Kikula i Polana - spacerowy, widokowy i zapomniany Beskid Śląski


W listopadzie obiecałam sobie, że wrócę w okolice Zwardonia na wiosnę. Tak też staje się, kiedy śniegi opuszczają Beskid Śląski i w ramach projektu Korony Gór Słowacji postanawiamy zdobyć najwyższy szczyt pasma, które w słowackiej regionalizacji nosi nazwę Jablunkovské Medzihorie.
Udajemy się do Zwardonia z samego rana, chociaż i w środku dnia nie liczylibyśmy na tłumy w tych okolicach. Nasza dzisiejsza trasa będzie zdecydowanie pokręcona – część przejdziemy ścieżką spacerową, trochę szlakiem i odrobinę poza szlakiem. 


Trasa nieco pokręcona
Na początek ruszamy Wężową Ścieżką koloru czarnego, którą chcemy dojść do granicy – zarówno polsko-słowackiej jak i Beskidu Śląskiego z Żywieckim. Drogę na pierwszy rzut oka można ocenić na nieuczęszczaną, a dotarcie na pierwszy szczyt – Pydychów Groń zajmuje zaledwie 10 minut. Tam czeka nas rozległa polana i pierwsze widoki na Beskid Śląski. Miejsce idealne do leżakowania 😃

Czarna ścieżka spacerowa
Widok z polanki
Jest gdzie poleniuchować
Cel namierzony
Gdy ścieżki nie ma, są wskazówki
Na Pydychów Groniu oznaczenia gdzieś się tracą, więc kierujemy się w dół polany wzdłuż słupków granicznych. Po chwili wskakujemy na szlak czerwony, który doprowadza nas wprost na wiadukt nad drogą ekspresową D3. Znajdujemy się na nieczynnym przejściu granicznym i ogarnia nas uczucie cofnięcia się w czasie. Stara budka strażnicza, sklep rodem z lat 90-tych oferujący polsko-słowackie produkty i tabliczki informujące o granicy państwa. A wokół żywej duszy, tylko świst samochodów lecących ekspresówką. 

Wiadukt nad ekspresówką
Tamten wiadukt po stronie polskiej
Cofamy się w czasie
Sklep graniczny
Polska
Słowacja
Sprawnie przekraczamy granicę i uciekamy na Słowację. Idziemy w górę zgodnie z czerwonym szlakiem, który obecnie podąża po betonowych płytach nieznacznie pod górę i jest to nie tylko droga piesza, ale także rowerowa. Wokół nas rozciągają się rozległe polany, wokół szczyty Beskidu Śląskiego i Żywieckiego, a wiosenne słońce już o poranku sprawia przyjemne ciepło. Po kilku minutach znajdujemy się na Rozstaju pod Kikulą, ale na najwyższy szczyt słowackiego Beskidu Śląskiego oznaczeń brak. Podążamy jednak zgodnie ze szlakiem, ponieważ na pierwszy cel obieramy szczyt Polana. 

Szlak czerwony
Idziemy odkrytym terenem
Beskid Żywiecki
Spacerowo
Jeszcze kawałek idziemy betonowym traktem po równym terenie, a po pokonaniu około kilometra wchodzimy na odcinek leśny. Ten jednak nie trwa zbyt długo i niebawem znajdujemy się na rozległej i widokowej polanie o podchwytliwej nazwie Polana 😜 Obecnie maszerujemy szutrową ścieżką, z której możemy obserwować Beskid Śląski po polskiej i czeskiej stronie oraz wierzchołki Beskidu Żywieckiego. Po kilku minutach znajdujemy się na wierzchołku, który choć niepozorny, to bardzo malowniczy. 

Szutrowa ścieżka
Po lewej Beskid Żywiecki
Za nami Rachowiec i Worek Raczański
Po prawej Beskid Śląsko-Morawski
Ochodzita
Płuca
Polana – 808m n.p.m.
By zdobyć najwyższy szczyt pasma Jablunkovské Medzihorie musimy nieco się cofnąć. Co prawda nie prowadzi tam żaden znakowany szlak turystyczny, natomiast bardzo dobrze widać szeroką drogę prowadzącą na nieopodal ległą kopułę, a dodatkowo mapa wskazuje szczyt dokładnie na 189 słupku granicznym. Podejście jest tyle intensywne, co krótkie, a widoki z każdym metrem są bardziej rozległe. Na wierzchołku o wysokości 845m n.p.m. pojawiamy się po 5 minutach i możemy bez skrupułów zachwycać się niesamowitą panoramą. Beskid Śląski pręży się po północnej stronie, na południu obserwujemy Rachowiec i szczyty Worka Raczańskiego, w oddali również majaczy Babia Góra i Tatry, a wszystko okraszone jest malowniczymi polanami. Do tego dodajmy poranne słońce i samotność totalną, więc długo się nie zastanawiając, rozsiadamy się na śniadanie 😊

Podejście na Kikulę
Szczyt to nic innego jak rozległa polana
Na południu Beskid Żywiecki
Rachowiec i nieśmiałe Tatry
Południowy-zachód
Południe
Pachołek 188
10 szczyt KGS do kolekcji!
Selfiak na szczycie
Po relaksie wracamy do przejścia granicznego ścieżką wzdłuż pachołków, a na szlak wyłaniamy się dokładnie na przełęczy pod Kikulą. Polecam kierunek trasy, taki jakim my podążaliśmy, ponieważ ścieżka na szczyt, którą schodziliśmy jest zdecydowanie bardziej męcząca. Do samochodu wracamy przez Myto w Zwardoniu, a całość przebiega już wzdłuż drogi. 

Malownicze położenie
Drogą przez Zwardoń-Myto
Podczas dzisiejszej wizyty w Zwardoniu ponownie utwierdziłam się w przekonaniu, że jest to miasteczko na końcu świata. Co prawda od naszej ostatniej wizyty w listopadzie została uruchomiona kolej śląska, więc jest szansa na sprawny dojazd pod granicę, ale jest to wciąż idealny region na wypoczynek w ciszy i spokoju. Moim zdaniem okolica jest idealna na dłuższe, bądź krótsze spacery oraz na wschody czy zachody słońca. Ja już nawet jeden planuje 😉


A.P.
30.03.2019



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz