Kwaterę opuszczamy z samego rana, a poranek jest bardzo rześki. Wyobraźcie sobie, że mamy początek sierpnia, a aktualna temperatura wynosi 5°C. Czyż nie idealnie na przebudzenie organizmu…? 😉 Udajemy się znaną drogą w kierunku Mucznego, a dalej nieco gorszą do Tarnawy. Odtąd cokolwiek nas spotka będzie nowe i niespodziewane. I tak właśnie jest. Za torfowiskami ilość dziur w jezdni zwiększa się wprost proporcjonalnie do przebytych kilometrów, aż w końcu asfalt się kończy i jedziemy drogą żwirową. Nasza srebrna strzała sunie szutrem niczym na rajdzie Paryż-Dakar, by po 3 kilometrach dotrzeć na parking w Bukowcu. Tu kończy się droga i dalej można tylko na piechotę (lub ewentualnie kawałek rowerem).
![]() |
Parking w Bukowcu |
![]() |
Który obrać kierunek…? |
Po chwili uwagi przy tablicy edukacyjnej czas rozpocząć wędrówkę przez Dolinę Górnego Sanu. Będziemy podążać szeroką, szutrową-asfaltową drogą, dokładnie taką, jaką przed chwilą jechaliśmy samochodem. Już po kilku krokach zaczynamy odkrywać magię tego zakątka.
![]() |
Tajemnicze, a zarazem magiczne rozlewisko |
![]() |
Droga z Bukowca |
![]() |
Z widokiem na góry |
![]() |
Przydrożny krzyż z 1888r. |
![]() |
Ścieżka pośród ciszy |
![]() |
Wejście na cmentarz |
![]() |
Nagrobki |
![]() |
Stara lipa… |
![]() |
Za Beniową |
![]() |
Dawny schron BdPN |
![]() |
Ścieżka |
![]() |
Po ruinach zostało niewiele ponad tą tabliczkę |
Do cmentarza pozostaje nam 30 minut wędrówki, które w zasadzie ogarniamy w 20. Na miejscu znajduje się wspomniany już cmentarz z grobowcem Franciszka i Klary Stroińskich oraz tablica informacyjna. Dowiadujemy się między innymi, że nieistniejąca wieś Sianki w okresie międzywojennym była znanym ośrodkiem letniskowo-turystycznym. Tak jak inne osady w tych rejonach przestała istnieć po II wojnie światowej.
![]() |
Cmentarz z grobowcem Hrabiny |
![]() |
Grobowiec z bliska |
![]() |
Panorama ze wzgórza Wierszek |
![]() |
Sianky ze stacją transkarpackiej kolei |
![]() |
Karpaty Ukraińskie |
![]() |
Czyż nie jest pięknie…? |
![]() |
Umowne źródło Sanu |
![]() |
Pamiątkowe foto |
![]() |
Źródło Sanu o długości
444km, położone na wysokości 950m n.p.m. (tu akurat przekłamanie, bo na 880) oraz długość i szerokość geograficzna |
![]() |
Wspólne |
Wracamy tą samą ścieżką, nie mając do wyboru innej możliwości. Idziemy z jednej strony naładowani pozytywnymi emocjami, z drugiej nieco przygnębieni. Smutek nas napawa ze względu na historię i przeszłość tych terenów, a z drugiej strony iż to nasza ostania wędrówka przez Bieszczady. Jutro już kończy się nasz urlop - urlop pełen wrażeń, emocji i wachlarza doznań. Głęboko oddycham i z uśmiechem powstrzymuję kręcącą się w oku łezkę.
W drodze powrotnej, od wzgórza Wierszek doznajemy szoku, ponieważ z każdym krokiem mijamy coraz więcej wędrowców. Do tej pory żyliśmy w przekonaniu, iż na pewno nikt nie dociera w te rejony, a tu proszę – tłumy. Najbliższą przerwę robimy na jednym z rozstajów w okolicach zacienionej wiaty, oczywiście w towarzystwie kilkunastu turystów. Tam też spotykamy naszego górskiego stopowicza i umawiamy się na parkingu w Bukowcu.
![]() |
Na rozstaju |
Podróż przez Dolinę Górnego Sanu okazała się spacerową trasą godną polecenia każdemu. Ścieżka była pełna rzetelnych i ciekawych informacji, a przyroda przeplatała się tu z historią. Wymieniamy wrażenia, dyskutujemy o najlepszych punktach i dla mnie takim miejscem jest Beniowa. To ona dziś skradła mi serce. Ta rozległa cicha łąka, ta stara lipa i to wyobrażenie jak kiedyś tętniło tam życie. Tam można było po całości wczuć się w klimat. Jeśli ktokolwiek nie miałby siły pokonać 25km całej trasy, to musi podejść choćby tam – to zaledwie 6km w obie strony. Ten krótki spacer wystarczy, by dać się wciągnąć w wir przeszłości i refleksji. Worek Bieszczadzki to najdalszy zakątek Polski, w który każdy powinien się zapuścić. By znaleźć cisze, by rozbudzić emocje, by odnaleźć samego siebie…
Dla nas ta ostatnia wędrówka po Bieszczadach była niczym wisienka na torcie. Trasa nie była w planach, pojawiła się nagle i niespodziewanie, natomiast zostawiła odcisk w duszy. Jesteśmy naładowani energią, wiedzą i melancholią, a po tym urlopie góry już nigdy nie będą takie same…
A.N.
08.08.2016
Ta łąka, te ścieżki, ta lipa... W pełni rozumiem zachwyt. Achh, czemu nie można się teleportować do tych zdjęć?!
OdpowiedzUsuńSama bym chciała w gorszy dzień się teleportować. Tam czas płynie zupełnie inaczej...
Usuń