


Zdiar Strednica
Szlak przez polanę
Po 20 minutach docieramy do pierwszych tabliczek informujących, iż znajdujemy się w paśmie Magury Spiskiej, nad którą swoją piecze sprawuje słowacki TANAP i dzięki temu pasmo ma fajniutkie żółte tabliczki 😀 Gdy docieramy do pierwszego rozstaju o elokwentnej nazwie „Rozstaj przy tablicy” dowiadujemy się, że będziemy podążać grzbietem przez najbliższe 2 godziny. Kontynuujemy wędrówkę szlakiem niebieskim, a humor pomimo rześkiego powietrza nas nie opuszcza. 

Rozstaj przy tablicy
Po kwadransie marszu znajdujemy się przy wyciągu narciarskim, ale o tak wczesnej porze nie ma zbyt wielu amatorów białego szaleństwa. Na szlaku również nie widać ani piechurów, ani skiturowców, co tylko napawa nas optymizmem i przeświadczeniem, że w tym paśmie o każdej porze roku można zastać ciszę i spokój. Szlak jest niewymagający, raz wznosi się delikatnie w górę, by po chwili opadać w dół i tak praktycznie nieustannie pokonujemy jakieś pagórki. Trasa idealna na narty, rower, czy do biegania, a gdyby nie te chmury to i całkiem widokowa. Może latem…? 😊

Taka trasa
Punkty pretendujące na widokowe
Na piątym kilometrze trasy znajduje się Magurka Spiska o wysokości 1193m n.p.m. i jest to najwyższy szczyt podczas naszej wędrówki. Wierzchołek niestety nie jest widokowy, a nazwa nie czarujmy się zbyt oryginalna nie jest, bo Magurek na świecie jak mrówków 😜 Nie mniej jednak fajnie mieć w kolekcji i spiską siostrę, która ma przynajmniej fajną tabliczkę 😀

Szczyt
Ja z Magurką 😉
Na szczycie nie zabawiamy zbyt długo i ruszamy w dalszą drogę, wciąż niebieskim szlakiem i wciąż grzbietem pośród świerków. Robimy się nieco głodni i szczęśliwie trafiamy na małą altankę, która nas osłania od podmuchów wiatru. Po szybkim posiłku maszerujemy w kierunku Zdziarskiego Wierchu, a z nieba zaczyna prószyć śnieg. Klimat robi się bajkowy, jest ciepło, pusto i przyjemnie. 

Sypie
Po 25 minutach docieramy na wspomniany Zdziarski Wierch, ale że tam również niewidokowo, więc ruszamy do punktu kulminacyjnego, czyli Bachledowego Sedla i Bachledowej Doliny. Przed nami około 30 minut marszu, a na końcu znajduje się niedawno powstały Chodnik wśród koron świerków. Mieliśmy zamiar nim pospacerować, ale patrząc na obecną pogodę i brak widoków, odchodzimy od tego pomysłu. Szkoda tych kilku euro, jak i tak nic nie zobaczymy. 

Prawie na miejscu, tylko nic nie widać
Dokładnie po 30 minutach znajdujemy się na Bachledovym Sedle i ciśniemy dalej ku górnej stacji kolejki Bachledka. Szlak zielony doprowadza nas na miejsce, gdzie siadamy na jednej z ławek i zajadając kanapki, obserwujemy narciarzy oraz tabuny turystów zmierzających oczywiście na „Chodnik korunami stromov”. No i tak siedzimy, patrzymy i zauważamy, że nagle wyłania się słońce, a nawet Tatry zaczynają się nieśmiało wynurzać. Zdecydowanie nie jest to warun idealny na spacer widokowym deptakiem, ale co tam - od 8€ nie zbiednieję 😊

Idziemy!
Jak wspomniałam wejściówka dla dorosłego osobnika wynosi 8€, a spacerować chodnikiem możemy cały rok (pełne godziny otwarcia na stronie chodnikkorunamistromov.sk). Ścieżka ma długość 1,23 km, usytuowana jest na wysokości 24 metrów na grzbiecie Magury Spiskiej, a jej zwieńczeniem jest wieża widokowa o wysokości 32 metrów. Wchodzimy zaciekawieni na konstrukcję i każdorazowo zatrzymujemy się w punktach edukacyjnych, które są w języku polskim, angielskim i oczywiście słowackim. Dzięki nim możemy poznać faunę i florę lasu oraz niszczycielskie siły przyrody, jak i samego człowieka. Dodatkowo na trasie znajdują się place zabaw dla dzieci oraz punkty „adrenalinowe”. Całość oczywiście z widokiem na Tatry i Pieniny jest całkiem fajną atrakcją. 

Chodnik i wieża
Punkt „adrenalina”
Punkt edukacyjny
Siły przyrody
Na chodniku
Z innej perspektywy
Z Tatrami
Po pokonaniu chodnika udajemy się na wieżę widokową, którą zdobywamy po równi pochyłej, czyli idąc delikatnie pod górę. Całość otoczona jest siatką i barierkami, a wszystko byłoby miodzio, gdyby nie coraz chłodniejsze powietrze. Mamy w końcu zimę, ale na wieży dodatkowo wieje, co tylko potęguje uczucie chłodu. Po około 5 minutach znajdujemy się na szczycie konstrukcji, skąd podziwiamy Tatry, których wierzchołki są pogrążone w chmurach oraz Pieniny i Beskidy. Na środku platformy widokowej znajduje się siatka, na którą śmiałkowie mogą wejść i spojrzeć w dół 32-metrowej wieży. Co ciekawe nie widziałam tam żadnego limitu ciężkości i w sumie to sama nie wiem, po co tam wlazłam 😜

Widok na chodnik oraz Tatry
Dla odważnych
Po kwadransie spędzonym na górze zaczynamy żwawo schodzić, bo jest nam najzwyczajniej zimno. Szybkim krokiem opuszczamy wieżę i wracamy na szlak niebieski, którym rozpoczynamy zejście do Zdiaru. Szybko docieramy do krzyżówki ze szlakiem żółtym i odtąd za tym kolorem podążamy w dół. Zejście lasem zajmuje nam zaledwie 40 minut, po czym kontynuujemy wędrówkę drogą asfaltową. Po kolejnych 25 minutach docieramy do drogi 67, którą musimy dostać się na parking w Zdiar Strednica. Zaczyna porządnie sypać śnieg… 

Bachledova Dolina - finisz
Klimatyczny przystanek i klimatyczna aura 💗
Śnieg spada z nieba w postaci miliona ogromnych płatków i w takiej aurze przyjdzie nam przemierzyć 6 kilometrów w dodatku poboczem. Na początku idziemy żwawo, bez żadnego marudzenia, po drodze robimy krótki postój na przystanku i dalej ciśniemy w górę. Powoli zaczynam wyglądać jak mały bałwanek, gdyż śnieżyca nie odpuszcza ani na moment. Dopiero gdy zaczynamy podejście pod Strednicę, zza chmur wyłania się błękit nieba i nastaje jasność. 

Śnieżyca nie odpuszcza
Bałwanek ⛇
Poprawa pogody
Odcinek pokonujemy w czasie 1h 20minut, a nasza wędrówka kończy się na 20 kilometrze. 
Podsumowując w kilku zdaniach - niezbyt wybitne pasmo Magury Spiskiej przy niewielkim wysiłku oferuje nam wspaniałe widoki i spacerowe trasy, jak mniemam na każdą porę roku. Z całą pewnością tu wrócę prawdopodobnie na trening biegowy, a być może na najwyższy szczyt łańcucha. Pasmo idealne na relaks, rozchodzenie, narty, bieganie i wszelaką aktywność fizyczną. Magura Spiska – zdecydowanie polecam!

A.N.

20.01.2018



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz