Plan wyjazdu w Tatry zrodził się końcem maja, kiedy to najzwyczajniej organizm domagał się odpoczynku. Jak to z górami bywa niby się odpoczywa, a w sumie trzeba się nieźle namęczyć, ale o tym nieco później. Nasza eskapada była całkowicie uzależniona od pogody, więc piątkowy urlop przesuwaliśmy z tygodnia na tydzień i tak minął cały czerwiec. Światełko w tunelu pojawiło się w pierwszy weekend lipca. Trochę kręcimy nosem, że to już sezon, że w sumie to za gorąco, no i jeszcze akcja „Czyste Tatry”. Na pustki nie ma co liczyć…ale co z tego, jedziemy! Zaplanowaliśmy wędrówkę przez masyw Czerwonych Wierchów - ja z przyjemnością powtórzę ich zdobywanie trochę inną trasą, a Bartek zaciera ręce na cztery dwutysięczniki jednego dnia.
Budzik dzwoni o 4:50. Zdecydowanie nie chce wstawać się z łóżka, jednak zbieramy się naprędce i tuż przed 6:00 jedziemy w kierunku Kościeliska. Ledwo co wzeszło słońce, a już jest gorąco, więc drżymy co będzie później?! Staram się wygonić czarne myśli z głowy i punktualnie o 6:18 wyruszamy na szlak. Wędrówkę rozpoczynamy z Kir zgodnie z czarnymi znakami w kierunku Nędzówki.
![]() |
Idziemy do Staników 😉 |
![]() |
Przysłop Miętusi i górujące nad nim Małołączniak, Krzesanica, Twarda Kopa, Chuda Turnia, Upłaziańska Kopa i Wysoki Grzbiet |
![]() |
Zbliżenie na Polanę Miętusią |
![]() |
Kominiarski Wierch, Suchy Wierch i Hala Stoły |
Wyżna Miętusia Równień |
Ciemniak i Krzesanica |
Kobylarzowy Żleb i łańcuchy |
Kobylarzowy Żleb z widokiem na Kominiarski i Tatry Zachodnie |
![]() |
Giewont, Mały Giewont i Wyżnia Przełęcz Kondracka |
![]() |
Ciemniak i Chuda Turnia |
![]() |
Zakopane, Gubałówka i Podhale |
Już widać szczyt Małołączniaka oraz Krzesanicę |
![]() |
Zbliżenie na podejście |
![]() |
Za nami... |
Giewont z Zakopanem w tle |
![]() |
Kopa Kondracka, Kasprowy Wierch, Beskid i Świnica |
![]() |
Przełęcz pod Kopą Kondracką, Kasprowy Wierch, Goryczkowe Czuby, Beskid i Świnica |
![]() |
Świnica, Walentkowy Wierch, Staroleśny Szczyt, Rysy, Gerlach, Mięguszowiecki Szczyt, Wysoka, Kończysta, Koprowy Wierch, Cichy Wierch |
![]() |
Ostra, Krótka, Krywań i Rycerowe |
![]() |
Małołącka Przełęcz i Kopa Kondracka |
![]() |
Kopa Kondracka 2004m n.p.m. |
![]() |
Małe Szerokie i Giewont |
![]() |
Małołączniak, Krzesanica i Bystra |
![]() |
Hliński Wierch, Tomanowy Wierch, Smreczyński Wierch, Kamienista i Bystra |
![]() |
Cicha Dolina Liptowska |
![]() |
Przełecz pod Kopą Kondracką, Goryczkowe, Świnica, Liptowskie Kopy, a za nimi Tatry Wysokie |
![]() |
Zbliżenie na Przełęcz pod Kopą Kondracką |
![]() |
Litworowa Przełęcz |
![]() |
Krzesanica - 2122m n.p.m. |
![]() |
Tomanowy Wierch, Smreczyński Wierch, Kamienista i Bystra |
![]() |
Szczyty ponad Doliną Tomanową |
![]() |
Krywań na tle kopczyków |
![]() |
Tatry Wysokie od Świnicy po Krywań oraz Liptowskie Kopy |
![]() |
Kopa Kondracka, Przełęcz pod Kopą, Goryczkowe, Kasprowy, Beskid i Świnica |
![]() |
Wielka Świstówka |
![]() |
Ciemniak i Twardy Grzbiet |
![]() |
Na szczycie z perspektywy pachoła 😉 |
![]() |
Północe ściany Krzesanicy |
![]() |
Panorama z Ciemniaka - Ornak, Starorobociański Wierch, Jarząbczy Wierch, Rohacze, Banówka, Wołowiec, Pachola i Spalona |
![]() |
Giewont, Małołączniak i Krzesanica |
![]() |
Tomanowy Grzbiet, Ornak, Iwaniacka Przełęcz i Kominiarski Wierch |
![]() |
Tomanowy Wierch i Smreczyński Wierch z perspektywy szlaku |
![]() |
Widok z Kazalnicy |
![]() |
Wyżnia Polana Tomanowa, Tomanowy Wiech, Smreczyński Wierch i Kamienista |
![]() |
Zbliżenie na Wyżnią Polanę Tomanową |
![]() |
Widok na Kominiarski z Polany Tomanowej |
![]() |
Pyszne otoczenie polany - Tomanowy Wierch |
![]() |
Ornak ponad świerkami |
Skoro tak sprawa wygląda, to nie pozostaje nic innego jak po 20 minutach odpoczynku wstać i… i iść cudną Doliną Kościeliską 😉 Początkowo trochę koślawo powłóczę nogami, ale po chwili przyzwyczajam się do marszu. Dobrze, że chociaż „Gromowładny” nam sprzyja i słońce chowa się za chmurami. Po drodze wmawiamy sobie, że nic nas nie boli, że to nawet przyjemnie tak sobie pospacerować. Ale nie! Nie jest przyjemnie i boli jak cholera! Oboje marzymy o obiedzie i błogim zimnym prysznicu. Tego dnia Kościeliska jakoś dziwnie się rozciągnęła, bo końca nie widać i gdyby tego było mało, ponownie zaczyna sakramencko prażyć słońce. Chyba zaraz usiądę i się rozpłaczę! Ale nie…w tym momencie jeszcze przyspieszamy, bo iść i tak trzeba, a im szybciej to trochę mniej boli, no i prędzej skończy się ta katorga. Po 1h i 10minutach znajdujemy się przy samochodzie. Z prędkością światła ściągam znienawidzone Meindle i ubieram na stopy sandały, uff…
Dopiero teraz „na chłodno” mogę podsumować sobotni dzień. Przecież ostatni etap naszej trasy nie jest w stanie przyćmić całej reszty. Wszystkie podejścia niczym kondycyjny killer wysysały z nas pokłady energii, ale uczucie zdobycia czterech dwutysięczników jednego dnia - bezcenne. Zejście…hmmm… może przemilczę tę kwestię, ale ani przez minutę nie żałowałam wyboru trasy. Urokliwa Dolina Tomanowa warta była każdego postawionego kroku. Cały dzień wymordował nas niesamowicie, ale wynagrodziliśmy sobie sytym obiadem i zimnym piwem. Nikt mnie już nie namówi na taką morderczą trasę w lecie, ale i tak wszyscy dobrze wiemy, że było warto. Wspomnienia pozostaną na zawsze. I na długo również zapamiętam ten swój szczery i ten bezsilny uśmiech też 😉
A.N.
04.07.2015
Upału nie zazdroszczę, ale sama aura zacna, nic tylko iść. <3
OdpowiedzUsuńPolecam zejście Tomanową - wyborne :D
OdpowiedzUsuń