Za górami, za lasami, za siedmioma dolinami... Gładka Przełęcz i Zawory


We wrześniowy poranek Tatry witają mnie temperaturą 3ºC powyżej zera. Znajduję się na parkingu 
Tri Studničky, a czas na tabliczkach na razie nieco przeraża - 5h 30min. By nie skostnieć do reszty, rozpoczynam marsz a wąska ścieżka prowadzi odkrytym terenem. Po 15 minutach niewymagającej wędrówki docieram do kolejnego grzybka o nazwie Razcestie nad Bytom, skąd imponująco prezentuje się Krywań. Niebawem znikam w lesie, a droga znacznie się zwęża i zaczyna prowadzić w dół. Nie jestem z tego powodu zachwycona, zważywszy na fakt, że będę wracać tą samą drogą, czyli tuż przed końcem wędrówki będzie mnie czekało solidne podejście. Po niecałych 30 minutach dochodzę do kolejnego rozstaju - Pod Grunikom, a przede mną nagle wyrasta droga asfaltowa. Planując wędrówkę, kompletnie nie zwróciłam uwagi na przebieg drogi rowerowej Doliną Koprową, ale w zasadzie nic by to nie zmieniło poza świadomością, że takowa istnieje. W lekkim niedowierzaniu maszeruję dalej, a mnie wciąż przerażają szlakowskazy i przewidziane nań czasy. Odcinek pokonuję dość sprawnie, wręcz na autopilocie, ale nie ma co się dziwić, skoro jest nudna, pozbawiona wyrazu, a tylko czasem ukazuje się jakiś szczyt powyżej piętra świerków.

Ośnieżony Krywań pośród jesiennej aury
Nudy
Po około 30 minutach kończy się droga rowerowa, a wraz z nią asfalt. Wciąż podążam wzdłuż potoku, tym razem szeroką leśną ścieżką, przy tym nieznacznie zdobywając wysokość. Jestem już nieco zniecierpliwiona i żądna widoków, więc kiedy one w końcu nastają, od razu czuję się lepiej. Pośród tej nudy pojawia się mały powiew świeżości 😃

Liptowskie Kopy i Koprowski Potok
Wciąż idę Doliną Koprową, naprzemiennie lasem i odkrytym terenem i z niecierpliwością patrzę na zegarek. Maszeruję już 1,5h, czyli wierząc tabliczkom pozostała jeszcze godzina marszu do pierwszego rozstaju. Morale powoli podupadają, gdy wtem wyłania się przede mną charakterystyczny czerwony grzybek. Znajduję się na krzyżówce z Doliną Hlińską, co oznacza godzinę w zapasie 😃 Wierząc tabliczkom za 15 minut dotrę do Rozstaju pod Ciemnymi Smreczynami, gdzie mam zamiar zrobić przerwę na śniadanie po 10km marszu. Na krzyżówce postawiona jest zadaszona wiata, a widoki wokół są równie smaczne co kanapki.

Szlak zielony z widokiem na Liptowskie Mury i Pośredni Wierszyk
Rozstaj pod Ciemnymi Smreczynami
Szlak nad Ciemnosmreczyńskie Stawy
Po posiłku siły i chęci wracają, więc ruszam ku pierwszej przełęczy na trasie. Według szlakowskaw powitam Sedlo Zavory za zaledwie 1h 20min. Szybko opuszczam piętro lasu i zakosami pnę się w górę. W końcu doczekałam się kondycyjnego wysiłku, za który najlepszą nagrodą są otaczające widoki. Jest już znacznie cieplej niż rano, a błękitne niebo pięknie współgra z ośnieżonymi wierzchołkami Tatr. Z każdym krokiem wznoszę się coraz wyżej, a teren niebawem całkowicie się odsłania. Piętro regli zostawiam w dole i po 20 minutach szlak zielony wprowadza mnie w Kobylią Dolinę. Z tej perspektywy oglądam próg Doliny Ciemnosmreczyńskiej z całym jej smakowitym otoczeniem.

Liptowskie Mury, Cubryna oraz Pośrednia Czuba
Liptowskie Kopy
Liptowskie Mury, Cubryna, Koprowy Wierch oraz Pośrednia Czuba
Hrube
Niebawem znajduję się na rozległej polanie, pośród rudych połaci traw, a w oddali widać Przełęcz Zawory. Rozglądamy się uważnie w poszukiwaniu celu ostatecznego, czyli Gładkiej Przełęczy, ale wciąż nie mogę jej zlokalizować. Nie bacząc na nieświadomość, idę żwawo w górę. Pogoda jest wyśmienita, a wokół rozpieszcza cisza, delikatny wiatr i piękna jesień ze szczyptą śniegu.

Kobylia Dolina oraz Przełęcz Zavory pomiędzy Cichym a Gładkim Wierchem
Kotelnica
Ciemnosmreczyńskie Pleso w otoczeniu Liptowskich Murów, Cubryny oraz Koprowego Wierchu
Po kolejnych 30 minutach łatwej wędrówki melduję się na Przełęczy Zawory. Przede mną wyłania się Dolina Wierchcicha wraz z całym swoim otoczeniem, a po prawej nieśmiało wynurza się Gładka Przełęcz, która w tym momencie spada na drugi plan. Sedlo Zavory to niesamowite miejsce! Czuję się jak w innym świecie i najchętniej siadłabym tu na ławce, i już nigdzie dalej nie poszła. Ta słowacka przełęcz kradnie moje serce, a w dodatku poza mną i świstem wiatru, nie ma tu zupełnie nikogo. Cała nudna Dolina Koprowa idzie w zapomnienie, choćby dla minuty spędzonej w tym miejscu.

Sedlo Zavory i ławeczka z widokiem na Zadnią Rycerową Kopę, Czerwone Wierchy oraz Goryczkowe
Zadnie Rycerowe: Cichy Wierch, Zadnia Garajowa Kopa i Wielka Garajowa Kopa
Gładka Przełęcz i Gładki Wierch
Kobylia Dolina, Ciemnosmreczyńska Dolina oraz Hlińska Dolina z otaczającymi je szczytami
Na przełęczy pojawia się chłodny wiatr, więc niebawem ruszam dalej, zwłaszcza że będę jeszcze miała okazję tu posiedzieć na powrocie. Zmieniam szlak na czerwony, którym czeka mnie ostatnie niewymagające podejście przewidziane na 15 minut. Nieco obawiam się nadciągających chmur, co by nnie popsuły widoków, ale mam nadzieję, że tym razem prognozy się myliły. Trochę słabnę na końcówce, ale nie odpuszczam. Z góry spogląda na mnie samotny Kamzik i pewnie zastanawia się co u licha robią tu ludzie 😉

Kamzik
Ostatnie metry szlaku czerwonego pokonuję ostatkiem sił. Już widzę czerwonego „grzybka”, już wyłania się przełęcz, ostatni krok i nagle zmęczenie fizyczne znika. Staję na 1994m n.p.m., nabieram powietrza w płuca i rozglądam się wokół. Zastygam, a razem ze mną wiatr. Cała monotonia drogi zostaje wynagrodzona przez to, co widzą moje oczy. Dolina Pięciu Stawów Polskich i Dolina Wierchcicha wraz z ich bajkowym otoczeniem. Chłonę każdy jeden szczyt, każde zbocze, każdą ścieżkę. Jesienne doliny kontrastują z przyprószonymi śniegiem wierzchołkami. Gładka Przełęcz wbija mnie w ziemię, a zarazem unosi do góry... 

Dolina Pięciu Stawów Polskich, Tatry Bielskie, Świstowa Kopa, Opalony Wierch, Miedziane,
Szpiglasowy Wierch, Cubryna, w chmurach Niżne Rysy i Rysy
Tatry Bielskie: Murań, Hawrań, Płaczliwa Skała, Szalony Wierch
Kozi Wierch, Kozie Czuby, Kozia Przełęcz, Mały Kozi, Zawrat i Zawratowa Turnia
Walentkowa Grań, Świnica, Gąsienicowa Turnia, Niebieska Turnia, Zawratowa Turnia i Zawrat
Z bliska Mały Kozi, Zamarła Turnia, Kołowa Turnia, Kozie Czuby i Kozi Wierch
Czerwone Wierchy i Zadnia Rycerowa Kopa
Zadnie Rycerowe i piękna Dolina Wierchcicha
Cichy Wierch i Przełęcz Zawory
Są takie miejsca, które człowiek sobie szczególnie upodobał
Przechodzę nieco na stronę polską poniżej przełęczy i tam siadam, by uchronić się przed wiatrem. Nawet głód odchodzi, bo jak tu jeść, kiedy widzi się takie cuda. Siedzę w zupełnej ciszy. Omiatam wzrokiem raz za razem wszystkie szczyty i każdy milimetr niesamowitego krajobrazu. Ta przełęcz mnie zaczarowała, to miejsce zawładnęło moją duszą. Siedzę jak zahipnotyzowana i uśmiecham się w przestrzeń. Tu jest tak pięknie, że chciałabym krzyczeć i milczeć zarazem!


Jeszcze raz Dolina Pięciu Stawów
Dolinka pod Kotłem i Zadni Staw Polski
Dolina Wierchcicha z perspektywy słynnego pachoła 😉
Po przeszło godzinie zbieram się do zejścia i chyba nie muszę mówić jak bardzo niechętnie. Nie chce opuszczać tego wyjątkowego miejsca i tej ciszy, o którą coraz trudniej w górach. A może nie tak trudno, tylko trzeba dobrze poszukać i pójść tam gdzie innych nie ciągnie...? 
Wolnym, spokojnym krokiem, wciąż delektując się otoczeniem, maszeruję w kierunku Przełęczy Zawory. Po 10 minutach jestem na miejscu i tam ponownie przystaję na chwilę. Płuca wciąż łakomie wdychają ciche powietrze, a oczy wpatrują się w niekończącą przestrzeń...

Nic tylko siedzieć i patrzeć
Zaczarowana
Kontynuuję zejście tym samym szlakiem, czyli wracam po śladach aż do samochodu. Niestety minusem Tatr Słowackich jest brak lub niewiele możliwości zrobienia sensownej pętli. Dzisiaj w planach miałam jeszcze odwiedzenie Ciemnosmreczyńskich Stawów, ale teraz zaczynam poważnie zastanawiać się nad tym pomysłem. Pierwszy dzień w Tatrach, na liczniku prawie 17km, czasowo też bez szału, a jeziora kuszą. Niestety próg Doliny Ciemnosmreczyńskiej nie zapowiada lekkiego podejścia, więc ostatecznie odpuszczam. Wrócę tu przy następnej okazji.

Ku Ciemnym Smreczynom…
Po posiłku ruszam w powrotną podróż szlakiem niebieskim. Droga przez las mija zaskakująco szybko i po godzinie jestem już przy asfaltówce. Tak jak wcześniej wspomniałam, dalsza droga jest niczym w nieznane, ponieważ kompletnie nie pamiętam jej z rana. Czasami niewiedza jest zbawienna, ale ten nudny odcinek ciągnie się w nieskończoność. Kiedy w końcu wchodzę ponownie w las, czeka mnie podejście w górę. Pokonuję je ostatkiem sił, marudząc przy tym niemiłosiernie. I w tym oto marudzeniu i z lekkim bólem stóp docieram na parking.

Koprowski Potok i jego krystaliczna woda
Całkiem poważnie zastanawiam się, czy zachęcić Was do odbycia wędrówki na Gładką Przełęcz, czy też może zniechęcić. Z jednej strony do pokonania jest 27km w ciągu 7h i to w większości nudną i mało widokową trasą. Z drugiej jednak od Rozstaju pod Ciemnymi Smreczynami zaczynają się istne smakołyki, a otaczający krajobraz przerasta wszelkie oczekiwania. Moim zdaniem warto przebyć tę trasę dla każdego milimetra panoramy. Może i można od Polski nielegalnie, ale ja tam słowackim szlakiem - cichym, pustym i nostalgicznym ❤


A.N.
08.09.2015



12 komentarzy:

  1. Z nas się zawsze znajomi śmieją, że na urlopie śpimy mniej niż w trybie pracującym i pukają się w czoło, jak im opowiadamy, o jakich porach mieliśmy "przyjemność" wstawać, żeby tylko dotrzeć w góry. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widoki zdecydowanie wynagradzają cały ten mozolny trud wspinaczki. Super! Chętnie się wybiore w tamte partie kiedyś. No i zapraszam do mnie, też właśnie zaczynam recenzować swoje wyprawy:)
    Pozdrawiam gorąco,
    [ leserka.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  3. od słowackiej strony chyba fajniej, bo jak się obracasz to za sobą widzisz coś czego nie znasz a naszą kochaną Piątkę to się na pamięć zna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to! W sumie na Piątkę skąd by nie patrzeć jest pięknie. Byleby z góry :D

      Usuń
  4. Ta ławeczka na tej przełęczy Zavory bardzo kusząca, oj bym na niej przesiedziała pół dnia. U mnie Ģładka przełęcz do zrobienia...

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz rację można by tam przesiedzieć dłuuugo :D

    OdpowiedzUsuń
  6. A mi się w gruncie rzeczy Dolina Koprowa całkiem podobała, tyle, że szliśmy nią jedynie w drodze powrotnej, na Zawory zaś podchodziliśmy Cichą... Piękne warunki się Wam trafiły, cudne są takie lekko oprószone Tatry :) Nie kusił Gładki Wierch? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiem szczerze że kusił, ale właśnie przez te przyprószone Tatry i zacienione północne zbocze trzeba było odpuścić...

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajna wyprawa i dobre kadry. Będziemy na wiosnę zdobywać te okolice ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym miejscu są same dobre kadry :) Ja na pewno tam kiedyś wrócę!

      Usuń