Lubię nieoczywiste pętle i nieuczęszczane szlaki. Właśnie według tych kryteriów powstaje w mojej głowie plan na kolejną wycieczkę w Beskidzie Żywieckim, którą uskutecznię w upalne, lipcowe popołudnie. Wędrówkę rozpoczynam w Złatnej, gdzie startuje szlak niebieski na Halę Lipowską. Na miejscu znajduję się kilka minut przed 14.00 i ruszam w górę drogą asfaltową. Soczysta zieleń otacza mnie z każdej strony, a już po 15 minutach skręcam na leśną ścieżkę, co jest dobrym zwiastunem w ten upalny dzień.
|
Szlak niebieski |
Szlak prowadzi umiarkowanie w górę, a wąska ścieżka kluczy między drzewami. Niestety niebawem wychodzę na otwarty teren, gdzie źdźbła traw jakby przyciągały słońce do siebie, tworząc tropikalny klimat. Na szczęście niedługo ponownie znikam w lesie i choć na chwilę daję odpocząć spalonej żarem skórze. Idę powoli, staram się uspokoić oddech i jakoś przyzwyczaić do ciężkiego, lipcowego powietrza. Niebawem jednak szlak wyłania się na powierzchnię i odtąd wąska dróżka trawersuje zbocza Bacmańskiej Góry, a następnie Boraczego i Lipowskiego Wierchu. Głównie idę odkrytym terenem, czasem znikam pod koronami drzew, a ścieżka momentami jest tak wąska, że muszę się przedzierać między kłosami traw. To wszystko potwierdza częstotliwość uczęszczania niebieskiego szlaku, na którym w przeciągu 1,5h spotykam zaledwie dwoje piechurów.
|
Upalna polana |
|
Trawers z widokiem na Boraczy i Lipowski Wierch |
|
Widok na Pilsko |
|
Momentami znikam w magicznym lesie |
|
Wierzbówka przy szlaku |
|
Ponownie Pilsko
|
Po pokonaniu 7 kilometrów docieram do łącznika z żółtym szlakiem i choć wędrówka zajęła mi prawie 2 godziny, to kompletnie się nie dłużyła. Teraz czeka mnie ostrzejsze, lecz krótkie podejście, gdzie moim wrogiem wciąż nie jest nachylenie terenu, lecz słońce. Po 10 minutach znowu znikam w lesie, a świerkowy bór na zboczach Lipowskiego Wierchu jest nadzwyczaj magiczny. Soczysta zieleń drzew i borówczysk w połączeniu ze świergotem ptaków oraz zapachem lasu, tworzą niesamowitą aurę i przyjazny klimat. Na tym odcinku zdecydowanie zwalniam i daję się wciągnąć w ten górski krajobraz. Lubię takie miejsca, niby tak zwyczajne, a jak bardzo wyjątkowe.
|
Wierzbówka i Pilsko |
|
Magiczny las |
|
Świerki i borówki |
Muszę przyznać, że 8km szlaku niebieskiego było niesamowicie różnorodne i absolutnie nie pozwalało popaść w monotonię. I tak po upływie łącznie 2h 30min docieram na Halę Lipowską. Po godzinie 16:00 nie ma na miejscu już tłumu wędrowców, więc mogę w spokoju ugasić pragnienie i zaspokoić głód plackami ziemniaczanymi. Z polany przy dobrej widoczności można podziwiać panoramę Tatr, jednak dziś widać zaledwie Beskid Żywiecki oraz zarys Małej Fatry. Taki urok letniego powietrza. Schronisko natomiast oferuje 48 miejsc noclegowych i jedną z najlepszych domowych kuchni w Beskidach.
|
Bacówka na Hali Lipowskiej |
|
Panorama z hali na Beskid Żywiecki i Małą Fatrę |
|
Schronisko |
Po odpoczynku ruszam w dalszą drogę. Teraz czeka mnie 3,5-kilometrowy odcinek szlakiem żółtym przez trzy widokowe hale – Bieguńską, Bacmańską i na zakończenie Redykalną. Idę głównie po równym terenie lub delikatnie w dół, a widoki nie opuszczają mnie ani przez moment. Powietrze wciąż jest ciepłe, ale o tej godzinie już łagodne, delikatny wiatr muska moją skórę, więc marsz jest czystą przyjemnością. Ruch turystyczny z minuty na minutę maleje, aż w pewnym momencie na szlaku już nie spotykam nikogo. Po 45 minutach spokojnego i niewymagającego marszu docieram na Halę Redykalną, gdzie z przyjemnością się rozsiadam, podziwiając popołudniowy krajobraz. Miejsce jest bardzo malownicze, a rozległa panorama dodaje walorów temu miejscu.
|
Hala Bieguńska |
|
Hala Gawłowska |
|
Hala Bacmańska |
|
Hala Redykalna |
|
Szczyt polany |
O 18:00 niechętnie wstaję i kontynuuję marsz żółtym szlakiem. Przebiega on przez środek polany w kierunku południowo-zachodnim, co oznacza że wciąż jest widokowo, a teraz nie tylko mogę podziwiać Małą Fatrę i Beskid Żywiecki, ale także Beskid Śląski. Po chwilowej utracie wysokości za plecami mogę już obserwować Redykalny oraz Boraczy Wierch, które w soczystych zielonych barwach dumnie prezentują swoje walory. Jeszcze kawałek maszeruję odkrytym terenem, po czym wąska ścieżka znika pomiędzy drzewami, a na szlaku pojawia się cień.
|
Redykalny Wierch i Boraczy Wierch |
|
Hala Redykalna z nowej perspektywy |
|
Łobuz na szlaku 😉 |
Przez następny kilometr szlak żółty kluczy między drzewami, co jednak nie oznacza, że nie jest atrakcyjny widokowo. Krajobraz wciąż jest przyjemny i nie opuszczają mnie także panoramy. Ścieżka prowadzi po luźnych kamieniach najpierw delikatnie w dół, a później nieco ostrzej. Po 20 minutach docieram do osiedla Zapolanka, będącego przysiółkiem wsi Złatna. Odkryty teren ponownie oferuje sielankowe, spektakularne widoki, a słońce kładące się na górskich zboczach, jeszcze bardziej dodaje uroku temu miejscu. Robię głęboki wdech, po czym idę dalej ku dolinom.
|
Szlak żółty do Zapolanki |
|
Lubię te Beskidy 💪 |
|
Zapolanka 💛 |
|
Zielono! |
Do zamknięcia pętli pozostaje mi ostatni odcinek – od osiedla Zapolanka do Złatnej, gdzie stoi mój samochód. Etap ten będzie przebiegał drogą jezdną, wręcz po świeżo położonej nawierzchni, ale widokowo wciąż jest sztos. Beskidy otaczają mnie z każdej strony, a dzień chylący się niespiesznie ku zachodowi, powoli usypiająca przyroda, ciche cykanie świerszczy i szelest trawy, działają na mnie kojąco. Jak dotychczas powoli stawiam kroki, nigdzie się nie spieszę, a kilometry i czas mimowolnie upływają. Pętlę zamykam około godziny 19:30 po 16 kilometrach spędzonych w górach.
|
Sielankowo
|
|
Pasmo graniczne
|
|
Droga
|
|
Tam niedawno byłam – Hala Redykalna |
|
The end
|
To było kolejne świetnie spędzone popołudnie w Beskidzie Żywieckim. Opisana pętla wydaję się niezbyt popularna z wyjątkiem kilku odcinków, a już na pewno nieoczywista. Lubię takie kombinacje, bo mogę poznawać dotąd nieodkryte szlaki, co również sprawia mi niebywałą przyjemność. Niedzielne popołudnie po raz kolejny pokazało, że jest najspokojniejszą porą w górach, bo kiedy wszyscy wracają już w doliny, ja na przekór idę w górę. Zupełnie inaczej wtedy eksploruję Beskidy, dostrzegam szczegóły, zapamiętuję nawet te najkrótsze chwile. To ten czas, kiedy można zajrzeć w głąb siebie i odnaleźć to, co najlepsze.
24.07.2022
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz