Widokowa pętla z Soblówki na Halę Rycerzową


Kolejne niedzielne popołudnie zapowiada się słoneczne. Tym razem chcę zrealizować 12-kilometrową pętlę z kulminacją na Hali Rycerzowej, będącej świetnym punktem widokowym na Beskid Śląski, Żywiecki, a nawet Małą Fatrę i Tatry.
W Soblówce pojawiam się o godzinie 14:30 i ruszam szlakiem zielonym, który prowadzi na Przełęcz Przysłop. Zgodnie z oczekiwaniami większość wędrowców idzie w przeciwnym kierunku, podczas gdy w górę maszeruję samotna ja. Do zachodu słońca mam prawie 6 godzin, więc spokojnie zdążę nie tylko zamknąć pętlę, ale i odpocząć na szlaku. Wariant zielony przez około 4 kilometry prowadzi drogą asfaltową, a później szutrową z niewielką deniwelacją. Maszeruję w otoczeniu lasu, a sierpniowe powietrze dziś nie jest aż tak upalne.

Szlak zielony
Chwila oddechu
Po 45 minutach podłoże wreszcie zmienia się na leśną ścieżkę, choć najpierw podążam przez niewielką polanę. Do Przełęczy Przysłop pozostało mi 15 minut marszu, a przewyższenie wciąż jest nieodczuwalne. Szlak nie jest zbyt popularny, ponieważ większość turystów wybiera na Rycerzową wariant żółty, którym akurat ja będę schodzić. Po zapowiadanym czasie docieram do granicy państwa i przełęczy oddzielającej Wielką Rycerzową od Świtkowej. Na Przysłopie znajduje się niewielka polana z obłędnym widokiem na Świtkową oraz altanka, gdzie można odpocząć. Ja jednak bez przystanku lecę dalej.

Szlak na Przełęcz Przysłop
Pusto i kameralnie
Widok na Świtkową
W kierunku Rycerzowej
Aby zdobyć Wielką Rycerzową należy obrać szlak niebieski, jednak ja z pełną premedytacją podążam wariantem żółtym prosto na Halę Rycerzową. Szczyt bowiem jest zalesiony i pozbawiony widoków, więc trawersuję jego wschodnie zbocza i kieruje się do schroniska. Odcinek jest rzadko uczęszczany, a na całej długości 2 kilometrów nie spotykam kompletnie nikogo. Początkowo maszeruję wąską ścieżką przez las liściasty, która wkrótce łączy się z jedną z dróg pożarowych. Ostatni etap szlaku żółtego to marsz intensywnie pod górę przez wschodni skraj Hali Rycerzowej. Za mną odsłaniają się widoki na Beskid Żywiecki, choć wędrówka przez złotą polanę jest przyjemna sama w sobie.

Widoki na Beskid Żywiecki
Miejsce na ognisko i namiot
Po łącznie 2,5h melduje się Hali Rycerzowej, która zamiast błyszczeć w blasku słońca, chowa się w cieniu. Pogoda trochę się nie sprawdziła, ale i tak przyjemnie jest usiąść pod schroniskiem i powdychać nieco górskiego powietrza. Polana rozciąga się wokół Przełęczy Halnej, pomiędzy Wielką i Małą Rycerzową, natomiast nazwa hala nie pochodzi od piętra roślinności, a dawnego określenia miejsca wypasu owiec. Bacówka na Rycerzowej powstała z inicjatywy Edwarda Moskały i była pierwszym obiektem tego typu w Beskidach. Uroczyste otwarcie schroniska miało miejsce w 1975 roku, dysponuje ono 34 miejscami noclegowymi, bufetem oraz jadalnią.

Bacówka PTTK na Rycerzowej
Panorama na schronisko, Beskid Żywiecki, a w pogodne dni w oddali również widać Tatry
Po odpoczynku udaję się w drogę powrotną – przez Małą Rycerzową aż do Soblówki. W tym celu obieram szlak zielony, który później zmienię na żółty. Początkowo muszę wspiąć się na Małą Rycerzową, jednak podejście jest bardzo krótkie. Już niebawem znajduję się na rozległej szczytowej polanie, która oferuje szeroką panoramę na Beskidy, Tatry, czy Małą Fatrę. Dziś widoczność nie jest aż tak znakomita, ale i tak warto nadrobić drogi i pojawić się w tym miejscu.

Widok na Wielką Rycerzową z podejścia na Małą
Hala i bacówka
Mała Rycerzowa
Widok na Małą Fatrę
Niebawem wkraczam na szlak żółty, którym będę maszerować do samochodu przez 45 minut. Wąska ścieżka sprawnie prowadzi mnie w dół, a po drodze nie spotykam już nikogo. Przyznam, że te niedzielne powroty za każdym razem niesamowicie mnie wyciszają i wprawiają w taką przyjemną melancholię. Wieczór jest ciepły, wokół słychać tylko przyrodę, czuję że cały krajobraz powoli usypia, a ja jestem jedynym obserwatorem tego niezwykłego zjawiska. Mimowolnie zwalniam kroku, choć czas i tak mija nieubłaganie. Kiedy o 19.00 wsiadam do samochodu, delikatnie się uśmiecham, po czym odpalam silnik i wracam do miejskiej dżungli.

Pusty szlak żółty
Ja i przyroda
Dzisiejsza pętla wyniosła zaledwie 12 kilometrów, ale na trasie nie brakowało widokowych punktów i przyjemnych krajobrazów. Mnie znowu ten Beskid Żywiecki zachwycił i pozwolił się wyciszyć niedzielnym, spokojnym popołudniem. To niesamowite, jak na zakończenie tygodnia taka wędrówka relaksuje i pozwala dostrzec szczegóły. Przebywanie nad poziomem morza dodaje mi sił, żeby potem przetrwać trudne chwile w dolinach. 


A.P.
07.08.2022



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz