Dzień Dobry Beskidy, czyli wschód słońca na Babiej Górze


23:00 - dzwoni budzik. Właściwie po co kładłam się spać? O godzinie 0:00 wyjeżdżamy w kierunku Zawoi, a dokładnie na Przełęcz Krowiarki, skąd ruszymy na nocną przygodę. Pora wreszcie doświadczyć wschodu słońca na Babiej Górze.
Na parkingu pojawiamy się około 01:30 i powoli przygotowujemy się do wędrówki. W jeden z najkrótszych dni w roku słońce wstaje o 4:30, ale nie warto być zbyt wcześnie na szczycie. Finalnie przed 2:00 ruszamy szlakiem czerwonym, a przed wejściem do lasu ostatni raz patrzę w niebo i rozświetlające je setki gwiazd. Jest pięknie. Wędrówka w górę przebiega szybko - noc jest chłodna, więc tempo mamy bardzo dobre, a ciemność wokół sprawia, że nie robimy żadnych przystanków. Z lasu wychodzimy po 45 minutach marszu i wtedy pierwszy raz spoglądamy na potężny szczyt Diablaka oświetlony blaskiem czołówek. Od tej pory wędrujemy odkrytym terenem, a horyzont za naszymi plecami z każdą minutą przybiera bardziej ogniste barwy. Na szlaku nie brakuje innych turystów, gdyż wschody słońca na Babiej Górze należą do najpopularniejszych w całych Beskidach. Dlatego jeśli kiedykolwiek obawiałeś się nocnej, samotnej wędrówki, to na szlaku z Krowiarek na pewno to nie grozi.

Marsz w blasku czołówek
Po dwóch godzinach marszu docieramy na kopułę szczytową Diablaka, gdzie setki turystów szukają dogodnego miejsca na podziwianie spektaklu. Latem słońce wschodzi po lewej stronie szczytu, czyli zza Policy i Beskidu Makowskiego, więc nie warto stać na samym wierzchołku Babiej Góry, tylko nieco poniżej. Choć poranek jest chłodny, to dzisiejsza bezwietrzna aura sprzyja oczekiwaniu na pierwsze promienie słońca i nie wiadomo kiedy mija ten czas stagnacji.

Nie ma co liczyć na kameralny wschód słońca
Oczekiwanie
Dokładnie o 4:25 rozpoczyna się spektakl, a na horyzoncie pojawia się ognista kula, która z każdą sekundą znajduje się coraz wyżej. Przyroda wokół pławi się w promieniach słońca, a równie miło jest czuć ich ciepło na policzkach. Moment wschodu trwa dosłownie chwilę, po czym nastaje dzień. Na koniec celebracji zmierzamy na wierzchołek Diablaka, by oficjalnie zaliczyć go po raz kolejny. Wszyscy wędrowcy zmierzają już w doliny, więc możemy w spokoju spojrzeć na Tatry i delektować się tym magicznym porankiem.

Pierwsze spojrzenie na ognistą kulę
Sasanki o wschodzie
Magia poranka
Tatry
Wierzchołek
Zdobyty!
Ten pierwszy wschód słońca na Diablaku był wyjątkowy. Magia okolicznego krajobrazu mnie urzekła, a nocna wędrówka na szczyt była niesamowitym przeżyciem. Muszę jednak przyznać, że zdecydowanie wolę kameralne spektakle, gdzie tylko kilkoro wędrowców w ciszy oczekuje na wschód. Doświadczenie tego na królowej graniczy niemalże z cudem, dlatego wrócę zimą, licząc, że zrobi się nieco luźniej w górach.

Trasa
A.P.
15.06.2024



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz