Kraina mlekiem i miodem płynąca - Tuł w pakiecie z Małą Czantorią


Dzisiejszą wędrówkę rozpoczniemy na pograniczu Beskidu Śląskiego i Pogórza Cieszyńskiego. Udajemy się do wsi Podlesie dokąd prowadzi wąska, asfaltowa droga pośród zielonych wzniesień i sielankowych łąk. Na pierwszy rzut oka widać, że tutaj natura gra pierwsze skrzypce, a na przygraniczne tereny nie dotarła jeszcze cywilizacja. Samochód zostawiamy na niewielkim parkingu w miejscu gdzie zaczyna się czarny szlak na Małą Czantorię, jednak najpierw udajemy się w przeciwnym kierunku.

Majowe łąki...
...i zielone wzgórza
Po chwili ruszamy w nieznane - obieramy szlak czarny i wąską drogą jezdną podążamy w kierunku Przełęczy pod Tułem oraz góry Tuł. Ten niewysoki szczyt na Pogórzu Cieszyńskim jest znany z bogatej flory i rzadkich gatunków roślin. Póki co idziemy przez zielone pastwiska, obserwując błękitne niebo i leniwe chmury. Patrzę na łagodne wzniesienia, trawę delikatnie smaganą porannym wiatrem, czuję się jak w krainie mlekiem i miodem płynącej. Tutaj czas jakby zwalnia, by w pełni zachwycić się naturą na tym końcu świata. 

Wędrówka w nieznane
Sielski krajobraz
Z widokiem na Tuł
Droga na koniec świata
Przełęcz pod Tułem
Na Przełęczy pod Tułem opuszczamy drogę jezdną i skręcamy w prawo na polną ścieżkę. Wciąż w sielankowym otoczeniu zbliżamy się do Tułu, który ma zaledwie 621m n.p.m. Należy być jednak czujnym, ponieważ szczyt nie leży stricte na szlaku, więc trzeba wypatrywać ścieżki uciekającej w lewo na wierzchołek. Rozejście jest dobrze widoczne, a dróżka przez soczystą łąkę ograniczoną płotem drzew wręcz zachęca do wędrówki. Maszerujemy nieco w górę w kierunku drewnianej ambony, trącając butami źdźbła traw pokryte poranną rosą. Krajobraz jest niesamowity, a cisza i śpiew ptaków jeszcze bardziej potęgują kontakt z naturą.

W lewo odbija ścieżka na Tuł
Za nami Przełęcz pod Tułem
Sielankowy krajobraz
Ścieżka przez łąkę
Po kilku głębokich wdechach z zachwytu, ruszamy w kierunku lasku, w którym skrywa się szczyt Tuł. Gdy tylko wchodzimy między drzewa, spostrzegamy rosnący dosłownie wszędzie czosnek niedźwiedzi i jego intensywny zapach wdzierający się w nozdrza. Idziemy wąską ścieżką pośród tych naturalnych pachnideł, a po chwili wychodzimy ponownie na łąkę. Niebawem wąska ścieżka ponownie wiedzie pośród drzew i czosnku, aż wreszcie dostrzegamy kopczyk i teraz już mamy 100% pewności, gdzie jest szczyt. Tutaj nie uświadczymy widoków, ale za to trasa była niesamowita.

Kopuła szczytowa Tuła
Ścieżka wśród czosnku
Kopczyk = wierzchołek
Po chwili wracamy do znakowanego szlaku, a następnie czeka nas ponownie niesamowita droga pośród zielonych polan oraz sielankowych kadrów. Po 20 minutach d
ocieramy do miejsca postoju samochodu i kontynuujemy wędrówkę szlakiem czarnym, który nas zaprowadzi na szczyt Małej Czantorii. Odcinek przewidziany jest na zaledwie 45 minut, a po chwili niewymagającego marszu odbijamy w lewo na leśną ścieżkę. Teren znacznie się wyostrza, wspinamy się pośród luźnych kamieni i leśnej ściółki, a jedyne odgłosy na szlaku to śpiew ptaków. 

Powrót do miejsca postoju
Odcinek przez las
Po 40 minutach szlak czarny łączy się z żółtym i niebawem zdobywamy szczyt Czantorii Małej, a właściwie to wcale nie. Otóż szlakowskaz wskazuje szczyt Małej Czantorii na krzyżówce szlaków turystycznych, podczas gdy na mapie wierzchołek jest umieszczony około 500 metrów obok szlaku i właśnie ta informacja jest poprawna. Na szczyt właściwy postanawiamy dotrzeć w drodze powrotnej, a póki co udajemy się w kierunku górnej stacji kolei Poniwiec, skąd rozciąga się szeroka panorama na Beskidy.  

Mała Czantoria - szlakowskaz
Szlak czarny w kierunku Poniwca
Droga na Poniwiec wiedzie grzbietem, ale niestety pogoda nie współpracuje i ciemne chmury wraz z gęstym powietrzem diametralnie psują widoczność. Po 15 minutach marszu docieramy do celu, gdzie rozsiadamy się na polanie i podziwiamy otaczający nas krajobraz. Stacja narciarska posiada wyciąg krzesełkowy i 900-metrową trasę zjazdową, jednak w maju, poza sezonem zimowym miejsce jest bardzo kameralne.

Widok na Ustroń i Równicę
Widok na Małą Czantorię
Około 11:00 ruszamy w drogę powrotną, choć również pełną górskich atrakcji. Na początek udajemy się na szczyt Czantorii Małej, który okazuje się zieloną, dużą polaną pośród drzew. W kulminacyjnym punkcie znajduje się betonowy trójnóg - wieża triangulacyjna, a panorama sięga Beskidu Śląskiego oraz Pogórza Cieszyńskiego od Skoczowa pod Cieszyn. Ponieważ wierzchołek znajduje się poza szlakiem, miejsce jest zaciszne i warte polecenia na regenerację.

Panorama Beskidu Śląskiego
Skoczów i Ustroń w dole
Czantoria Wielka i Poniwiec
Wieża triangulacyjna
Niebawem wracamy na szlak turystyczny i powoli zaczynamy tracić wysokość, jednocześnie wypatrując pierwszej krzyżówki ze ścieżką przyrodniczą. Interesuje nas bowiem szlak partyzancki biało-czerwony, który przebiega równolegle do drogi, którą na Czantorię weszliśmy. Po kwadransie marszu dostrzegamy na drzewie wybrany wariant - początkowo szeroka droga odbija w lewo i niebawem zamienia się w klimatyczną, wąską ścieżkę prowadzącą pośród świerków. Każdy krok miękko wbija się w ściółkę pełną igieł i szyszek, zapach lasu wdziera się w nozdrza, a śpiew ptaków nadaje rytm krokom - magiczny zakątek. 
Po pokonaniu około kilometra docieramy do Pomnika Partyzantów skrytego w cieniu świerków. Z tablicy można wyczytać, iż zostało tu rozstrzelanych przez hitlerowców 6-ciu mężczyzn. 

Szlak partyzancki
Świerkowy las
Klimatycznie
Pomnik Partyzanów
Niebawem ruszamy dalej - tym razem do granicy państwa. Po 5 minutach docieramy do Czech i oficjalnie można ogłosić dzisiejszy trekking wycieczką zagraniczną 😉 Z aktualnego położenia mamy niespełna 10 minut marszu do czeskiego Nydka, a jeszcze lepiej wybrać się tu na rower i machnąć pętlę czerwonym szlakiem przez Trzyniec. 

Niepozorna granica państwa
Do samochodu pozostało nam zaledwie 15 minut marszu wśród wysokich świerków w bajecznych odcieniach zieleni. Najchętniej zostałabym w tym lesie dłużej, bo działa niesamowicie kojąco. Po drodze mijamy jeszcze Spowiedzisko, które jest kamiennym obeliskiem, po czym docieramy do wsi Podlesie. Ta nas wita jeszcze większą sielanką aniżeli rano, ze względu na rewelacyjne światło i kolor nieba kontrastujący z zielonymi łąkami. Coś fantastycznego zanurzyć się w tej otchłani naturalnych barw i odgłosów przyrody. Ależ tu pięknie! 💚

Końcówka szlaku
Popołudniowy Tuł
💚
Relaks
Kraina mlekiem i miodem płynąca
Dzisiejsza niespełna 11-kilometrowa wędrówka była jedną z lepszych w Beskidzie Śląskim, który jak się okazuje potrafi mnie jeszcze zaskoczyć. Kompletnie nie spodziewałam się, że ten skrawek ziemi przy granicy z Czechami skrywa takie bogactwo krajobrazowe, a niewielkie wzniesienia zaczarują górską duszę. Przyjedźcie choć raz w ten rejon, a obiecuję, że Pogórze Cieszyńskie Was pochłonie. Kiedy ja zamykam oczy wciąż czuję zapach wsi oraz ciepły, majowy wiatr 💚


A.N.

14.05.2017



1 komentarz:

  1. Niewiarygodna zieleń wypływa z tych zdjęć. Trochę przesterowana, ale i tak biorę ją w ciemno po tej długiej zimie.

    OdpowiedzUsuń