Pętla z Bystrej przez Beskid Śląski - Szyndzielnia, Klimczok, Magura

Moje góry – tak mogłabym nazwać Klimczok i Szyndzielnię ze względu na ich bliskie położenie mojego miejsca zamieszkania. Jako że moje, częstokroć będące alternatywą na niepogodę, dlatego w sobotę dla odmiany postanawiamy przy korzystnej pogodzie zdobyć Szyndzielnię, Klimczok i jako wisienkę na torcie Magurę. Klasycznie na szlak ruszamy o godzinie 8:00, a startujemy z Bystrej koło Bielska, idąc zgodnie z zielonymi znakami. Od samego początku obserwujemy nasz pierwszy cel – schronisko PTTK na Szyndzielni, a będziemy je zdobywać od Przełęczy Kołowrót. Pierwszy odcinek maszerujemy drogą i dopiero po 25 minutach wchodzimy na leśną, górską ścieżkę. 

Pierwsze szlakowskazy
Początkowo szlak jest błotnisty i rozjeżdżony przez leśników. Nie idzie się nazbyt przyjemnie, a z każdym krokiem droga prowadzi bardziej w górę. Po 30 minutach chociaż podłoże staje się bardziej przystępne i wokół robi się zdecydowanie bardziej biało. Po kolejnym kwadransie marszu osiągamy wysokość 770m n.p.m. i stajemy na Kołowrocie. Spoglądamy na żółty szlak, który zapowiada optymistyczne 30 minut do celu. 

Szlak zielony w kierunku Kołowrotu
Przełęcz Kołowrót
I mała ja
Zapowiadane 30 minut okazuje się tym razem dokładnym czasem pokonania odcinka do schroniska. Szlak najpierw ostro pnie się w górę, ale już niebawem spokojnie trawersuje zbocze góry i nie jest wymagający. Czasem tylko wędrówkę utrudnia lód pod śniegiem, ale to raczej sporadyczne przypadki. Stajemy na widokówce przed schroniskiem i patrzymy w dal. Niebo wciąż jest zachmurzone, ale po dokładniejszym przyjrzeniu się, widzimy Tatry. Jednak największą uwagę przyciąga Babie Góra. Wchodzimy do schroniska na krótki odpoczynek, gdzie zjadam z apetytem dwie buły i popijam ciepłą herbatą.

Widok z Szyndzielni
Schronisko od drugiej strony
Po około 30 minutach przerwy ruszamy w kierunku Klimczoka. Po chwili mijamy szczyt Szyndzielni i szeroką ścieżką po równym terenie podążamy w pierwszych promieniach słońca. Tu pogoda nie zawiodła. Szlak czerwony prowadzi grzbietem, więc jest dosyć widokowy. Po lewej cały czas towarzyszy nam Babia, natomiast po prawej nieśmiało wyłania się Błatnia, Palenica i Jaworze. 

Szczyt Palenica, a w dole Zapora w Wapienicy
Błatnia pod pierzynką
Niebawem docieramy do rozwidlenia szlaków i podążamy cały czas prosto. Ku naszemu zdziwieniu większość piechurów odbija w lewo, omijając tym samym szczyt. A szkoda, bo widok z Klimczoka ma swój urok. Śnieg pod stopami jest dość mokry, a przy podejściu ucieka spod nóg, odsłaniając złowieszcze połacie lodu. Po upływie 30 minut docieramy na szczyt - jest niesamowicie ciepło, a w oczy razi blask odbijający się od śniegu. Spoglądamy na przeciwległą Magurę, na Babią, Pilsko i rozdzielające je Tatry. Jest nieziemsko. Zimowy krajobraz przetrwał próbę na szczycie Klimczoka. 

Autostrada na szczyt
Schronisko Klimczok na zboczach Magury, również pod pierzynką
Wiatr rozwiewa chmury i wyłaniają się Tatry
Już po chwili lepiej widoczne
Flaga Polski na szczycie
Z bliska
Gdy nadchodzi właściwa pora szykujemy się do zejścia. Schodząc lewą stroną zbocza, obserwujemy morze chmur po prawej oraz odsłaniające się na chwilę Skrzyczne. Po 5 minutach znajdujemy się na siodełku i zmierzamy w kierunku schroniska. Planujemy krótką przerwę, po czym ruszymy niby w drogę powrotną, a tak naprawdę w pogoni za widokami. 

Skrzyczne
Szczyt Klimczoka widoczny z Siodełka
Schronisko Klimczok
Ostatnie spojrzenie na szczyt i schronisko
Tłoczne schronisko opuszczamy po kwadransie i kontynuujemy wędrówkę szlakiem czerwonym. Zmierzamy w kierunku szczytu Magury, na której byłam zaledwie raz i zapamiętałam je jako niesamowicie widokowe. Po niespełna 10 minutach wychodzimy na grzbiet sławetnej Magury, skąd od razu możemy podziwiać krajobraz: po lewej Szyndzielnię, Beskid Mały, a w dole miejscowości aż do jeziora Goczałkowickiego, natomiast po prawej Skrzyczne, Beskid Żywiecki, Tatry oraz Żywiecczyznę. Cud miód malina, a z każdym krokiem jest coraz lepiej. Uwielbiam <3 

Stacja GOPR
Szyndzielnia
Bielsko-Biała i inne aglomeracje
Skrzyczne
Beskid Żywiecki + Tatry w pakiecie
Beskid Mały
W promieniach słońca i dobrych humorach, snujemy plany na letnią wędrówkę na Magurę. Po chwili wracamy jednak do rzeczywistości, bo pod śniegiem czai się sporo lodu, więc trzeba uważać. Jednak raki wciąż pozostają w plecaku. Po długiej wędrówce grzbietem zaczynamy w końcu tracić wysokość, nie tracąc przy tym widoków. Po 25 minutach docieramy do rozstaju szlaków, gdzie skręcamy w lewo i kontynuujemy wędrówkę wciąż czerwonymi znakami. Po chwili nieopodal szlaku dostrzegamy ruiny dawnego kąpieliska, a zarazem schroniska pod Magurą, które spłonęło w 1945r w wyniku ostrzału. 

Sielanka
Żywiecczyzna z Jeziorem i Beskidem Żywieckim
Ruiny
Żwawym krokiem, wciąż pośród widoków początkowo trawersujemy, by potem coraz ostrzej schodzić . Niestety wchodzimy w piętro, gdzie nie ma już śniegu i marsz nie jest tak przyjemny jak w zimie. Po 40 minutach mijamy leśną kapliczkę „Lanckorona” i dalej wąską ścieżką zmierzamy w dół. Pętlę domykamy po 4,5h w drodze i 15 km na liczniku. 

A.N.

06.02.2016



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz