Beskidzki outsider - Diablak

Niby zima, ale aura zdecydowanie wiosenna. Tak wygląda niedziela 11 marca 2018 roku.
Kiedy docieramy na Krowiarki niebo jest zachmurzone, ale mamy ustalone, że szare kłęby niebawem znikną na poczet błękitnego nieba. Przed 8:00 wciąż powiewa rześka bryza, ale kiedy wchodzimy do lasu i wyrasta przed nami podejście, zupełnie nie ma to znaczenia. W momencie robi się ciepło. 


Wiosna idzie :)
Podejście na Sokolicę zawsze wyciska siódme poty i chociaż kondycja jest w całkiem niezłym stanie, to tym razem podłoże nieco przeszkadza. Dodatnia temperatura topi śnieg, który robi się grząski, a nogi co jakiś czas podjeżdżają. Ruch na trasie jest co najmniej duży, by nie powiedzieć, że niczym w szczycie sezonu na deptaku we Władysławowie 😉 Po godzinie docieramy na Sokolicę, gdzie łapiemy oddech. 

Spoglądam diabłu w oczy ;)
Beskid Żywiecki i w oddali Śląski
Kolejny odcinek zaprowadzi nas na Kępę, ale ja dla komfortu ubieram raki. Nie jest może ślisko, ale podjeżdżanie nóg jest na tyle upierdliwe, że wolę iść z dodatkowym obciążeniem, ale za to stabilnie. Tak więc zbroję stopy i zasuwam pod górę niczym mały samochodzik. Aura wokół jest niesamowita. Widok na Tatry ostry jak brzytwa, biały krajobraz jak z Narni, a chmury już niebawem znikną na dobre. Cud, miód, malina, a Kępa pada po 30 minutach. 

Orawskie Beskidy mgiełką owiane
Tatry ostre jak brzytwa
Na Sokolicy tłumy
Wszędzie biało :D
Niebawem opuszczamy wierzchołek Kępy i wychodzimy na grzbiet bezpośrednio prowadzący na szczyt Diablaka. Wyłania się wielka biała kopa z kilkoma garbami, a widok napawa optymizmem. Lubię tę Babią Górę, zwłaszcza w białej szacie ją lubię. Niby taki beskidzki pagór, najwyższy w Beskidzie Żywieckim, ale jakoś mi do tych Beskidów nie pasuje. W zimie kojarzy mi się bardziej z Małą Fatrą, czy Tatrami Zachodnimi. No bo Beskidy to takie łagodne, klimatyczne wzniesienia, a Babia to z pazurem i nieprzewidywalna, tak jakby trafiła do Zawoi przez przypadek...

Zaciesz na szlaku :D
To niby są Beskidy…? ;)
Pokonujemy na drodze kolejne wzniesienia i nawet nie przeszkadzają mi te ludziki gnające na szczyt. Ruch rozkłada się równomiernie, tak iż każdy właściwie idzie sam. Orawska Kotlina zachwyca rozmiarami, po lewej wyłania się powoli Mała Fatra, a po prawej Beskidy. Ładnie prezentuje się również pasmo Policy, ale i sam wierzchołek Diablaka. Wiatr co prawda podwiewa, iż muszę zasuwać w kapturze, ale za to niebo w końcu stało się błękitne, co potwierdza nasze układy z gościem od pogody 😉 Idziemy wolno, bez pospiechu, bo jakoś szczyt Babiej nie jest dla mnie atrakcyjny, niesamowita za to jest droga na niego. Wyborna! 

W drodze lepiej niż na szczycie
Po kolejnej godzinie docieramy na wierzchołek i stajemy się chyba 300-tnym zdobywcą w dniu dzisiejszym 😜 Ludzi jest mnóstwo, ale kopuła szczytowa jest na tyle duża, że i drugie tyle pomieści 😃 Najpierw do kolekcji zdjęcie po pachołem, po czym znajdujemy wolne miejsce pod murkiem, wyciągamy herbatę, kanapki i opalamy się w wiosenno-zimowych promieniach słońca. Na Babiej Górze staję ósmy raz. To wciąż ta sama góra, która jednak za każdym razem pokazuje inne oblicze. Bywam tu co najmniej raz w roku i nie nudzi mi się, wciąż ją lubię i chyba tak już zostanie, taką naszą tradycją. 

Pod pachołem
W kierunku Pilska i Beskidu Żywieckiego
Chillout
Posiedzieliśmy sobie nieco na tym szczycie, ale co by się mięśnie nie zastały, dupa nie zmarzła, a umysł totalnie nie wyczilałtował i popadł w stan lenistwa, ruszamy w dalszą drogę – do schroniska. Obieramy szlak czerwony i grzbietem udajemy się w kierunku Przełęczy Brona. Droga w dół nie nastarcza większych trudności, ale raki na nogach zdecydowanie się przydają i dzięki temu idzie mi się pewnie, bez niekontrolowanych poślizgów. A zdecydowanie bardziej warto patrzeć na boki, niż w dół 😉

Kopuła Babiej za nami
Złowrogie nawisy
To raczej mało beskidzki obrazek, ale jakże piękny…
Dotarcie do Przełęczy Brona zajmuje nam niecałą godzinkę, po czym skręcamy w prawo w bardzo "eksponowany" teren, gdyż szlak nagle się urywa pod kopą śniegu… Wchodzimy do śnieżnego kotła, nad nami groźnie górują nawisy, więc czym prędzej zmykamy w dół torem bobslejowym, ponieważ właśnie to przypomina szlak do schroniska. 

Przełęcz Brona
Tuż pod przełęczą
Na Markowe Szczawiny docieramy po 25 minutach - głodni i zmęczeni. Jest ciepło i wiosennie, więc padamy na krzesła i w promieniach słońca odpoczywamy.
Po regeneracji czeka nas droga powrotna szlakiem niebieskim – delikatnym, trawersującym, ale nudnym, bo w cieniu koron drzew. Droga przewidziana na 1h 45minut trochę się dłuży, a mnie najzwyczajniej bolą już nogi. Co prawda szlak pozbawiony jest stromych zejść, ale również jakichkolwiek widoków, a piękna Pani pojawia się zaledwie raz… 


Babia Góra ze szlaku niebieskiego
Las ładny, ale nudny
Potem zostaje nam już ciąg dalszy nudy, powrót na parking, a następnie podróż do domu.
Tak kończy się wczesnowiosenna przygoda na jednej z moich ulubionych gór. I myślę sobie, że dawno tak się nie naładowałam, a zarazem tak wolno nie wchodziłam na szczyt. To wcale nie zasługa braku kondycji, czy gorszego dnia, bo jedno i drugie było wyborne. Tak mniemam, że to cała dzisiejsza otoczka – widoki, pogoda i inne detale, tak spowolniły wędrówkę i nadały jej swój wewnętrzny rytm - rytm oddechu, bicia serca, czy mrugnięcia powiek. Tak sobie myślę, że góry potrafią z nas wykrzesać niesamowite rzeczy i choć czasem nie umiemy ich właściwie nazwać, to są one dobre. I właśnie ten dzień był dobry…

A.N.

11.03.2018


4 komentarze:

  1. przepiękny dzień! obserwowaliśmy wtedy Babią z Beskidu Śląskiego i szlaku na Skrzyczne, ale jednak różnica wysokości zrobiła swoje i zdecydowanie nie mieliśmy tak ostrych i wyraźnych widoków.
    a Babia jak zwykle zachwyca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma coś w sobie :) no i w okolicach Babiej chyba też jest mniej zanieczyszczeń, więc powietrze ostrzejsze.

      Usuń
  2. W ten piękny pamiętny dzień machałem Wam z Pilska. Wschód słońca tam to raj, a ludzi na szczycie zero, dzięki czemu totalna cisza i spokój :) Babiej zimą jeszcze nie zdobyłem, ale i na nią przyjdzie czas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pilsko moim zdaniem ma dużo ładniejszą panoramę niż Babia, więc wschód zapewne wyborny :)

      Usuń