Inside of nature - Jizera, Na Čihadle, Černá hora, Sněžné Věžičky

Kiedy mknę samochodem drogą 290 przez las, przednią szybę zalewa gęsta mgła. Myślę o tym, jak pogoda spłatała mi figla, a ja ślepo zawierzyłam prognozom i pojechałam w piękny rejon Gór Izerskich. Z odległych myśli nagle wyrywają mnie promienie słońca, które niczym lasery wyłaniają się pośród kłębów mgły. Kiedy dojeżdżam na parking w Smědavie, nad moja głową jest już tylko błękitne niebo. Płacę 100 koron, zarzucam plecak na barki i z błyskiem w oczach oraz ciepłem w duszy ruszam szlakiem czerwonym. 

Smědava
Szlak czerwony
Na początek szeroka droga prowadzi mnie lasem z praktycznie nieodczuwalnym przewyższeniem. Do tego już mnie przyzwyczaiły Góry Izerskie i jak się niebawem okazuje, cała trasa będzie równie przyjemna pod kątem deniwelacji. Jako pierwszy cel obrałam dzisiaj szczyt Jizera, na który czeka mnie niecałe 300 metrów wzwyż. Poranek jest nieco chłodny, co również w tym paśmie nie jest dla mnie zaskoczeniem i choć jest środek lata, to żwawo maszeruję, by się rozgrzać. Po 2 kilometrach odbijam w lewo i zmieniam znaki na żółte. To właśnie one zaprowadzą mnie na wspominany wierzchołek. Niestety im jestem wyżej, tym coraz bardziej wchodzę w mgłę, a Jizera jest całkowicie nią zalana. Wąska ścieżka początkowo po drewnianych pomostach, a potem już lasem doprowadza do skalnej kopuły. Na sam szczyt Jizery muszę jeszcze pokonać metalową drabinkę i poręcze, a zwieńczeniem wierzchołka jest metalowy krzyż. We mgle jest przeraźliwie zimno, więc strzelam parę fotek i uciekam na dół – do słoneczka. Ale kiedyś wrócę na Jizerę, jestem bardzo ciekawa jaki oferuje widok. 

Szlak żółty
Potem lasem
Kopuła szczytowa Jizery
Wierzchołek
Kolejny cel to typowe dla Gór Izerskich, a jakże bliskie mojej duszy torfowisko. Zmierzam do punktu o nazwie Na Čihadle, które jest ogłoszone narodowym rezerwatem przyrody. Póki co wciąż maszeruję czerwonym szlakiem, który niezmiennie jest szeroką drogą i nadal nie zmusza do nadmiernego wysiłku. Po pokonaniu kilometra, nagle zauważam odchodzącą ścieżkę w lewo. Kiedy widzę, drewniane podesty już wiem, że ta dróżka prowadzi na inne torfowisko – Velká klečová louka. Standardowo już kiedy stawiam stopy na kładce, idę powoli, po cichu i obserwuję roślinność bagienną, jednocześnie przysłuchując się szelestowi traw czy cykaniu owadów. To takie uczucie kiedy jesteś pośród ciszy, ale ta cisza jednak również brzmi. Na końcu ścieżki znajduje się niewielki pomost, skąd mogę obserwować rozległy teren izerskiego bagna wraz z wierzchołkiem Jizery. 

Klečové louky
Kładka wśród zieleni
Torfowisko z widokiem na Jizerę
Nature 💚
Po chwili wracam na główną drogę i niebawem drewnianą kładkę zastępuje asfalt. To również mnie nie zaskakuje, ponieważ Góry Izerskie są mocno wyasfaltowane, a to ze względu na bogatą siatkę dróg rowerowych. Na szczęście tym miejskim podłożem czeka mnie tylko 500 metrów marszu, bo dokładnie tyle zajmuje dojście do wrót torfowiska Na Čihadle. Miejsce ma oczywiście status rezerwatu, a jego powierzchnia wynosi 4,35ha. Na terenie torfowiska rośnie wiele gatunków roślin bagiennych, ale również obficie występuje tu kosówka. Choć na tych wysokościach kosodrzewina zwykle się nie pojawia, to klimat Gór Izerskich i ich specyficzna temperatura jakby „oszukują” roślinność. Faunę na terenie torfowiska reprezentują różne rodzaje bezkręgowców oraz cietrzew. Zwiedzanie rezerwatu odbywa się pod drewnianych kładkach, a zwieńczeniem trasy jest drewniana wieża widokowa. To właśnie z niej można podziwiać ogromny obszar rezerwatu oraz jego unikalny krajobraz. Piękne niebieskie jeziorka genialnie prezentują się w połączeniu z rudym otoczeniem. Na Čihadle to niesamowite miejsce, gdzie staje się oko w oko z naturą w najczystszej postaci. A ona wciąga do swojego świata niczym bagno, ale jakże to przyjemne uczucie.

Wejście do rezerwatu
Trasę wyznaczają podesty
Pierwsze odejście
Widok z wieży na rezerwat – coś niesamowitego
Jeziorka i roślinki 💙
W zasadzie mogłabym skończyć wędrówkę tu i teraz. Jestem pod niesamowitym wrażeniem i co krok chwyta mnie za serce ten izerski krajobraz. Jednak to dopiero połowa mojej trasy. Co mnie czeka dalej? Kolejne 2km przebiegają po betonowych płytach i dopiero na rozstaju Na Žďárku robię znowu skok w bok. Początkowo obrany przeze mnie wariant zielony prowadzi drogą szutrową. Wciąż jest absolutnie niewymagająco, a jednymi spowalniaczami są ogromne borówki, rosnące tuż przy szlaku 😉 Po około kilometrze marszu kontynuuję wędrówkę po drewnianych podestach, a magiczna ścieżka znowu pozwala przenieść się do równoległej rzeczywistości. 

Szlak zielony
💚💚💚
Sedlo Holubniku
Niebawem docieram do Sedla Holubniku i choć szczyt o tej samej nazwie oraz punkt Ptačí kupy kuszą, to jednak dziś mam inny plan. Zmieniam znaki na żółte i aktualnie zmierzam do kolejnego rezerwatu - Černá hora, zupełnie nie wiedząc, co mnie tam czeka i jak mocno zapadnie w mojej pamięci. Po 400 metrach odbijam z głównej drogi w lewo i zaczynam nieco się niepokoić, słysząc hałasy w oddali. Okazuje się bowiem, że obrany przeze mnie wariant jest obecnie w remoncie, a konkretnie drewniane kładki wymieniane są na nowe. Idę zupełnie samiutka i przyznam, że mam niemałego stracha, wchodząc w tłum mężczyzn pracujących przy szlaku. Serducho mocno wali, ale panowie bez problemu mnie przepuszczają i spokojnie kontynuuję wędrówkę. Sam szlak jest niebywale malowniczy – podesty mają postać schodków, a podejście zupełnie nie męczy. Wokół soczyście mienią się na zielono iglaki oraz borówczyska, a za mną nieśmiało wyłania się widok na Ořešník.

Szlak żółty
Za plecami Ořešník
Po około 30 minutach marszu osiągam szczyt Černá hora. Zanim odbije w lewo, by zrealizować założony wcześniej plan, najpierw idę jeszcze kawałek prosto do punktu widokowego Čertův odpočinek. Zaledwie 200 metrów ścieżki doprowadza mnie do skalnej wychodni, z której właściwie nie ma szałowego widoku, ale sam głaz robi wrażenie. Wracam szybciutko do rozstaju i wchodzę do Rezerwatu Černá hora. 

Černá hora
Čertův odpočinek
Po chwili ponownie wkraczam na drewnianą ścieżkę, która musiała być niedawno odnowiona. Idę powoli, wchodząc coraz głębiej do rezerwatu i z każdym krokiem czuję jak tętno spowalnia, a oddech się uspokaja. Z jednej strony coś mnie próbuje rzucić na kolana, a z drugiej jakby unoszę się kilka centymetrów nad ziemią. Otoczenie robi na mnie niesamowite wrażenie – eksplozja zielonej roślinności, zapach lata, cisza absolutna i to coś co sprawia, że zapiera Ci dech i tracisz głowę. To miejsce jest totalnym zaskoczeniem i niesamowitą niespodzianką. To właśnie tutaj zatrzymuje się, zamykam oczy i wdycham powoli powietrze. 

Rezerwat Černá hora
Coś niesamowitego 💚
Szczęśliwa dusza
Ten magiczny odcinek trwał zaledwie 600 metrów, ale ja czuję, jakbym została tam uwięziona co najmniej godzinę. Ta równoległa rzeczywistość rządziła się swoim alternatywnym czasem. Wędrówkę kontynuuję wciąż szlakiem żółtym, ale niebawem po raz kolejny odbijam na punkt przyrodniczy. Sněžné věžičky, bo o nich mowa, to formacje skalne, takie naturalne wieże widokowe. Na wierzchołek jednej z nich można dostać się przy pomocy sztucznych ułatwień. Na górze czeka niewielka platforma widokowa, z której jeszcze da się obserwować okoliczną panoramę, jednak świerki powoli przewyższają zespół skalny. Miejsce warte odwiedzenia, spokojne, więc mnie się podobało. 

Wejście na jedną z wież
Widok z platformy
Lufa
To był już ostatni punkt programu na dziś. Wracam do samochodu szlakiem żółtym, potem niebieskim będącym asfaltem, a potem dobrze mi znanym czerwonym aż do Smědavy. Całość trasy zamykam w 18km, zupełnie nie licząc czasu, bo ten tutaj miał absolutnie inny wymiar.

Góry Izerskie po raz kolejny wciągnęły mnie do swojego świata – magicznej ciszy, niesamowitych torfowisk, pięknego krajobrazu i alternatywnej rzeczywistości. Do dziś, kiedy zamykam oczy, czuję zapach lata w Rezerwacie Černá hora, czy powiew chłodnego wiatru Na Čihadle. Pamiętam bicie serca i te głębokie wdechy, którymi chciałam się zachłysnąć. Tam wrócę, bo czuję, że muszę…

A.N.

07.08.2021




2 komentarze:

  1. Świetna fotorelacja, zajrzę tam w listopadzie. Piękne zdjęcia, a w szczególności nr 26 :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęłam liczyć zdjęcia ;-) Listopad będzie piękny!

      Usuń