Wietrzna Mała Fatra >> Południowy Groń i Chleb


Jesienna Mała Fatra od dawna chodziła mi po głowie. Wykombinowałam sobie taką niewymagającą trasę grzbietem, która miała się rozpocząć na Snilovskim Sedle tuż po zdobyciu go koleją linową. Pogoda jednak miała dla mnie inny scenariusz. Kiedy pojawiam się po 8:00 we Vratnej, kilkukrotnie czytam komunikat – ze względu na silny wiatr kolej nieczynna. I tak plan wędrówki grzbietem od Chleba aż do Stoha rozpływa się w powietrzu wraz z podmuchami zimnego wiatru. Szybka retrospekcja i powstaje plan B. Sznuruję mocno buty i ruszam w drogę.
Obieram szlak żółty, czyli na początek odwracam trasę. Kieruję się do Chaty na Gruni, ponieważ nie znoszę zielonego szlaku na Snilovske Sedlo i po ciuchu liczę, że po południu kolejka ruszy. Wariant koloru żółtego nie jest zbyt wymagający, prowadzi trawersem, a ostatni odcinek wiedzie polaną aż do schroniska. Przed podejściem na szczyt przyda się uzupełnić energię, więc na moment przysiadam pod chatą. Poranny widok jest rewelacyjny, a ten wiatr, który zmienił mi plany, równocześnie jest odpowiedzialny na świetną przejrzystość powietrza.

Ostatnia prostka do schroniska
Za plecami
Chata na Gruni
Slovakia ❤
Cel namierzony
Podejście na Południowy Groń nie gości w dziale moich miłych wspomnień. Jest mordercze, wysysające całą energię, jest niczym smok broniący księżniczki w wieży. Może dlatego nie pałam entuzjazmem, kiedy mozolnie je pokonuję, krok po kroku, wdech po wdechu. Są jednak niepodważalne walory żółtego odcinka – za plecami roztaczają się genialne widoki na pasmo Małej Fatry, tak iż łapiąc oddech, można spokojnie się odwrócić i zachłysnąć piękną panoramą. Choć jest październik, to tutaj wciąż połyskuje soczysta zieleń, jakby nie chciała tak łatwo wpaść w szpony jesieni.

Widok z podejścia na schronisko i Boboty
Wielki i Mały Rozsutec
Dopóty wędruje się zieloną polaną z tymi cudnymi widokami, to nogi jakoś mimowolnie cisną w górę. Drugi etap to jednak walka z podłożem i nachyleniem terenu, i choć ciało z całych sił prze w górę, to oddech nie nadąża za siłą woli. Miarowym tempem udaje się okiełznać Południowy Groń w 45 minut, chociaż znakarze przewidzieli nań aż 1h 10min. I nie ma w tym krzty przesady, bo podejście jest doprawdy kondycyjnym zabójcą. Kiedy jednak staje się na szczycie góry, to ani wysiłek ani wiatr nie są w stanie zepsuć trwającej chwili. Widok na Wielki Rozsutec, Stoh oraz inne zbocza Małej Fatry skąpane w rudościach pozwalają odciąć się na moment od wszystkich przeciwności natury i poddać jej urokowi. Jest pięknie.

Widok na Wielki Rozsutec i Stoh ze szczytu
W drugą stronę
Z Wielkim Rozsutcem
Choć początkowa koncepcja zakładała dziś również zdobycie Stoha, to zmiana kolejności i porywisty wiatr na grzbiecie wywracają cały plan do góry nogami. Tym samym obieram szlak czerwony w kierunku Chleba, a po drodze zdobędę jeszcze Steny i Hromove. Wędrówka grzbietem to nieustanna próba ustania na dwóch nogach, kiedy boczne podmuchy próbują Cię powalić. Jednak obszerna panorama, rude zbocza oraz ostre, jesienne powietrze dają sporo przyjemności i pomimo wiatru szlak daje mnóstwo pozytywnych doznań. Cały czas maszeruję z widokiem na cel, czyli górną stację kolei, choć wcale nie skupiam się na dotarciu do niego. Dziś wędrówka sama w sobie jest celem. 

Stoh i Wielki Rozsutec nieustannie towarzyszą podróży
W oddali Chleb i Wielki Krywań
Październik w Małej Fatrze
Po 15 minutach mijam szczyt Steny i maszeruję w kierunku masywu Hromowe. Wędrówka wciąż przebiega grzbietem, więc jest niesamowicie widokowa, choć wiatr nieustannie uprzykrza pobyt na grani. Często przystaję i się odwracam, by spojrzeć na pokonaną przeze mnie drogę, a także zaczerpnąć tchu przed kolejnym podejściem. Szlak czerwony nie jest jakoś specjalnie wymagający, ale Mała Fatra nawet na niewielkim dystansie potrafi zmęczyć. Na szczycie Hromove nie pozostaje zbyt długo, bo nawet nie bardzo jest gdzie odpocząć na otwartej przestrzeni.

Za mną już trio – Steny, Rozstutec i Stoh
Widok z wierzchołka Hromove
Na południe
Dalsza trasa – widok na Chleb i Wielki Krywań
Udaję się w kierunku drugiego wierzchołka Hromove i dalej na Chleb, czyli trzeci co do wysokości szczyt Małej Fatry. Pogoda dopisuje, ponieważ słońce nieustannie rozświetla krajobraz, jednak wiatr znacznie obniża temperaturę odczuwalną – dziś czapka i rękawiczki obowiązkowe. Wąska ścieżka wciąż prowadzi grzbietem, a im bliżej Chleba, tym ruch turystyczny się nasila. Szczyt zdobywam po 15 minutach, jednak niemalże natychmiast uciekam z wierzchołka na północne zbocze. Na Chlebie podmuchy są tak mocne, iż nie jestem w stanie ustać na nogach, podczas gdy na jego stokach panuje nieskazitelna cisza. Idealne miejsce na chwilę odpoczynku i relaksu z cudownym widokiem.

Widok z Chleba na przebytą trasę
W drugą stronę Wielki Krywań i Snilovske Sedlo
Kolejny etap trasy to dotarcie do górnej stacji kolei linowej na przełęczy i chwila prawdy, czy czeka mnie szybki zjazd, czy mniej przyjemne zejście. Chociaż tak naprawdę nie mam złudzeń, że przy takim wietrze nie ma szans na uruchomienie wyciągu. Dreptam jednak rezolutnie do celu i choć nie zjadę kolejką, to przynajmniej zjem coś pysznego w górnej stacji. Zanim znikam w budynku, spoglądam raz jeszcze na rude zbocza pokonanych przeze mnie grzbietów, po czym nabieram energii przed zejściem w doliny.

Południowy Groń i Steny na pierwszym planie
Szlak zielony do parkingu we Vratnej przewidziany jest na zaledwie 45 minut. Połowa trasy przebiega pod koleją linową, a do utraty jest aż 750 metrów na odcinku niecałych 3 kilometrów. Duże natężenie ruchu na ścieżce dodatkowo nie ułatwia pokonania tego odcinka i jedynym wybawieniem zdają się być jesienne widoki na otaczające grzbiety. Pomimo marudzenia nie było tak źle, ale miło było po 11 kilometrach zobaczyć samochód i wreszcie schować się przed tym piekielnym wiatrem.

Kraviarske w jesiennej odsłonie
Vratna – parking
Choć warunki atmosferyczne nie były idealne, to wędrówka grzbietem Małej Fatry dostarczyła masę pozytywnej energii. Nie miałam okazji być jesienią w tym paśmie, więc fajnie było zobaczyć ten sam krajobraz w innej odsłonie - to zawsze ciekawe doświadczenie. Fatra Krywańska jest jednym z najczęściej odwiedzanych pasm górskich na Słowacji i nie ma co się dziwić, bo jej charakter jest unikalny, a widoki z najwyżej półki. Z pewnością jeszcze nie raz pokonam ten szlak, być może będzie mi dane zwolnić kroku i nie walczyć z naturą. Ale i tak nie żałuję dzisiejszego dnia, pozostawił masę ładnych obrazków w głowie. 


A.P.
03.10.2021



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz