Wiosenny Beskid Niski - Lackowa, Ropki, Izby

Beskid Niski to najdziksze, a zarazem najbardziej rozległe pasmo górskie w Karpatach i choć kilkakrotnie przymierzałam się do odwiedzin, to jest wciąż nieodkrytą przeze mnie kartą. Upalny majowy weekend wydaje się być idealny na pierwszy wypad, więc udaję się do wsi Izby, by uskutecznić dziewiczą wędrówkę w tym paśmie. Już sam dojazd na miejsce jest niezwykle malowniczy, a kres trasy następuje wraz z końcem drogi, gdzie zostawiamy samochód. Nie ma tu znakowanego szlaku turystycznego, jednak szeroka szutrowa droga i sielankowy teren zachęcają do wycieczki. O 10:00 rozpoczynamy marsz wśród zielonych wzgórz, błękitu nieba i niekończącej się przestrzeni. Od razu dostrzegam także nasz cel – najwyższy szczyt Beskidu Niskiego, Lackową. 

Beskid Niski 💚
Zielone wzgórza
Otwarta przestrzeń
Lackowa
Po 25 minutach wchodzimy do lasu, a odcinek w cieniu drzew jest bardzo przyjemny. Maszerujemy umiarkowanie w górę zachodnim stokiem Lackowej, choć odliczamy minuty do podejścia zwanego "Ścianą Płaczu", wysławianym przez turystów jako bardzo ostre. Kiedy wreszcie docieramy do wspomnianego odcinka, wspinamy się miarowym tempem - czasem do góry na krechę, innym razem niewielkimi zakosami. Etap ten jest nieco bardziej wymagający, jednak ścianą płaczu zdecydowanie bym go nie nazwała – Beskidy posiadają gorsze szlaki niż czerwony na Lackową. Po 45 minutach teren się wypłaszcza, a po pokonaniu jeszcze 400 metrów osiągamy wysokość 997m n.p.m., co sprawia, że najwyższy szczyt Beskidu Niskiego nazywany jest również Górą Policyjną. Wierzchołek jest całkowicie zalesiony, więc poza pamiątkowym zdjęciem pod tabliczką można jedynie odpocząć w cieniu drzew.

Pierwszy etap szlaku czerwonego
Ściana Płaczu
Lackowa - 997m n.p.m.
Zalesiony wierzchołek
Po odpoczynku ruszamy w dalszą trasę, a dokładnie pętlę, którą zaplanowałam przez Białą Skałę i Ropki. Najpierw idziemy jeszcze kawałek grzbietem Lackowej, by potem uskuteczniać dość ostre zejście do Przełęczy Pułaskiego. Wciąż maszerujemy lasem, podłoże jest przyjazne, a wraz z upływem czasu na szlaku pojawia się więcej turystów. Po utracie ponad 200 metrów przewyższenia, nadchodzi pora na odrobienie 100 metrów w górę. Wokół jest zielono, gdzieniegdzie między drzewami pojawia się górski widok, a po 40 minutach docieramy do krzyżówki Pod Ostrym. Tam zmieniamy znaki na żółte i tym samym zmierzamy do miejscowości Ropki.

Zejście z Lackowej z widokiem
Przełęcz Pułaskiego
Najpierw szlak przebiega grzbietem z niewielkim przewyższeniem, mijając szczyt Ostry Wierch i Biała Skała. Wędrówka jest dość monotonna, a po 30 minutach ponownie tracimy wysokość, wąską i ostrą ścieżką. Niebawem opuszczamy las i odkrytym terenem wśród soczystej zieleni zmierzamy do wspomnianych Ropek. Po pokonaniu dystansu 3,5km nasz wariant łączy się z czerwonym, oznajmiając że jesteśmy na obrzeżach wsi. Mijamy zielone polany, a ciszę przerywa tylko szelest liści kołysanych wiatrem. Powietrze pachnie ciepłym latem, a kurz pod butami przenosi nas do przeszłości. W 1785 roku tereny Ropek rozciągały się na przestrzeni prawie 10 kilometrów kwadratowych, a wieś zamieszkiwało 320-400 mieszkańców.

Ostry Wierch
Biała Skała
Coraz bliżej Ropek
Zielone polany
Jabłonki
Dziś w Ropkach nie ma nic - nie ma sklepów ani restauracji, nie ma zasięgu i asfaltu. W Ropkach jest zaledwie kilkanaście domów agroturystycznych rozrzuconych po całej dolinie ,otoczonej przez obszerne łąki i lasy mieszane. Po zakończeniu wysiedleń w 1947 roku, wieś przez długie lata pozostawała całkowicie opuszczona, a jedna z piękniejszych beskidzkich cerkwi chyliła się ku upadkowi. Świątynia pod koniec lat siedemdziesiątych została rozebrana i przeniesiona do Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku, a jedynym śladem po jej istnieniu jest przyległy zabytkowy cmentarz. To właśnie on jest celem naszej wędrówki, to tam pośród starych lip i zielonych traw popadamy w nostalgię. Tylko skrzypiąca cmentarna bramka jest jedynym przerywnikiem wszechobecnej ciszy. Tutaj czas zwalnia.

Ropki
Szutrowa droga, asfaltu brak
Wejście na cmentarz
Zabytkowe nagrobki
Przeszłość w cieniu drzewa
Pośród starych lip
Malownicze tereny wsi Ropki
Po odpoczynku w cieniu drzew wracamy szlakiem czerwonym do rozwidlenia, gdzie odbiliśmy w kierunku Ropek. Czeka nas droga powrotna do Izb, która po pierwszym odcinku odkrytym terenem, niebawem znika w lesie. Kawałek idziemy pod górę, po czym trawersujemy zbocza Zielonej Lipki, maszerując drogą pożarową. Popołudniowy upał niesamowicie doskwiera i aż nie chce mi się wierzyć, że kalendarz wciąż wskazuje maj.

Zielone polany
Panorama ze szlaku czerwonego
Po 1h 20 minutach docieramy do drogi głównej prowadzącej do Izb i poboczem zmierzamy do samochodu. Jest sobotnie popołudnie, ale tutaj nie ma ruchu samochodowego, a mieszkańcy krzątają się obok domów. Otaczają nas zielone wzgórza i rozległe łąki, mijamy pasące się krowy i przydrożne kapliczki. Życie tutaj płynie w zupełnie innym rytmie, niż to nasze miejskie – tutaj jest spokojniej, ciszej, wolniej, zgodnie z przyrodą i biciem serca. Stopy mimowolnie zwalniają, a pętlę zamykamy finalnie po 18 km.

Droga przez Izby
Malownicze wzgórza
Przydrożna kapliczka
Beskid Niski jest wyjątkowy. Kto raz zapuści się w te rejony, przepadnie i będzie chciał wrócić. Dzisiejsza wędrówka była wspaniałym doświadczeniem, niesamowitym spowolnieniem pośród pędu tego świata. Jednak to nie Lackowa jako najwyższy szczyt pasma wywarła na mnie wrażenie, to te zapomniane wsie i rozległe łąki kradną serducho i wyciskają emocje. To ta przeszłość, która miesza się z teraźniejszością... 


A.P.
27.05.2023



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz