Biskupia Kopa - najwyższy szczyt Gór Opawskich


Biskupia Kopa pewnie nigdy nie pojawiłaby się w mojej głowie, gdyby nie jej przynależność do Korony Gór Polski. Z racji tego, że przypadło jej bycie najwyższym szczytem Gór Opawskich, które są jednym z najbardziej wysuniętych na wschód pasm Sudetów, było mi z nią jakby nieco bardziej po drodze. Ot taki pagór wznoszący się na 889m n.p.m. - niby nie spieszno mi na niego, ale że prognozy nie zachęcają do wędrówek w wyższych, widokowych pasmach to klamka zapadła. Jadę w opolskie! 😉
Biskupia Kopa jest szczytem granicznym, więc mam do wyboru zdobyć ją od czeskiej, bądź polskiej strony. Pada jednak na rodzime wejście i tak do wsi Jarnotłówek docieram około 10:00, by stamtąd rozpocząć 8-kilometrową pętlę. 


Jarnotłówek
Krzyżówka szlaków
Szlak czerwony, którym udam się w górę, przewiduje 1h 50 minut marszu, a rozpoczyna się niepozorną drogą asfaltową. Miarowo zdobywam wysokość, by po chwili zboczyć na leśną drogę, która z czasem nabiera na intensywności. Pokrywa śniegu jest znikoma, a podłoże w większości pokryte cienką warstwą lodu. Jest to o tyle upierdliwe, że nogi częstokroć uciekają w różnych kierunkach, a nawet jakbym miała raki bądź raczki, to zgrzytałyby one niemiłosiernie na wystających kamieniach. Skoro jednak zbagatelizowałam 900-metrowy wypierdek górski, to nie mam zmartwienia w postaci raków, po prostu idę ostrożniej. Po niecałej godzinie docieram na Grzebień, tym samym mając za sobą najbardziej wymagający odcinek, a pozostaje tylko ostatnia prostka na szczyt. 

Szlak czerwony
Szczyt Grzebień
Do celu pozostało według tabliczek 37 minut i to chyba pierwszy raz kiedy widzę tak dokładne wyliczenia na szlakowskazie 😮 Niebawem mijam krzyżówkę szlaków przy Schronisku pod Biskupią Kopą, jednak teraz lecę prosto na szczyt – do schroniska zawitam na powrocie. Ostatni etap nie jest wymagający. Szeroka droga umiarkowanie prowadzi na wierzchołek i robi się znacznie tłoczniej. Nie tylko ja wybrałam się w te rejony i mniemam, że to popularna górka w tych okolicach. Po zapowiadanym czasie wyłania się zza drzew wieża widokowa i po kilku krokach zdobywam Biskupią Kopę.

Mijam schronisko
Wieża już blisko
Wspomniana kamienna wieża widokowa jest jedyną atrakcją na wierzchołku i zarazem znakiem rozpoznawczym Biskupiej Kopy. Jest udostępniona dla turystów, a koszt wejścia na 122-letnią konstrukcję wynosi 7 polskich złotych lub 40 koron czeskich. Pomimo iż dziś kompletnie nie ma warunków na podziwianie panoramy, to kupuję wejściówkę, by chociaż usłyszeć charakterystyczny chrzęst starych, drewnianych schodów. Na szczycie również znajduje się niewielki bufet, ale po zejściu z wieży robię szybko pamiątkowe zdjęcie, po czym zmykam w dół poszukać trochę ciepła w schronisku.

18-metorwa latarnia morska na szczycie
Wejściówka na kupę 😉
Budowla wewnątrz
Panorama
Wieża została wybudowana w 1898 roku
Po 20 minutach docieram do dawnego schroniska PTTK, a obecnie Górskiego Domu Turysty. Budynek podoba mi się zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz, a duża jadalnia zachęca by znaleźć kąt dla siebie i uraczyć się ciepłym posiłkiem w ten zimny dzień. Zanim jednak wejdę do środka, podziwiam widok na całkiem ładne otoczenie i górę, której nazwy nie potrafię rozkminić. Na miejscu panuje duży ruch turystyczny, a najwięcej piechurów dociera od Przełęczy Mokrej szeroką autostradą. 

Hipnotyzująca góra
Górski Dom Turysty
Po śniadaniu w schronisku wybieram do zejścia szlak żółty prowadzący przez Piekiełko. Tabliczki zapowiadają do Jarnotłówka 1h 30min marszu, co jest czasem akuratnym na spacer w dół. Co prawda mam trochę obawy o stan podłoża na tymże szlaku, ale są one zdecydowanie na wyrost. Sprawnie idę szeroką drogą, która tylko momentami przeradza się w węższą ścieżkę. Do Piekiełka docieram po około godzinie, oglądam co jest do oglądnięcia i potem maszeruję wprost do samochodu. 

Szlak żółty
Okolice Piekiełka
Piekiełko
Z bliska
Góry Opawskie, ich najwyższy szczyt i otoczenie nie powalają na kolana. Nie oferują rozległych panoram, zaskakującego krajobrazu, czy oryginalnych szlaków. Dla mnie jednak zdobywanie szczytów do KGP polega zupełnie na czymś innym – nie tyle na samym „kolekcjonowaniu”, co możliwości pojechania w miejsca, na które pewnie nigdy bym się nie zdecydowała. Biskupią Kopę warto odwiedzić ze względu na wieżę widokową i fajne schronisko. Trochę potraktowałam ją jako zapchaj dziurę na niepogodny dzień, ale wierzę, że można tam zrobić całkiem niezłą wyrypę szlakiem granicznym zahaczając o Polskę i Czechy. No może kiedyś… 😉


A.N.
05.01.2020
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz