Zima dla początkujących – wokół Wielkiego Kopieńca


Końcówka roku 2016 jest wyjątkowo niegórska. Nie w tym rzecz, że nie chcę iść w góry, ale wszystko układa się nie po mojej myśli. Weekendy niby mam wolne, ale ładna pogoda przeważnie przypada w tygodniu, więc jak jechać w góry, kiedy za oknem szaruga? W grudniu raczej nie myślę o ambitnych planach i wysokich szczytach, a Tatry Zachodnie od razu zostały skreślone, ponieważ w tym roku limit przejścia Kościeliskiej i Chochołowskiej został wyczerpany. Miało być łatwo i śnieżnie, więc do wyboru nie pozostaje wiele szczytów. Idealny wydaje się Wielki Kopieniec, zwłaszcza że byłam tam tylko raz.
Wyjeżdżamy skoro świt, a raczej jeszcze w nocy, w Zakopanem meldujemy się o 8:00 i po szybkim śniadaniu ruszamy w drogę. 


Wędrówkę zaczynamy w Jaszczurówce
Na wstępie do pokonania mamy 1,5km drogą asfaltową, ponieważ interesujący mnie szlak ma swój początek w Toporowej Cyrhli. Odcinek przemierzamy w 20 minut. Na zielonym szlaku na „dzień dobry” czeka ostre, ale krótkie podejście, które zostaje wynagrodzone widokiem na Babią Górę oraz Gubałówkę. Niebawem droga się zwęża i od tej pory podążamy wzwyż wąską ścieżką. Szlak jest wydeptany, a śnieg ubity, więc idzie się nadzwyczaj wygodnie.

Początek zielonego szlaku
Gubałówka i Babia Góra
Wkrótce docieramy do granicy Parku Narodowego, po czym znikamy w lesie. Z tablic informacyjnych dowiaduję się, iż Toporowa Cyrhla to najwyżej położona dzielnica Zakopanego, a jej nazwa pochodzi od obijania drzewa z kory („czyrchlić”). Okazuje się również, że szlak czerwony prowadzący właśnie z Toporowej Cyrhli na Psią Trawkę jest najstarszą znakowaną drogą w Tatrach, powstałą już w 1877r. Takie ciekawostki.

Klimatycznie
Zimowy las
Kolejny etap wędrówki przebiega spokojnie, po równym terenie, bez większych przeszkód. Po 15 minutach docieramy do rozstaju szlaków, gdzie czerwona droga skręca w lewo na Psią Trawkę, a zielone znaki odbijają w prawo na Polanę Kopieniec. Ścieżka wciąż jest przedeptana i idzie się wygodnie, tyle że z każdym przebytym kilometrem kąt podejścia się nasila. Dawno nie byłam w górach, więc chwilę mi zajmuje przyzwyczajenie się do intensywniejszego wysiłku, a potem już miarowo stawiam krok za krokiem. Ku mojemu zdziwieniu po kwadransie między drzewami pojawiają się jakieś „szpice”. Doskonale wiem, że właśnie zbliżam się do polany i niebawem zobaczę pełny krajobraz. Jest zimowo, jest biało, jest ładnie.

Ostatnie metry podejścia
Biała Polana Kopieniec
Obecnie znajdujemy się na rozstaju szlaków, gdzie w prawo prowadzi droga na szczyt, natomiast na wprost ku polanie. Powstaje dylemat, gdzie iść skoro widoki tu i tu są zacne, a zejście ze szczytu przebiega drugą stroną góry, omijając tym samym polanę. Postanawiam najpierw udać się ku bacówkom, czyli w epicentrum hali, a później wrócić do rozstaju, na którym obecnie stoimy. Idziemy po wydeptanych śladach, po lewej mijając świerki, a po prawej tylko śnieg. Aura jest nieco mroczna, ale szczęście nam sprzyja i gdy pojawiamy się na polanie wyłania się słońce, rozświetlając białe połacie śniegu. Jestem już trochę głodna, więc zmierzam ku jednej z bacówek, by tam urządzić sobie popas i doładować energię przed atakiem szczytowym. 

Bacówki pod szczytami Żółtej Turni i Świnicy
Trochę słońca
W drugą stronę błękitne niebo
Tak się jakoś zupełnie przypadkowo składa, że na dzisiejszy dzień przypadają moje urodziny, więc po śniadaniu w bacówce leci pierwszy toast smakowitym górskim trunkiem (stali bywalcy bloga powinni wiedzieć o czym mowa 😉). Po odpoczynku zbieramy manele i ruszamy w kierunku szczytu, czyli wracamy do rozstaju szlaku zielonego z... zielonym 😉 Żwawo ruszamy w górę, obserwując po lewej stronie coraz mniejszą polanę.

Na szczyt 20 minut
Szlak przetarty
Polana Kopieniec
Szlak na szczyt jest przetarty i prowadzi umiarkowanie w górę. Początkowo widoki roztaczają się tylko na polanę, ale im jestem wyżej tym horyzont również się poszerza. Wyłaniają się Tatry Bielskie, słowackie szczyty Tatr Wysokich oraz bezkres błękitnego nieba nad Beskidami. Wkrótce ścieżka kluczy między drzewami i widoki na moment znikają. 

Masyw Wołoszyna, Buczynowe Turnie oraz Żółta Turnia
Zakopane, Gubałówka oraz w oddali Pilsko i Babia Góra
Po 20 minutach widać już wyraźnie wierzchołek, o do pokonania pozostaje ostatnia prostka na szczyt. Śnieg błyszczy niczym wypolerowany, a to za zasługą jego zmrożonej powierzchni. Na szczęście tylko wygląda groźnie, ponieważ buty doskonale się z nim rozprawiają. Na Wielkim Kopieńcu nie ma żywej duszy, więc mamy szczyt do dyspozycji tylko dla siebie, a każdą minutę przeznaczam na wnikliwą obserwację panoramy.

Wierzchołek
Czerwone Wierchy, Giewont i Polana Olczyska w dole
Słońce nad Gorcami i Beskidem Wyspowym
Pienińskie Trzy Korony
Hawrań, Jagnięcy, Łomnica i Lodowy
Kasprowy Wierch
Na szczycie
I wspomniany magiczny trunek na tle kolosów 😁
Na wierzchołku nie noszę się z zamiarem dłuższego popasu, ponieważ po pierwsze nieco wieje, a po drugie aura jakoś nie powala. Jak wspomniałam schodzić będziemy drugą stroną góry, aczkolwiek na pierwszy rzut oka wydaje się ślisko i stromo. Nic bardziej mylnego - raki pozostają w plecaku, a my asekurując się kijami bezpiecznie wracamy na polanę. 

Już na dole
Nienaruszona pokrywa z widokiem na Beskid Wyspowy
Trasę powrotną zaplanowałam przez Dolinę Olczyską, tak iż wyskoczymy w Jaszczurówce, czyli tuż przy samochodzie. Początkowo schodzimy lasem po białym puchu, co idzie nadzwyczaj sprawnie. Następnie czeka nas odcinek szeroką, płaską drogą, by po 40 minutach znaleźć się przy Polanie Olczyskiej. Pochmurna i mroczna aura idzie w zapomnienie, a rozpoczyna się królestwo słońca i bezchmurnego nieba.

Polana Olczyska
Potok Olczyski
Jaszczurówka – 40 minut
Odtąd wędrówka jest dla mnie podróżą w nieznane, ponieważ Doliną Olczyską jeszcze nie miałam okazji podążać. Droga jest ubita i rozjeżdżona, więc maszeruje się wygodnie. Pojawia się coraz więcej wędrowców, bo i godzina iście spacerowa – dochodzi południe, a słońce i śnieg w dolinie idealnie współgrają, tworząc prześliczny klimat. Wszystko to sprawia, że bardzo mi się tu podoba. 

Szlak z widokiem na Nosal
Magia zimy
Liczne mostki przecinają Potok Olczyski
Potok
Po 30 minutach jesteśmy już u wylotu doliny, gdzie znajdują się dawne baseny termalne zwane cieplicami. Cieszyły się one niegdyś popularnością, powstał tu nawet zajazd i hotel, jednak po nieudanym odwiercie zostały zamknięte. Obecnie stanowią ośrodek czynnej ochrony płazów i gadów, można je zwiedzać w sezonie letnim, a obecnie są zamarznięte. Natomiast sama dzielnica Jaszczurówka wzięła swą nazwę od popularnych w owej dolinie jaszczurek – salamandry plamistej. 

Cieplice
Wylot doliny
I tak oto kończy się nasza krótka, zimowa wędrówka. Trasa zamyka się w 10 kilometrach i jest uwieńczeniem projektu „Tatry 2016”. Może ta wędrówka tatrzańska do wielkich wyczynów nie należała, ale właśnie dlatego jest idealnym typem dla turystów stawiających pierwsze kroki zimą. Przede wszystkim jest łatwo i niesamowicie widokowo.


A.N.
17.12.2016
 


3 komentarze:

  1. Bardzo fajny opis:)
    Jak wygląda odcinek szlaku na Polanę Kopieniec za rozstajem z tym na Psią Trawkę? Pytam, bo są tam duże głazy i jest dość stromo, więc zimą bez kijów pewnie ciężko by było:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) śnieg na szlaku był ubity, więc szło się nieźle. Wiadomo kije zawsze ułatwiają wędrówkę w górę, ale akurat na tym odcinku bez kijów też by się dało.

      Usuń
  2. Dzięki:) zimą nigdy tam nie byłam, a i zimowe, górskie doświadczenie mam prawie żadne, stąd pytanie:)

    OdpowiedzUsuń