Najpiękniejsze hale Beskidu Żywieckiego - Pawlusia, Rysianka, Lipowska, Bieguńska, Bacmańska, Redykalna, Cukiernica, Boracza


Upalny poranek wita mnie w Żabnicy. Parking jeszcze świeci pustkami i choć powoli zbliża się 8:00, to okolica wciąż jest ospała. Obieram szlak zielony, który początkowo prowadzi mnie asfaltem między domami, a zapach kawy z przydrożnych domów działa kojąco. Wolnym krokiem idę coraz wyżej, a słońce cudownie oślepia moje oczy. To będzie dobry dzień - spokojny i wyciszający. 

Pierwszy odcinek
Po 20 minutach szlak nieoczekiwanie skręca z drogi jezdnej w las, więc trzeba być czujnym, by go nie przegapić. Rozkładam kije i zaczynam umiarkowanie piąć się w górę, a cień drzew przyjemnie równoważy gorące powietrze. Kiedy wychodzę z lasu momentalnie robi się upalnie, ale muszę się przyzwyczaić, ponieważ tak spędzę kolejne 14 kilometrów. Szlak jest pusty, turystów praktycznie nie spotykam, ale trzeba przyznać, że ten wariant na Rysiankę jest nudnawy. Widoki są mocno ograniczone, a wąska ścieżka wije się między krzaczorami. Przychodzi jednak taki moment, że wszystko jest takie, jak być powinno. Ostatni odcinek na Halę Pawlusią prowadzi wygodnym trawersem wśród gęstych paproci i soczystej zieleni świerków. Korzenie drzew wyrastają z ziemi niczym w baśni, a wąska dróżka prowadzi do innej czasoprzestrzeni. 

Najpierw nudno
Magiczne paprocie
Wśród świerków
Po upływie 1h 40min melduję się na Hali Pawlusiej, która jest pierwszą polaną na mojej dzisiejszej trasie. Przede wszystkim wzrok przyciąga masyw Romanki, który w połączeniu z trawami wprawianymi w ruch tworzy niesamowity efekt. Na hali prowadzony był wypas owiec do około 1980 roku, ale z powodu nieopłacalności teraz Pawlusia powoli zarasta lasem. Zatrzymuję się na chwilę kołysana wiatrem, po czym trójkolorowym szlakiem ruszam w kierunku Rysianki. 

Hala Pawlusia z widokiem na Martoszkę i Romankę
Ścieżka przez halę
Ostatnie podejście nie jest wymagające, prowadzi szeroką drogą po luźnych kamieniach i zaledwie 10 minut zajmuje jego pokonanie. Niebawem wyłania się przede mną schronisko, a wokół kręci się tylko kilkoro turystów. Taka sytuacja w tym miejscu nie należy do najczęstszych, ponieważ Rysianka jest jednym z najchętniej odwiedzanych miejsc w Beskidzie Żywieckim. Ten stan rzeczy ma oczywiście podłoże w pięknej panoramie, która obejmuje nie tylko Beskid Żywiecki z Pilskiem i Babią Górą, ale także Tatry i całą gamę słowackich łańcuchów. Natomiast schronisko na hali oferuje świetne jedzenie, 50 miejsc noclegowych, saunę oraz miejsce na palenisko. Ja tymczasem zasmucona wieścią o braku świeżo wypiekanych drożdżówek, oddalam się na polanę w celu beztroskiego lenistwa.

Schroniska PTTK Rysianka
Od zaplecza
Boisko z widokiem na Beskid Żywiecki
Hala Rysianka oraz panorama obejmująca Diablak i Pilsko
Słowackie pasma dzisiaj słabo widoczne
Raz jeszcze schroniska od frontu
Kolejny cel – Hala Lipowska. Bez problemu odnajduję szlak żółto-zielono-niebieski, który prowadzi mnie szerokim duktem wśród drzew, paproci i borówczysk. Idę wolnym krokiem, chyba mimowolnie zwalniam i obserwuję otaczającą mnie przyrodę. Schroniska oddalone są od siebie zaledwie 10 minut drogi, więc niebawem jestem na miejscu, a marsz sprawia mi niebywałą przyjemność. Przedpołudniowe słońce pali skórę, a delikatny wiatr muska ją dla złagodzenia. W powietrzu czuć zapach lata, a sucha ziemia pod stopami tylko potwierdza porę roku. Turystów mijam niepostrzeżenie, i tych na szlaku, a także tych pod schroniskiem. Co prawda żagle browaru Pinta kuszą, by skosztować zimnego trunku, jednak jako kierowca muszę obejść się smakiem. Idę dalej – ku kolejnym halom. 

Droga na Lipowską
Nature 💚
Schronisko Lipowska
Aktualnie do wyboru mam szlak zielony i żółty, ale ja będę się trzymać tego drugiego. Różnica polega na tym, że szlak zielony prowadzi głównie lasem, natomiast żółty wiedzie przez malownicze hale – Bieguńską, Bacmańską oraz Redykalną. Każdy milimetr panoramy jest na wagę złota, dlatego na polanach z rozkoszą podziwiam widok m.in. na Beskid Żywiecki, Małą Fatrę czy Góry Choczańskie. Miękka ścieżka prowadzi praktycznie po równym terenie z niewielką deniwelacją, więc marsz jest czystą przyjemnością. Gorąc również tak nie doskwiera, ponieważ na otwartym terenie wiatr szaleje w najlepsze i przyjemnie równoważy upał. Halę Bieguńską i Bacmańską mijam bez przystanku, jednak na Redykalnej już bezczelnie rozkładam się w trawie i odpoczywam. Sama, po cichu, rozkosznie… 

Na szlaku zielono 😍
Najpierw Hala Bieguńska
Sielankowo
Niebawem docieram na Halę Bacmańską
Na koniec Hala Redykalna
Na Hali Redykalnej obieram szlak czarny, który przez Halę Cukiernicę Niżną doprowadzi mnie na Halę Boraczą. Najpierw jednak czeka mnie marsz w dół po luźnych kamieniach – na początku szeroką drogą, a potem nieco węższą ścieżką. Niemiłosierny upał doskwiera coraz bardziej, więc do przodu pcha mnie jedynie myśl o zimnym bezalkoholowym na Boraczej. Niebawem szlak czarny łączy się z zielonym, a potem mijam Halę Cukiernica Niżna, która swoim sielankowym wyglądem przyciąga wędrowca do siebie. 

Widok ze szlaku zielonego na Romankę, Halę Pawlusią, Rysiankę i Lipowską
Cukiernica Niżna
Pędzę dalej do swojej oazy, od której dzieli mnie zaledwie 10 minut marszu. Tam zmierzam wprost do bufetu i choć nie doskwiera mi głód, to biorę słynne jagodzianki na wynos, a zimne piwo do ręki. Tutaj ruch turystyczny jest już znaczny, ale nie ma co się dziwić, kiedy schronisko jest tak blisko cywilizacji. Miejsca jednak jest pod dostatkiem, także każdy znajdzie dla siebie odpowiedni kąt. Ja siadam z widokiem na Romankę i Rysiankę - pora odetchnąć, bo potem trzeba wracać w smutne doliny… 

Schronisko na Hali Boraczej
Matka Boża Opiekunka Turystów
Odpoczynek z widokiem na Romankę i Rysiankę
Redykalny Wierch i Hala Cukiernica
Hala Boracza i Prusów
Sielsko
By dostać się z powrotem do Żabnicy, mogę obrać szlak czarny lub iść kawałek w kierunku Prusowa i tam odbić w prawo na drogę jezdną przez osiedle. Tak też czynię i aż do samochodu podążam asfaltem. 40 minut upływa dość spokojnie, a całość trasy kończę po 16km i 6,5h.
Pętla przez 8 najpiękniejszych hal Beskidu Żywieckiego jest swoistym „must see” w tych rejonach. Chyba nie ma bardziej widokowej trasy w Beskidzie Żywieckim, a przy tym jest ona niewymagająca. Po drodze znajdują się aż trzy schroniska i masa miejsc, gdzie można przysiąść i odpocząć. Ruch turystyczny również rozkłada się umiarkowanie, ja kompletnie go nie odczułam i praktycznie cały czas wędrowałam sama, mijając tylko kilka osób. Polecam każdemu żądnemu eksploracji Beskidu Żywieckiego – nie pożałujecie 😁



A.P.
10.07.2020



2 komentarze: