W Izerach czas płynie wolniej – Hala Izerska i Stacja Orle z Jakuszyc

Izery zapadły w mojej pamięci już po pierwszych odwiedzinach i czułam, że niedługo wrócę. Bardzo chciałam wrócić. I tak oto we wrześniu trafiam w Sudety Zachodnie i na pierwszą wędrówkę wybieram właśnie Góry Izerskie. To niewielkie i również niezbyt wysokie pasmo leży na pograniczu polsko-czeskim, a po polskiej stronie najbardziej charakterystycznym punktem jest Hala Izerska. W zeszłym roku zobaczyłam tylko jej niewielką część, więc tym razem mam zamiar odkryć ją wzdłuż i wszerz. Tak powstaje plan na wędrówkę z Jakuszyc.
W Jakuszycach melduję się nieco po 7:00 i staję na jednym z dużych płatnych parkingów. Jest pusto i rześko, ale pierwsze promienie słońca pozytywnie mnie nastrajają. Szybko odnajduję interesujący mnie szlak zielony i niebawem maszeruję szeroką, wygodną drogą przez las. Ścieżka delikatnie wznosi się w górę, a krajobraz ma w sobie jakąś niesamowitą magię. Może dawno nie byłam w górach, a może to ta poranna pora? To nieistotne - bardzo mi się tu podoba.

Parking w Jakuszycach
Szlak zielony
Magia lasu
Widok na kopalnię kwarcu Stanisław
Po upływie 30 minut docieram na Rozdroże pod Cichą Równią, które jest oczywiście skrzyżowaniem szlaków. Tu żegnam się z kolorem zielonym i od teraz będę podążać za niebieskimi znakami aż na Halę Izerską. Tabliczki przewidują na ten odcinek 1h 15minut, ale czas nie gra roli. Wędrowanie izerskimi szlakami to czysta przyjemność! Pierwszy odcinek czeka mnie szeroką szutrową drogą praktycznie po równym terenie, a otoczenie drzew relaksuje moje myśli. Po kwadransie szlak odbija nieco w lewo i odtąd podążam po drewnianych podestach. Oznacza to nic innego jak to, że wchodzę na bagienny teren, a ścieżka przebiega wśród uwielbianych przeze mnie torfowisk. Izerski Rezerwat ma powierzchnię aż 530ha, a powstał celem ochrony tego unikalnego krajobrazu oraz wielu gatunków roślin i zwierząt. Warunki klimatyczne Gór Izerskich są niezwykle surowe, zbliżone do arktycznego klimatu Skandynawii i to właśnie one zdecydowały o tak dużym rozwoju torfowisk. Marsz przebiega wśród tego krajobrazu jeszcze wolniej, a nieskazitelna cisza i charakterystyczny zapach niesie się wraz z delikatnym wiatrem. Cudowności ❤

Rozdroże pod Cichą Równią i altanka niczym z Islandii
Wkraczam w świat torfowisk
Las
Wędrując w ciszy…
Po 20 minutach wyłaniam się z magicznego lasu i kontynuuję wędrówkę ponownie szeroką szutrową drogą, która wcale nie jest mniej ładna. Jest wciąż niewymagająco, cisza cudownie nastraja, a głębokie wdechy łapczywie wciągają to górskie, pachnące powietrze. Czas mija niepostrzeżenie i niebawem docieram na Halę Izerską, a raczej jej południowy kraniec. Widok jest imponujący – bezkres falujących na wietrze traw, a na horyzoncie żywej duszy. Obserwuję niewielkie wzniesienia otaczające halę, kwitnące wrzosy i pojedyncze drzewa. A potem ruszamy – do centralnego punktu Hali, do Chatki Górzystów. 

Pierwsze spojrzenie na Halę Izerską
Wrzosy 💜
Wzniesienia na granicy polsko-czeskiej
Iść w stronę słońca
Na hali mija mnie kilkoro rowerzystów i wciąż mogę cieszyć się krajobrazem na wyłączność. Na niewielkim odcinku drogę szutrową zastępuje asfalt i co zaskakujące wędruję między kosodrzewiną – to właśnie na Hali Izerskiej wykształciło się najniżej położone w Polsce stanowisko kosówki. Otoczenie z każdym krokiem zachwyca bardziej i najchętniej siadłoby się gdzieś w tej trawie i zagubiło na dłużej. Niestety jesienne powietrze daje się odczuć i pomimo słońca, jest chłodno. A może to właśnie klimat Gór Izerskich? Każdy z powodów jest dobry, by zmierzać wprost do schroniska.

Mostek nad strumieniem

Krajobraz zachwyca
Samotna brzoza
Asfalt wśród kosówki
Chatka Górzystów coraz bliżej
Po 20 minutach docieram do celu i bez chwili zawahania podchodzę do okienka i zamawiam naleśnika z jagodami. Chatka Górzystów słynie z tego przysmaku i to również on ściąga tu tłumy turystów. Ale nie dziś – dzisiaj w środku tygodnia o godzinie 10:00 jestem w schronisku sama. Jadalnia nie jest duża, ale bardzo przytulna i z charakterem, natomiast samo schronisko nie ma prądu, bieżącej wody, a w piecu należy napalić sobie samemu. Nie odstrasza to jednak turystów i o nocleg w Chatce jest bardzo ciężko, nawet jeśli do dyspozycji są tylko pokoje wieloosobowe. 

Chatka Górzystów wewnątrz
Cała prawda o zimie 😉
Naleśnik z jagodami 😋
Widok spod schroniska
Na drogę powrotną do Jakuszyc wybrałam szlak czerwony wiodący wzdłuż rzeki Izery obok Stacji Turystycznej Orle. Całość 6-kilometrowego odcinka wiedzie szeroką, żwirową drogą praktycznie bez żadnych przewyższeń. W Izerach najbardziej mnie zachwyca ich odmienność – nie czuję się tu ani jak w górach, ani w dolinach. To trzeba poczuć na własnej skórze. Po 30 minutach marszu docieram do najpiękniejszego punktu na trasie. Szlak czerwony bowiem styka się z brzegiem Izery, wskazując idealne miejsce na odpoczynek. Siadam na jednym z rozgrzanych słońcem kamieni i wsłuchując się w szum wody, podziwiam ten unikalny krajobraz. 

Powrót z Hali Izerskiej
Szlak czerwony
Nad brzegiem Izery
Pod drugiej stronie już Czechy
Po błogim lenistwie, z wielką niechęcią udaję w dalszą drogę. Co prawda szlak wciąż jest wygodny i kompletnie niemęczący, ale ruszyć się z takiego miejsca to nie lada problem. W samo południe docieram do Stacji Turystycznej Orle, jednak nim się zatrzymam, chcę odwiedzić jeszcze jedno miejsce – kamień Granicznik i graniczny most na Izerze. W tym celu skręcam w prawo na szlak zielony i pośród drzew eksploruję kolejny nieznany dotąd zakątek. Granicznik, to szczyt o wysokości 870m n.p.m., na którym znajduje się ciekawy zespół skalny. Natomiast by dotrzeć do mostu na Izerze, trzeba stracić sporo wysokości, a na miejscu czeka mnie niemały zawód. Okazuje się, że most został rozebrany w 2020 roku i oczekuje na odbudowę. Cóż począć, wracam na Orle. 

Szlak zielony
Granicznik
Granica polsko-czeska
Po kwadransie ponownie jestem przy Stacji Turystycznej Orle i obserwuję ruch turystyczny, któremu sprzyjają łatwe i krótkie szlaki. Budynek Orle zachwyca swoja oryginalnością, bowiem zaadaptowany jest po dawnej hucie szkła Karlstal. Obiekt jest czynny cały rok i oferuje noclegi w przystępnych cenach. Siadam na zewnątrz, by nacieszyć się pogodą, a potem pozostaje mi tylko powrót do samochodu. 

Schronisko Orle
Szlakowskazy
Obiekt noclegowy 2
Po odpoczynku obieram ponownie wariant czerwony, który zaprowadzi mnie do Jakuszyc. Najpierw maszeruję spokojnie po równym terenie i wciąż szeroką drogą. Niespodziewanie szlak odbija w wąską ścieżkę lasem i zamiast tracić wysokość, to ją zdobywam. Niebawem okazuje się, że wspinam się na punkt widokowy Samolot, który z daleka wygląda jak pas startowy na lotnisku. Potem już tylko czeka mnie utrata wysokości, a 2-kilometrowy leśny odcinek przebiega wygodną drogą. 

Samolot
Dzisiejsza pętla przez Góry Izerskie była kwintesencją obcowania z naturą. Ciężko mi powiedzieć, czy byłam w górach, czy na nizinach, bo dziś najważniejsze było podziwianie unikalnego krajobrazu. Izery są zdecydowanie niedocenianym pasmem, bo mając w pobliżu Karkonosze, częstokroć są pomijane, a kompletnie nie powinny! Dla mnie mają w sobie jakiś mistyczny element – tak jak Bieszczady – one kradną duszę. To z pewnością nie koniec mojej przygody z Izerami, na tym urlopie jeszcze się tutaj pokręcę 😁


A.N.

08.09.2020

 

 

2 komentarze:

  1. Ładnie napisane..chyba sie wybiorę jesienią

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo polecam :) Wrzosy pięknie kwitną, a przyroda jakby spokojniejsza.

      Usuń