Ze Słowackim Rajem wiąże się długa i trudna historia, którą możecie poznać w poprzednich relacjach. Nie zapałaliśmy do siebie miłością, nie było wzdychań i zachwytów. W tym roku pomimo burzliwego związku ze wspomnianym pasmem nagle jakiś niewidzialny magnes ciągnie mnie właśnie tam. Dlaczego tęsknię za Słowackim Rajem, skoro nawet mi się tam nie podobało? Dlaczego chce jechać, skoro nie ma tam nic imponującego? Nie wiedzieć czemu „złe wspomnienia” powoli się zatracają, a ja chyba dojrzewam (albo się starzeję 😜) do ponownego odwiedzenia charakterystycznych roklin. Czy moje uczucia się zmienią? To zadanie ma przed sobą Veľký Sokol.
04:30 nie jest moją ulubioną porą na pobudkę, ale jak chce się jechać gdzieś dalej niż w Beskidy, to innej możliwości nie ma. W ten weekend wszystkie znaki na niebie i ziemi wręcz zmusiły mnie do odwiedzenia Słowackiego Raju, ponieważ w każdym innym paśmie prognozowany był deszcz, a jedynie tam ma być słońce. Przypadek? Samochodem dojeżdżam aż do punktu Hrabusice Pila, gdzie parkuję. Wędrówkę rozpoczynam o 9:00 szlakiem zielonym, który doprowadzi mnie do wlotu doliny Veľký Sokol.
Hrabusice Pila – dziś wejście do parku i parking za free |
Zielonym |
Szlak zielony – łącznik |
Rozstaj Sokół |
Jeszcze kwadrans |
Ścieżka w nieznane |
Na miejscu |
Lustereczko |
Zielony Blajzoch |
Pogoda żyleta |
Polana bez nazwy |
Zapomniana, zielona droga |
Potok Sokół |
Pierwsze podesty – adrenalina wzrasta 😉 |
Wygląda na wyschnięty potok? Nic bardziej mylnego 😉 |
Krystaliczna woda |
Bieg szlaku |
Ups… Ma ktoś gumiaki…? |
Mech 💚 |
Leśna ścieżka |
Kraina czarów |
Małe Kaskady i w oddali Mały Wodospad |
Malý vodopád |
Do odważnych świat należy 😉 |
Widok z progu wodospadu |
Veľký vodopád |
Klimatycznie… |
Kaskada z bliska |
Woda, drewno, skała |
Koniec drogi…? Nie, Rothova Roklina |
Z tyłu |
Wąski wąwóz |
Powoli opuszczam roklinę |
Na szlaku 😉 |
Glacka cesta |
Na końcówce |
Ciekawie wygląda ten Słowacki Raj. Nigdy tam nie byłam, ale czytając Twoje wpisy stamtąd będę musiała się kiedyś tam wybrać. Ja również wolę "otwarte" tereny. Czekam na wiosenną pogodę w Tatrach. Pozdrawiam i do zobaczenia na szlaku.
OdpowiedzUsuńEdyta
podszczytem.blogspot.com
Moje posty raczej średnio zachęcają do odwiedzenia Słowackiego Raju:P ładne miejsce owszem, ale to jednak nie góry ;)
UsuńSuper! Widoczki piękne i zachęcające.
OdpowiedzUsuńW Słowackim Raju byłam raz. Bardzo mi się tam podobało. Problemem jest odległość od domu i to jeszcze z minięciem po drodze Tatr, które wiadomo kuszą najbardziej ;)
OdpowiedzUsuńGdyby właśnie nie odległość i możliwość jednodniówki też pewnie nieprędko byśmy tu ponownie zawitali ;)
UsuńTwoja szczegółowa relacja i ogromna ilość cudnych zdjęć sprawiają, ze pobijasz jakość niejednego przewodnika! Super :-)
OdpowiedzUsuńMiło mi czytać takie pochlebne opinie :) dziękuję
UsuńJa Słowacki Raj darzę miłością ogromną, ale zgadzam się, że co za dużo, to nie zdrowo, dwa dni pod rząd to max, inaczej wąwozy zaczynają nużyć. Wielki Sokół jest cudny, tajemniczy, dziki i bardzo mnie cieszy, że niezbyt popularny, bo mieliśmy przyjemność przejść go praktycznie w samotności. A w drodze powrotnej też zgubiliśmy szlak :)
OdpowiedzUsuńWielki Sokół zdecydowanie czaruje. Ciekawa jestem, czy w tym samym miejscu pobłądziliście ;)
UsuńByć może, to było zdradliwe miejsce, gdzie szlak się rozchodził. Znakowany, wąziutki szlaczek szedł sobie lekko pod górkę między jakieś krzaki i drzewa (i samo oznaczenie było słabo widoczne), a my poszliśmy dziarsko dalej szeroką drogą :) W tym roku jeszcze raz się wybieramy na chwilę do Słowackiego Raju, zostały nam do przejścia jeszcze tylko Wielki i Mały Kysel i zastanawiam się, którą opcję wybrać na krótką wycieczkę- widziałam, że przeszłaś oba, który byś bardziej poleciła?
UsuńTo samo miejsce zguby :P Mały Kysel przeszliśmy przy lepszej pogodzie, więc mam milsze wspomnienia. Wielki ma więcej atrakcji, więc poleciłabym go bardziej.
Usuń